Nie milkną echa tragicznego wypadku, do którego doszło na zboczu Śnieżki w zeszłym tygodniu. W sieci pojawiło się nagranie, na którym widać moment upadku dwóch osób z niebezpiecznej góry.
Tragedia na Śnieżce. Dwie osoby nie żyją
Tragiczny w skutkach wypadek na Śnieżce miał miejsce 30 stycznia około godziny 14.00.
Adam Tkocz, p.o. naczelnika Grupy Karkonoskiej GOPR, przekazał w zeszłym tygodniu dziennikarzom, że ratownicy otrzymali zgłoszenie o trzech osobach, które idąc zboczem Śnieżki zsunęły się do Kotła Łomniczki tzw. rynną śmierci.
- Na miejsce zdarzenia wysłaliśmy ratowników, pomagają nam też ratownicy z czeskiej Horskiej Służby - powiedział Tkocz. Do akcji ratunkowej wysłano też trzy śmigłowce.
Informację o śmierci dwóch osób, które spadły ze zbocza Śnieżki przekazała PAP rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze Edyta Bagrowska. - Ratownicy przekazali, że dotarli do dwóch osób; niestety, nie żyją. Trzecia jest poszukiwana - powiedziała policjantka. Ostatecznie trzeciej osoby nie znaleziono.
Więcej przeczytasz o tym tutaj:
Nowe fakty ws. wypadku w górach. Nagranie w sieci
Na portalu remiza.pl pojawiło się szokujące nagranie. Widać na nim grupkę osób, które wchodzą na ośnieżony szczyt góry. W pewnym momencie operator kamery kieruje ją na zbocze. Nagle widać ześlizgujących się z dużą prędkością dwie osoby.
Nagrywający całe zdarzenie świadek jest wyraźnie zestresowany, ale niewiele może zrobić. - Jezu, co się stało (...) Patrz, drugi, Boże... - słyszymy na opublikowanym w mediach społecznościowych nagraniu.
"Materiał wideo z tragicznego wypadku w Karkonoszach. Dwóch mężczyzn "spadło" ze Śnieżki. Czy można było tego uniknąć?" - podpisał swój materiał serwis z branży pożarniczej.
Ratownik komentuje materiał. Postawił ważne pytanie
Dziennikarze serwisu o2.pl poprosili Adama Tkocza, naczelnika GOPR Karkonosze, o skomentowanie nagrania. Ratownik przyznał, że służbom udało się dotrzeć do kilku filmów z tragicznego wypadku. Uważa on, że wspinacze mogli być niewłaściwie przygotowani do wejścia w trudnych warunkach pogodowych. Zwrócił też uwagę, że widoczny fragment zbocza jest bardzo niebezpieczny dla turystów.
- Tak zwana rynna śmierci to miejsce, gdzie co jakiś czas dochodzi do wypadków, głównie z powodu poślizgnięcia. W tym przypadku z relacji świadków wiemy na pewno, że ześlizgnięcie nastąpiło z samego szczytu. Dopiero potem mężczyźni wpadli do rynny. Oni nie weszli w żadne miejsce niedozwolone. Natomiast szczegóły tego wypadku są nadal bliżej nieokreślone - wyjaśnił Tkocz.
MB
Fot. Śnieżka. Źródło: PAP/Maciej Kulczyński
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Rozmaitości