Polka porwana w Czadzie jest już bezpieczna i wkrótce wróci do kraju - informował we wtorek wieczorem wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. "Jest cała i zdrowa, co przekazałem telefonicznie jej najbliższym. Dziękuję za działania siłom lokalnym oraz naszym francuskim sojusznikom" - napisał Sikorski na platformie X.
Udana akcja odbicia Polki. Lekarka jest bezpieczna
W zamieszczonym na platformie X przez Sikorskiego nagraniu słyszymy, że szef MSZ informuje w rozmowie telefonicznej rodzinę Polki, że jest ona cała i zdrowa oraz pod opieką lekarzy. Z jego słów wynika, że kobieta ma być przetransportowana śmigłowcem w bezpieczne miejsce. "Mamy też nadzieję przerzucić ją do kraju, jeśli taka będzie jej wola" - dodał Sikorski. "Jesteśmy winni podziękowania siłom lokalnym i naszym francuskim sojusznikom. Państwa modlitwy zostały wysłuchane. Córka będzie wkrótce w kraju" - powiedział szef MSZ.
Podziękowania przekazał także szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz.
- Polska lekarka została odbita przez siły czadyjskie w akcji dynamicznej. Tam była wymiana ognia, jej (polskiej lekarce) nic się nie stało, nie doznała żadnych obrażeń, została przewieziona śmigłowcem. Pan minister gratulował już rodzinie. Wiadomo, że na miejscu są również nasze służby konsularne, są też już na miejscu osoby bliskie - powiedział PAP rzecznik MSZ Paweł Wroński.
Szczegóły akcji. Doszło do strzelaniny
Polka została przetransportowana helikopterem do stolicy kraju, Ndżameny, a wkrótce zostanie przetransportowana z powrotem do Polski - czytamy w serwisie barrons.com.
Ildjima Abdraman, gubernator południowej prowincji Tandjile, twierdzi, że wolontariuszkę uratowały lokalne siły czadyjskie. Mówił on o szczegółach odbicia Polki. - Została "uwolniona przez nasze siły obronne i bezpieczeństwa" po tym, jak znalazła się w kantonie Kimri - relacjonował. - Kiedy helikopter przeleciał nad głową, porywacze wyszli, aby spróbować go zestrzelić, pozostawiając zakładniczkę samą – dodał Abdraman. - W międzyczasie nasze wojska lądowe dotarły na miejsce i udało im się uratować porwaną. Wszyscy porywacze zginęli. Było ich trzech.
Rzecznik francuskich sił stacjonujących w Sahelu powiedział agencji AFP, że siły czadyjskie przeprowadziły akcję ratunkową, ale odmówił powiedzenia, jaką rolę w akcji odegrali francuscy żołnierze. Zaznaczył, że jej uwolnienie przebiegało w profesjonalny sposób.
Szef BBN Jacek Siewiera podkreślił w środę na antenie Polsat News, że był w kontakcie z doradcą prezydenta Francji Emmanuelem Bonnem oraz szefem sztabu wojskowego gen. Fabienem Mandonem. - Przekazał mi jeszcze w godzinach nocnych informacje o stanie lekarki, o tym, jak francuskie wojska specjalne realizowały operację, w której doszło do wymiany ognia - powiedział.
Pytany o to, czy uwolniona Polka dobrze się czuje, odpowiedział: "Tak, dzisiaj jest bezpieczna, pod opieką medyczną".
Dodał, że akcja była "dynamiczna" i "profesjonalna". - Nie było strat po stronie francuskich operatorów, natomiast dwóch porywaczy zakończyło życie doczesne - przekazał szef BBN.
Porwanie polskiej lekarki w Czadzie
Agencja AFP poinformowała w niedzielę o porwaniu polskiej lekarki-wolontariuszki ze szpitala Saint-Michel w miejscowości Dono Manga, administrowanego przez międzynarodową katolicką organizację humanitarną Caritas. Dono Manga leży ponad 400 km na południowy wschód od stolicy kraju Ndżameny.
W poniedziałek rzecznik MSZ informował, że napastnicy podawali się za pacjentów, a z tego, co wiadomo, podłoże porwania miało "bardziej charakter kryminalny". Zaznaczał, że resort pozostawał w stałym kontakcie z rodziną porwanej.
Polski resort dyplomacji w poniedziałek poinformował, że w intensywnej akcji poszukiwawczej brały udział siły czadyjskie i francuskie, a na miejscu nadzorował ją minister bezpieczeństwa Mahamat Charfadine Margui.
Uzbrojeni bandyci często porywają Czadyjczyków dla okupu w regionie, około 400 kilometrów na południe od stolicy Ndżameny.
ja
Zdjęcie ilustracyjne zrobione na terenie Czadu, fot. Pixabay
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Polityka