- Niezależnie od tego, czy Tobiasz Bocheński ma szansę w stolicy, decyzja o jego wystawieniu to bardzo dobry ruch. Były wojewoda jest nową, nieopatrzoną twarzą. Nie można mu przypisać żadnych błędów ani prawdziwych, ani wydumanych poprzedniego rządu. Ma też kilka innych atutów - na przykład młody wiek. W związku z tym wydaje mi się, że to jest takie posunięcie, którego duża część elektoratu PiS-u oczekiwała – mówi Salonowi 24 prof. Henryk Domański, socjolog, Polska Akademia Nauk.
Prawo i Sprawiedliwość ogłosiło już oficjalnie to, o czym media informowały wcześniej. Tobiasz Bocheński, były wojewoda, będzie kandydatem na prezydenta Warszawy. Jak ocenia Pan decyzję i szansę tego kandydata?
Prof. Henryk Domański: Niezależnie od tego, czy Tobiasz Bocheński ma szansę, decyzja o jego wystawieniu to bardzo dobry ruch. Były wojewoda jest nową, nieopatrzoną twarzą. W dodatku był wojewodą, nie był na poziomie centralnym, nie jest więc kojarzony z niegodziwościami, jakie przypisują władzy PiS jej przeciwnicy. Nie można mu przypisać żadnych błędów ani prawdziwych, ani wydumanych poprzedniego rządu.
Ma też kilka innych atutów na przykład młody wiek. W związku z tym wydaje mi się, że to jest takie posunięcie, którego duża część elektoratu PiS-u oczekiwała. Pierwszy krok reorientacji polityki, mający pomów wygrać nie tylko wybory samorządowe, ale też przyszłe – prezydenckie, parlamentarne. Sądzę, że właśnie tak należy patrzeć na decyzję o wystawieniu Tobiasza Bocheńskiego.
Faworytem w starciu z Rafałem Trzaskowskim raczej nie będzie?
Nie ulega wątpliwości, że w dalszym ciągu szanse Rafała Trzaskowskiego na wygranie wyborów w Warszawie są większe. Ktoś kojarzony z PiS-em, czy reprezentujący tę partię, ma mniejsze szanse we wszystkich metropoliach w Polsce, nie tylko w Warszawie. Inna sprawa, że może być to powtórzenie manewru z prezydentem Dudą z 2015 roku. Nikt nie spodziewał się wtedy, że mało znany kandydat może wygrać wybory z urzędującym prezydentem, Bronisławem Komorowskim. . Więc tak samo może być w przypadku Warszawy.
Nie brak opinii, że dobry wynik w wyborach samorządowych, a takim byłoby doprowadzenie do drugiej tury wyborów w Warszawie, może być preludium przed wyborami prezydenta RP. Start Bocheńskiego może służyć wypromowaniu kandydata na prezydenta Polski. Czy wierzy Pan w taki scenariusz?
Tak to może być pierwszy kamień, uruchamiający lawinę, która da Prawu i Sprawiedliwości sukces w wyborach prezydenckich. Dlatego podkreśliłem, że wystawienie Tobiasza Bocheńskiego to krok w dobrym kierunku. Szczególnie że dyskusje o problemach miast są ważne dla wielu Polaków. Jako kierowca diesla jestem zdecydowanym przeciwnikiem posunięć prezydenta Trzaskowskiego: ograniczania ruchu, szerokości ulic i innych decyzji, które utrudniają życie zmotoryzowanym. Trzeba pamiętać o tym, że około 90 proc. warszawiaków ma samochody. Duża część z nich na pewne decyzje narzeka. I skupienie się na tym byłoby dobrą strategią.
Ten problem nie dotyka tylko warszawiaków. Młody kandydat, skupiający się na problemach zwykłych ludzi, mógłby zyskać. Jednak rysą na wizerunku wydaje się dość mocne i emocjonalne wystąpienie podczas dymisji. Tobiasz Bocheński rezygnując z funkcji wojewody, oznajmił, że każdy dzień przy premierze Tusku byłby dla niego dyshonorem. Czy jednak tak ostra deklaracja nie była błędem?
Tak, by to błąd. Tobiasz Bocheński musi wyjść poza elektorat swojej partii. Jeśli chce startować w wyborach prezydenckich, musi pozyskać też głosy tych warszawiaków, którzy na co dzień są przeciwko PiS-owi. A jeśli chce to zrobić, to musi takich konfrontacyjnych stwierdzeń unikać. Może się tego nauczy.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo