Nowe fakty w sprawie śmiertelnego zatrucia produktami mięsnymi w Nowej Dębie na Podkarpaciu. Prokuratura poczyniła nowe ustalenia ws. produkcji trefnego mięsa. Głos zabrał też pełnomocnik zatrzymanego małżeństwa.
Prokuratura: Mięso przygotowywane w fatalnych warunkach
Rzeszowska "Gazeta Wyborcza" poinformowała o nowych ustaleniach w sprawie zatrzymanych. Okazało się, że Regina i Wiesław S. nigdzie nie zgłaszali hodowli. Nielegalny był także ubój, mięso nie było badane przez weterynarza. - Warunki w pomieszczeniu, w którym przerabiano mięso były skandaliczne. Było brudno, nie było ciepłej wody. Stoły i narzędzia nie były dezynfekowane. Noże, maszynki, których używano były stare, niektóre były zardzewiałe - przekazał dziennikarzom Andrzej Dubiel, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu.
Śledczy do momentu opublikowania tego artykułu nie ustalili jeszcze, jaka trucizna znajdowała się w galarecie, która spowodowała śmiertelne zatrucie.
Gdzie był ubój zwierząt? Obrońca podejrzanych zabrał głos
Prokuratura nie ustaliła również, czy ubój zwierząt na wyroby odbywał się w tym samym pomieszczeniu, co produkcja wyrobów mięsnych. Głos zabrał natomiast pełnomocnik zatrzymanych w tej sprawie.
– Uboju dokonywano w pomieszczeniu gospodarczym. Moja klientka zapewnia, że galaretę przygotowała domu, we własnej kuchni. Stało się nieszczęście, państwo S. bardzo współczują rodzinie zmarłego, ale ich działania nie były zamierzone – wyjaśnił Mecenas Jacek Kupiec.
Śmiertelne zatrucie skażonym mięsem na Podkarpaciu
W sobotę w szpitalu w Nowej Dębie zmarł 54-letni mężczyzna, który zjadł kupioną na targowisku galaretę garmażeryjną. Do szpitala trafiły też dwie inne osoby z objawami ostrego zatrucia pokarmowego.
Policja ustaliła, kto sprzedawał trefne mięso z samochodu. Zatrzymano małżeństwo z powiatu mieleckiego. To 55-letnia kobieta i 56-letni mężczyzna. – Przyznali się, że hodują trzodę i dla podreperowania budżetu domowego wyrabiają wędliny, które sprzedawali na terenie Nowej Dęby – powiedziała PAP podinspektor Beata Jędrzejewska-Wrona, rzeczniczka Komendy Policji w Tarnobrzegu.
W domu zatrzymanego małżeństwa policjanci zabezpieczyli jeszcze około 20 kg wyrobów mięsnych, które zostaną przebadane w laboratorium. Kobieta i mężczyzna zostali przewiezieni do policyjnego aresztu w Tarnobrzegu.
Bulwersujące ustalenia służb
W poniedziałek w tarnobrzeskiej prokuraturze przeprowadzono czynności z udziałem 55-letniej Reginy S. i jej męża, 56-letniego Wiesława S. Zostali przesłuchani, przedstawiono im zarzuty narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Grozi im do 3 lat więzienia.
Małżeństwo prowadziło pod Mielcem niewielkie gospodarstwo rolne, w którym hodowali trzodę chlewną. Mięso z uboju gospodarczego przerabiali we własnym zakresie i wyroby sprzedawali na targu dla podreperowania budżetu domowego.
Małżeństwo na targowisku w Nowej Dębie handlowało m.in. galaretą mięsną.
– Małżeństwo przyznało się do zarzucanych im czynów, ale odmówiło składania wyjaśnień. Opuścili areszt, w którym przebywali od soboty. Mają dozór policji i zakaz wyrobu i sprzedaży wyrobów mięsnych – powiedział „Wyborczej” Andrzej Dubiel, rzecznik tarnobrzeskiej Prokuratury Okręgowej.
MB
Fot. Sklep mięsny. Źródło: Pixabay.com
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Społeczeństwo