Diagnoza tego, co działo się w wymiarze sprawiedliwości, była słuszna, natomiast lekarstwo, jakie zostało zastosowane, okazało się dla sądownictwa zabójcze. Co gorsza, mamy gigantyczny problem, jeśli chodzi o podważanie powołania niektórych sędziów przez europejskie instytucje - mówi w rozmowie z Salonem24 Miłosz Motyka, podsekretarz stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska.
Po skierowaniu ustawy budżetowej do Trybunału Konstytucyjnego wciąż gdzieś w kuluarach pojawia się temat wcześniejszych wyborów. Mówi o nich zarówno Jarosław Kaczyński, jak i Donald Tusk. Akurat Wasza formacja, czyli Trzecia Droga, utrzymuje na razie wysokie poparcie, inni tracą. Czy nie obawia się Pan, że przyśpieszone wybory zaszkodziłyby całej koalicji rządzącej?
Miłosz Motyka: Myślę, że społeczeństwo 15 października dało wyraźny sygnał, że oczekuje zmian. W sondażach nie tracimy jako strona rządowa, bo krok po kroku będziemy realizować to, na co się umówiliśmy. Więc o wynik ewentualnych wyborów byłbym spokojny. Natomiast uważam, że nie są one potrzebne, gdyż byłyby zachwianiem pewnego procesu, który stabilizuje państwo. Natomiast o wszystkim zdecydują liderzy, sądzą jednak, że przyśpieszonych wyborów nie będzie.
Ogromne emocje wzbudziła sprawa mediów publicznych, sposobu ich przejęcia, zdaniem osób nawet bardzo niechętnych PiS-owi i krytycznych wobec telewizji za poprzedniej władzy, zmiany są przeprowadzane „po bandzie”, nie służą poprawie mediów publicznych, są działaniami zbliżonymi do PiS, ale w drugą stronę…
Moim zdaniem najważniejsze jest to, że nie mamy już dzisiaj sytuacji, w której ktokolwiek jest w mediach publicznych atakowany, wyzywany, odsądzany od czci i wiary. Nie kwestionuje się niczyjego patriotyzmu, nie obraża. A z tym właśnie mieliśmy do czynienia przez ostatnich 8 lat. Więc to jest podstawowa, fundamentalna zmiana, jaką widzimy w mediach publicznych. Co do formy zmian, to czekamy na decyzje sądów. Jestem pewien, że uda się stworzyć prawdziwie odpolitycznione media publiczne. Że nigdy już nie będą traktowane one jako instrument politycznego wpływu. Należy przyjąć podstawową zasadę, że państwo stara się ograniczać wpływ polityków na media publiczne.
Spór o media może okazać się drobny przy tym, co czeka nas wokół sądownictwa, czy Trybunału Konstytucyjnego. Przez lata wymiar sprawiedliwości pozostawiał wiele do życzenia. Działały „areszty wydobywcze”, procesy ciągnęły się latami. I zarzut do reformy PiS był taki, że patologii nie usunęła, wprowadziła za to chaos. Czy powtarzane przez obecną koalicję hasło „przywrócenia solidarności” oznacza, że dojdzie do prawdziwej i potrzebnej reformy wymiaru sprawiedliwości, czy też do realizacji hasła „żeby było tak, jak było”?
Nie będzie żadnego powrotu do tego, co było przed 2015 rokiem. Diagnoza tego, co działo się w wymiarze sprawiedliwości, była słuszna, natomiast lekarstwo, jakie zostało zastosowane, okazało się dla sądownictwa zabójcze. Co gorsza, mamy gigantyczny problem, jeśli chodzi o podważanie powołania niektórych sędziów przez europejskie instytucje, więc chaos jest gigantyczny, a sama ustawa dotycząca sądów powszechnych, także ustawa o Sądzie Najwyższym była nowelizowana kilkanaście razy. Nowelizacje te niczego nie wniosły, poza przekładaniem kompetencji pomiędzy Pałacem Prezydenckim a ministrem sprawiedliwości. W przyszłości reforma sądownictwa na poziomie sądów powszechnych jest potrzebna. Niezbędne jest też jak najszybsze ustabilizowanie tej sytuacji, jeśli chodzi o pewien dualizm prawny na poziomie Sądu Najwyższego i to robi minister Adam Bodnar. Także potrzebne jest rozdzielenie funkcji prokuratora generalnego od funkcji ministra sprawiedliwości.
Wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz był na nieformalnym szczycie NATO w Brukseli. Podpisano tam między innymi porozumienie z Niemcami i Holandią o ułatwieniach w transporcie wojska na wypadek zagrożenia. A sytuacja za naszą wschodnią granicą jest coraz bardziej dramatyczna. Media donosiły niedawno o tym, że prezydent i rząd mogą pomimo ostrego sporu politycznego zasypać podziały w sprawach dotyczących bezpieczeństwa. Czy taki „pakt o nieagresji” jest możliwy?
