Zawsze uważałem, że Radosław Sikorski ma zbyt mocny jak na dyplomatę temperament. W stosunkach międzynarodowych stonowana i pozornie łagodna, ale celna odpowiedź jest dwa razy skuteczniejsza. Jednak skala absurdu, jaką prezentował rosyjski ambasador, tłumaczy każdą reakcję. To, co stało się na Forum Rady Bezpieczeństwa ONZ, doskonale obrazuje problem, w jakim znalazł się świat Zachodu, w tym oczywiście Polska – mówi Salonowi 24 Grzegorz Długi, prawnik i dyplomata, były konsul RP w Chicago i Waszyngtonie.
Nie milkną echa wypowiedzi szefa polskiego MSZ, na forum Organizacji Narodów Zjednoczonych. Radosław Sikorski ostro odpowiedział na skandaliczne słowa ambasadora Rosji, który oskarżył Polaków o to, że są „więźniami rusofobii”, wypalił, że to Polska zaatakowała Rosję w czasie II wojny światowej. Radosław Sikorski odpowiedział bardzo ostro. Stwierdził, że fobia jest strachem nieracjonalnym, tymczasem Rosja codziennie grozi nam jądrową zagładą. Przypomniał też kilka historycznych faktów. Jak ocenia Pan reakcję polskiego ministra?
Grzegorz Długi: Są tu dwie różne rzeczy. Przyznam, że zawsze uważałem, że minister Sikorski jest raczej tak zwanym "fajterem" niż wyważonym dyplomatą. Wobec tego jego kwalifikacje jako szefa dyplomacji zdawały mi się z tego względu dyskusyjne. Nie chodzi o wiedzę, czy kompetencje zawodowe, uważałem jednak, że ma po prostu zbyt mocny jak na dyplomatę temperament. W stosunkach międzynarodowych stonowana i pozornie łagodna, ale celna odpowiedź jest dwa razy skuteczniejsza. Jednak skala absurdu, jaką prezentował rosyjski ambasador, tłumaczy każdą reakcję.
Natomiast to, co stało się na Forum Rady Bezpieczeństwa ONZ, doskonale obrazuje problem, w jakim znalazł się świat Zachodu, w tym oczywiście Polska. Rosyjska propaganda, która dysponuje wieloma środkami i ogromnym zapleczem finansowym, jest w stanie zacząć zmieniać sposób widzenia świata i poprzez powtarzanie bzdur wmawiać, że historia II wojny światowej była inna, niż ją znamy. I to w jakimś sensie już się dzieje. Rosja, powtarzając "nową historię", w której Polska wywołała II wojnę, jest odpowiedzialna za Holokaust, a obecnie jest lokajem USA, zasiewa ziarno w umysłach części ludzi i z czasem wielu może mówić "coś w tym jest". To poważne niebezpieczeństwo dla Polski.
Nadal nie ma na to prawidłowej odpowiedzi. Poprzedni rząd wydawało się, że zacznie działać i po to ma Polską Fundację Narodową. Ta jednak sponsorowała żeglarstwo i wydawała albumy — kompletna bzdura. Obecna władza ma ideologiczne zahamowania, wynikające z programu odcinania się od wszystkiego, co mogłyby być uznane jaklo narodowe, czy patriotyczne. Ma być budowany Europejczyk. Siłą rzeczy rządzący mają związane ręce, by w interesie narodowym zdecydowanie odpowiadać na rosyjskie zaczepki. Mówię tu nie o pojedynczej ripoście na forum ONZ, ale o szeroko rozumianej polityce kulturalnej i historycznej.
Rosjanie mówią, że Polska współpracowała z Hitlerem, bo zawarła z nim pakt o nieagresji. W rzeczywistości pakt taki Polska miała też z ZSRR. I zarówno III Rzesza, jak i ZSRR pakty te zerwały, wspólnie i w porozumieniu atakując Polskę. Rosja zawarła z Niemcami pakt o agresji, czyli Pakt Ribbentrop – Mołotow mówiący o podziale Polski przez dwa totalitarne państwa. Najgorsze jest to, że obywatele rosyjscy już wierzą w "nową historię". Czyli mamy sąsiada, który wierzy w bzdury, a odkręcanie tego będzie trwało przez pokolenia. Pamiętajmy, że Rosja skutecznie szerzy "nową historię" w krajach Afryki i Ameryki Południowej, gdzie silny jest antyamerykanizm.
Słowa Sikorskiego w ONZ są trafne. Minister stwierdził, chociażby, że w roku 1920 bolszewicy nie byli przecież w Polsce z turystyczną wycieczką. No jednak jest to duża zmiana w stosunku do wypowiedzi Sikorskiego sprzed lat, gdy poprzedni rząd PO starał się układać z Rosją?
Trzeba zacząć od tego, że nieprawdziwe są zarówno twierdzenia tych zwolenników PO, którzy twierdzą, że żadnego resetu nie było, jak i tych zwolenników PiS, którzy sugerują, że Donald Tusk i Radosław Sikorski byli na pasku Putina. W rzeczywistości ówczesna polityka resetu była pewnym projektem politycznym. Oni po prostu sobie wymyślili, że z Rosją da się dogadać, a Polska będzie takim pomostem między Zachodem i Rosją. To było naiwne, wynikało z niezrozumienia Rosji, z którą trzeba grać, a nie pogrywać.
Rosjanie wykołowali polski rząd w sposób wręcz wzorcowy, co znajdzie się zapewne w przyszłych podręcznikach dyplomacji. Polacy pomachali gałązką oliwną, ale to Rosjanie uzyskali to, co chcieli, między innymi likwidację amerykańskiej bazy w ramach tarczy antyrakietowej, w zamian nie musieli dać nic. Nawet międzypaństwowe komisje podręcznikowe zebrały się wyłącznie po to, żeby się już więcej nie zebrać. Prawdopodobnie Donald Tusk i Radosław Sikorski zdają sobie sprawę z tamtego błędu i mam nadzieję, że nie chcą go powtórzyć. Pewnie dlatego szef MSZ używa ostrej retoryki.
Mówi Pan, że skuteczniejsza byłaby łagodniejsza, ale cenna riposta, jednocześnie jednak wobec Rosji łagodna retoryka chyba nie ma większego sensu, a ostra odpowiedź idzie w świat w sprawie, gdzie akurat ważne jest, by utkwiła w pamięci odbiorców?
Oczywiście, retoryka ma znaczenie, wbrew pozorom słowa są istotne, mówiąc o temperamencie fightera, miałem na myśli całokształt wypowiedzi Radosława Sikorskiego, a nie jedną ripostę wobec ambasadora Rosji. Jednak i w tej sprawie wolałbym, żeby to nie kończyło się jedynie na retoryce, ale oparło się na umiejętnym rozgrywaniu międzynarodowych sił. My nie jesteśmy mocarstwem, wobec tego musimy grać poprzez wykorzystywanie różnic interesów między mocarstwami. Na tym powinna polegać gra, a ja jej - przynajmniej na razie - nie widzę. Krzyczenie w ONZ jest fajne. Bardzo pomaga nam w naszych emocjach, samopoczuciu. Niestety tak naprawdę niewiele zmienia.
Źródło zdjęcia: "Rosyjska propaganda jest niebezpieczna dla Polski". Fot. PAP/EPA/DUMITRU DORU
Inne tematy w dziale Polityka