- Dziś na dramatycznej sytuacji rolnictwa zyskuje Rosja, ale od tego mamy chyba polityków w Brukseli, żeby temu zapobiec, by podejmowali rozsądne decyzje! Jeśli tego nie rozumieją, to niech się podadzą do dymisji. Idą wybory, czas najwyższy może podziękować tym, którzy zasiadają w Europie zbyt długo i nie są odważni, nie rozumieją problemów, z jakimi rzeczywiście zmaga się świat – mówi Salonowi24 Marek Sawicki, marszałek senior, poseł Trzeciej Drogi, były minister rolnictwa.
We wtorek ciężko poruszać się po ulicach Warszawy i okolicznych drogach z powodu protestu rolników. Jeden cel protestujący osiągnęli – jest o nich głośno. Jednak fakt, że wszyscy o problemie wiedzą, nie sprawia, że jest szansa na jego szybkie rozwiązanie?
Marek Sawicki: Problem rozwiązać można szybko i w naprawdę bardzo prosty sposób. Unia Europejska musi znaleźć minimum 4-5 miliardów euro, żeby w trybie pilnym wyeksportować nadwyżki zboża, które są w Europie. Jeśli tej nadwyżki z kontynentu się nie wywiezie, to się problemu nie rozwiąże.
A jeśli Unia nie przekaże tych środków?
Jeśli Unia Europejska nie przeznaczy pieniędzy na wyeksportowanie zboża, to minister Krzysztof Hetman powinien w trybie natychmiastowym podjąć zdecydowane działania. Czyli jednoznacznie stwierdzić, że jeśli nie ma woli ze strony Unii Europejskiej, to Polska musi zamknąć granicę na wywóz i produktów rolnych z Ukrainy i transportowanie ich do Ukrainy. Może wtedy Unia Europejska się ruszy.
Jako źródło problemu wskazuje się oczywiście import zboża z Ukrainy. Wojna nie wybuchła jednak wczoraj, można było chyba wobec tego się przygotować?
Tylko kogo obchodzi to, kto za problem odpowiada? On przecież narasta od dwóch lat. Niektórzy zapomnieli, kto ten problem sprowadził. Kto nas zapewniał, że import z Ukrainy kompletnie nie będzie miał wpływu na rynki europejskie. To mówił komisarz Janusz Wojciechowski, wicepremier Jarosław Kaczyński, minister Henryk Kowalczyk, nawet Robert Telus na początku swojej kadencji. Rządzący z PiS wtedy uspokajali, podczas gdy my jako PSL mówiliśmy niezmiennie od czerwca 2022 roku, że może być problem. (dalsza część tekstu pod materiałem wideo)
Obejrzyj relację reporterów Salon24.pl z protestu rolników na naszym kanale YouTube:
Jeśli nie możemy zamknąć granic, to wprowadźmy kaucje wwozowe, żeby rzeczywiście był ten reeksport. Przez dwa lata Rumunia i Bułgaria wzięły pieniądze unijne, zmodernizowały swoją kolej, zwiększyły tabor przewozowy. Polska nie wystąpiła z wnioskiem choćby o jedno euro, żeby poprawić infrastrukturę przewozową. W efekcie mamy sytuację taką, że owszem, kolej wiezie zboże, porty są w pełni zasypywane i pracują na 100 proc. mocy, tylko że na zbożu ukraińskim, a nie polskim. Jeśli chodzi o polskie zboża, od dwóch lat zalega nadwyżka 7 milionów ton.
Tylko przy okazji tych protestów pojawiają się hasła nie tylko skrajnie antyukraińskie, ale i prorosyjskie. Czy nie obawia się Pan, że Rosja może koncertowo wykorzystać sytuację do swoich celów?
Nie może wykorzystać, tylko już wykorzystuje. Żeby jednak tego nie było, potrzebne są konkretne decyzje. Skoro nie podejmował ich tamten rząd, to musi podejmować gabinet obecny. W piątek premier Donald Tusk podczas spotkania z Ursulą von der Leyen uzyskał miliard czterysta milionów euro, ale nie wiemy jeszcze, na co je przeznaczy. Czy na wywóz tych 7 milionów ton nadwyżki zbóż, czy na bezpośrednią pomoc dla rolników?
I jeszcze raz powtarzam. Unia Europejska musi zrozumieć, że jeśli nie weźmie na najbliższe 10 lat odpowiedzialności za pomoc humanitarną dla Afryki i Bliskiego Wschodu, nie będzie wywozić nadwyżek żywności, znajdziemy się w sytuacji, w której za chwilę nie będziemy mieli europejskiej produkcji.
Bo przez dwa lata można do rolnictwa dokładać, ale po kolejnych dwóch trzeba po prostu zwijać gospodarstwa, zamykać interes. W Europie rzekomo walczymy o ochronę klimatu, a jednocześnie w Ameryce Południowej, w Azji Południowo-Wschodniej wycinane są kolejne tysiące hektarów lasów. Zarazem wprowadzane są kolejne uprawy rolnicze tylko po to, żeby na tym biznesie zarabiać.
Rzekoma walka o ochronę klimatu?
Jako Europa odpowiadamy za 8 proc. emisji CO2. Więc nie wiem, dlaczego europejskie rolnictwo mamy doprowadzić do sytuacji, w której będziemy mieli import, z Argentyny, Australii, Brazylii, Nowej Zelandii, a jednocześnie bogata Europa nadwyżek nie eksportuje, a miliard ludzi w Afryce i na Bliskim Wschodzie głoduje. W efekcie, jeśli spojrzymy na płonącą Hiszpanię, Portugalię, Grecję, to dlaczego one płoną? Otóż pożary są tam nie dlatego, że zmienił się klimat, tylko dlatego, że już tam nie ma wypasu owiec i kóz. Zielona trawa nie pali się, trawy są wysuszone, a na niewypasanych łąkach, jak najbardziej rozlegnie się palenisko. Wystarczy jedna iskra i płoną bez ograniczenia.
Dziś na dramatycznej sytuacji rolnictwa zyskuje Rosja, ale - do cholery - od tego mamy chyba polityków w Brukseli, żeby temu zapobiec, by podejmowali rozsądne decyzje! Jeśli tego nie rozumieją, to niech się podadzą do dymisji. Idą wybory, czas najwyższy może podziękować tym, którzy zasiadają w Europie zbyt długo i nie są odważni, nie rozumieją problemów, jakie rzeczywiście ma świat. Na naszym kontynencie jest osiem procent światowej emisji dwutlenku węgla i stuprocentowa odpowiedzialność za jej ograniczenie. To w jakim kierunku to wszystko zmierza?
Fot. Marek Sawicki/protest rolników/PAP/Canva
Inne tematy w dziale Gospodarka