Tu nie chodzi o jakieś pakty o nieagresji, tylko o zwyczajną ocenę sytuacji geopolitycznej. Nie chcemy nikogo straszyć, ale musimy mówić prawdę. Ekspansja rosyjska postępuje. Zdajemy sobie sprawę, że ten rosyjski imperializm apetyt ma nieograniczony, stąd konieczne są działania zarówno w wymiarze wewnętrznym, jak i na poziomie państw NATO. Stąd tak intensywne teraz spotkania na tym szczeblu.
W trakcie kampanii wyborczej bardzo ważną kwestią w narracji Trzeciej Drogi, ale głównie PSL, były problemy przedsiębiorców, także rolników. Rządzicie z Koalicją Obywatelską i przede wszystkim Lewicą, której przedstawiciele zazwyczaj wolnorynkowi nie są. Dziś przedsiębiorcy są nieco zawiedzeni, bo zapowiedzi były szumne, ale na razie zmian jest z mało, nie wiadomo chociażby, kiedy nastąpi powrót do zasad naliczania składki zdrowotnej sprzed Polskiego Ładu?
Po pierwsze, zwracam uwagę na to, że my pracujemy na budżecie, który przygotowała jeszcze poprzednia ekipa. Taka jest specyfika tego czasu przejściowego pomiędzy jedną a drugą władzą. Natomiast kilka zmian już jest. Będzie obniżony podatek VAT dla branży beauty, to raz. Dwa, przygotowywany jest projekt, aby od pierwszego dnia choroby pracownika zwolnienie opłacało państwo. Podobnie jest ze sprawą wakacji od ZUS. To są kwestie, które już leżą na stole, a niewykluczone, że niebawem pojawią się kolejne projekty.
W obecnej koalicji są formacje o różnych poglądach. Polskie Stronnictwo Ludowe, szerzej cała Trzecia Droga, mają trochę inny światopogląd niż Lewica, jeszcze inaczej do pewnych kwestii podchodzi Koalicja Obywatelska. Ze strony organizacji proaborcyjnych padają ostre słowa krytyki wobec właśnie Trzeciej Drogi i marszałka Szymona Hołowni, który ma blokować stosowne ustawy?
Rozumiemy odmienne wrażliwości różnych stron koalicji. Szanujemy je, natomiast stoimy na swoim stanowisku, że w kwestiach zmian w prawie w tym zakresie nie ma partyjnej dyscypliny. Nie było jej w naszym Stronnictwie nigdy i mam nadzieję, że nigdy nie będzie. Każdy zagłosuje więc nad konkretnym projektem zgodnie z własnym sumieniem. Tu konsekwentnie stoimy na swoim stanowisku.
Różnice zdań mogą kreować nowe podziały sceny politycznej. Wierzy Pan w realizację „czarnego snu” Prawa i Sprawiedliwości, w którym w drugiej turze wyborów prezydenckich spotka się kandydat Trzeciej Drogi z przedstawicielem Koalicji Obywatelskiej?
Do wyborów jeszcze bardzo dużo czasu, został ponad rok. Jednym z naturalnych kandydatów na prezydenta jest Szymon Hołownia. Natomiast spekulacje na temat wyniku są jeszcze przedwczesne.
Trwa już prekampania przed wyborami samorządowymi. Koalicja Obywatelska podjęła zaskakującą decyzję, że nie wystartuje razem z Lewicą. Czyli dwaj Wasi koalicjanci będą rywalizować o podobny elektorat. To stwarza chyba szanse dla Trzeciej Drogi?
Od początku realizowaliśmy nasz projekt jako wspólną koalicję Polskiego Stronnictwa Ludowego i Polski 2050, ta współpraca przyniosła efekty w wyborach parlamentarnych, będziemy ją kontynuować w samorządzie. Osobne bądź wspólne starty innych partii tworzących rząd to ich suwerenna decyzja.
Jednak dwaj Wasi koalicjanci będą rywalizować o podobny elektorat. W tym układzie uzasadnione stają się analizy, że Trzecia Droga miałaby powalczyć o elektorat bardziej konserwatywny, stać się centroprawicową alternatywą dla PiS-u, a docelowo zastąpić tę formację?
Bardziej centrową. Oczywiście, że jesteśmy tą siłą, do której pewnie zniechęconym wyborcom byłej partii władzy jest najbliżej. Wywnioskować można to chociażby z naszego profilu programowego i ideowego.
rozm. Przemysław Harczuk
Inne tematy w dziale Polityka