Sąd Apelacyjny we Wrocławiu w głośnej sprawie uznał, że stosowanie systemu Pegasus jest nielegalne. Nie zgadza się z tym prokurator, który twierdzi, że sąd w tym przypadku opierał się na domysłach i doniesieniach medialnych, nie sprawdzając, czy rzeczywiście użyto systemu do podsłuchiwania na podejrzanym. Zarzucił także "rażące naruszenie prawa" składowi sędziowskiemu.
Sąd uznał użycie Pegasusa za nielegalne
Przed wrocławskim Sądem Apelacyjnym odbyła się rozprawa ws. detektywa Roberta J., który miał otrzymywać tajne informacje od funkcjonariuszki ABW, Katarzyny T. Mężczyzna w maju 2023 roku został uniewinniony, ponieważ sąd stwierdził, że był nielegalnie podsłuchiwany systemem Pegasus i podał dwa powody.
Pierwszym miał być fakt, że CBA odmówiło ujawnienia pełnej treści uzasadnienia o kontrolę operacyjną wysłanego do sądu niższej instancji. Drugim, że z zarejestrowane rozmowy między T. i J. prowadzone były kilka miesięcy wcześniej niż zgoda na inwigilację.
"Rażące naruszenie prawa"
Prokurator nie godzi się z wyrokiem sądu i wniósł kasację. W uzasadnieniu, do którego dotarła "Rzeczpospolita", pisze, że "ustalenia Sądu co do zastosowanego 'środka techniki operacyjnej' i zasad jego działania zostały oparte wyłącznie na domysłach i doniesieniach medialnych, nawet bez próby uzyskania w tym zakresie rzetelnych danych". Zarzuca również "rażące naruszenie prawa".
Prokurator, odnosząc się do powodów dotyczących nielegalności podsłuchiwania, twierdzi, że Sąd Apelacyjny nie miał prawa żądać od CBA wniosków, by ponownie badać, czy były podstawy do inwigilacji, bo zrobił to już Sąd Okręgowy w Warszawie, który znał pełne materiały.
Dodatkowo wskazuje, że nie ma podstaw sądzić, że inwigilacja była bezpodstawna. Zarzuca wrocławskiemu sądowi także, że nie zbadał – i nawet "nie próbował” – jakiego użyto "środka techniki operacyjnej”, jak on działał – sąd oparł się głównie doniesieniach medialnych, a nie zapytał o to np. funkcjonariuszy CBA.
"W żadnym zakresie nie sposób ustalić, jakim konkretnie »środkiem techniki operacyjnej« się posłużono, w tym zwłaszcza, czy było to oprogramowanie określane mianem »Pegasus«" - pisze w uzasadnieniu oskarżyciel. "Dopiero po procesowym potwierdzeniu użycia ww. oprogramowania i po uzyskaniu informacji o tym jak ten program działa, czy polega na włamaniu do telefonu, czy jest możliwość ingerencji w dane kto ma do nich dostęp, można byłoby dokonać oceny zgodności ww. sposobu z wymaganiami ustawowymi, konstytucyjnymi i konwencyjnymi" - ocenił.
"Jeśli Sąd Najwyższy uzna argumenty prokuratora i poleci wyjaśnić sądowi te kwestie, wiedza może być przełomowa również dla innych spraw" - komentuje "Rzeczpospolita".
MP
Zdjęcie ilustracyjne/Flickr/Sąd Najwyższy
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Społeczeństwo