Po wielu latach KO odzyskuje samodzielną przewagę nad PiS - wynika z badania przeprowadzonego przez pracownię Pollster na zlecenie "Super Expressu". Partia premiera Donalda Tuska cieszy się poparciem na poziomie 32,3 proc. Na drugim miejscu znalazło się Prawo i Sprawiedliwość, na które głosować chce 30,3 proc.
KO zyskuje przewagę nad PiS. Pierwszy taki sondaż
Z sondażu przeprowadzonego na zlecenie "SE" wynika, że gdyby wybory do Sejmu odbyły się w najbliższą niedzielę, wygrałaby Koalicja Obywatelska z poparciem na poziomie 32,3 proc. Na drugim miejscu znalazło się Prawo i Sprawiedliwość (30,3 proc.). Na Trzecią Drogę chce głosować 14,8 proc. respondentów, a na Lewicę 9,1 proc. Konfederacja uzyskałaby poparcie na poziomie 8,77 proc. Pozostałe ugrupowania nie liczą się w walce o przekroczenie progu wyborczego (5 proc.).
Co ciekawe, media podają, że przewaga KO nad PiS w sondażu Pollsteru to "pierwszy taki wynik w historii badań tej pracowni".
Świetny wynik KO. Wyborcy lubią zwycięzców?
Autorzy materiału postanowili poprosić prof. Rafała Chwedoruka o skomentowanie wyników sondażu. Znany politolog wyjaśnił, że za dobrymi wynikami KO w sondażach może stać mechanizm, który powoduje, że respondenci częściej popierają zwycięskie ugrupowanie tuż po wyborach.
- W społeczeństwie bardzo często przybywa zwolenników zwycięskiej drużyny. Jest o to szczególnie łatwo, gdyż frekwencja wyborcza była wyjątkowo wysoka - skomentował Chwedoruk.
- Wybijający się w sondażu spadek wyniku Zjednoczonej Prawicy to skutek tego, że PiS, znane z zapowiadania reform, dziś nic nie może. Do tego dochodzi rozczarowanie części wyborców zaostrzeniem przez PiS przekazu, co ratuje spójność partii, lecz kosztem odpływu elektoratu - tłumaczył politolog.
Prof. Kik obwinia Kaczyńskiego za słaby wynik PiS
Politolog prof. Kazimierz Kik, stwierdził w rozmowie z tabloidem, że winę za słabe wyniki Zjednoczonej Prawicy ponosi sam prezes Jarosław Kaczyński, który nie przygotował dobrej taktyki na wypadek przejścia jego ugrupowania do opozycji.
- W miarę taktyki stosowanej przez Jarosława Kaczyńskiego, różnica będzie się powiększała z niekorzyścią dla PiS. Taktyka „jeśli nie my, to nikt” to destrukcja sytuacji politycznej i to rozmywa się z oczekiwaniami społecznymi. Wielu z nas chce poczucia bezpieczeństwa - powiedział profesor w rozmowie z "SE".
MB
Fot. Posłowie PiS w Sejmie. Źródło: X
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka