Naczelny dowódca ukraińskiej armii Wałerij Załużny został zdymisjonowany przez prezydenta - podają ukraińskie konta na Telegramie. - To strzał w głowę. Apokaliptyczny szał, który ma obecnie miejsce wśród plotek na Telegramie, to zaledwie spacerek po parku w porównaniu z tym, co by się stało, gdyby Wołodymyr Zełenski rzeczywiście podpisał dekret o zwolnieniu Załużnego - napisał ukraiński dziennikarz Illia Ponomarenko.
Na Ukrainie wrze, nie tylko z powodu coraz częstszych ostrzałów ze strony Rosji. Posadę dowódcy armii miał stracić Wałerij Załużny - symbol obrony kraju przed zbrodniczą inwazją. Na Telegramie ukraińscy internauci piszą, że skonfliktowany z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim generał stracił posadę.
Kulisy sporu Załużnego z Zełenskim
"Został wezwany do prezydenta i zaproponowano mu inne stanowisko. Może Pan gdzieś pojedzie jako ambasador. Odmówił. Nie ma dekretu" - relacjonuje "Ukraińska Prawda".
- Ukraińskie źródło rządowe powiedziało mi, że doniesienia o zwolnieniu generała Walerego Załużnego wydają się być prawdziwe. Czekamy na potwierdzenie na mocy zarządzenia prezydenta, ale wydaje się, że umowa została już zawarta - pisze korespondent "The Economist" Olivier Carroll.
"Byłby to strzał w głowę"
- Jeśli mnie pytacie, dymisja generała Załużnego byłaby oczywiście potężnym strzałem nie tylko w nogę, ale i w głowę, właśnie tam. Załużny ma reputację żelaznego generała i narodowego Zbawiciela, ucieleśnienia ukraińskich sił zbrojnych, które uratowały ten kraj przed wrogiem tak przerażającym jak Rosja. Załużny ma poparcie 88 proc. Ukraińców. Podległym mu siłom zbrojnym ufa 97 proc. obywateli - pisze dziennikarz z Ukrainy Illia Ponomarenko.
Stan milionowych sił zbrojnych pod dowództwem Załużnego jest daleki od ideału, miał on w tej wojnie swoje niepowodzenia. Jednak generał Załużny jest dziś prawdziwym bohaterem narodowym. To jest fakt. I oczywiście, Zełenski i kancelaria prezydenta doskonale o tym wiedzą. Więc tak, Zełenski może być zazdrosny o chwałę swojego najwyższego generała (I chociaż osobiście nie "kupuję" tej napędzanej przez media „rywalizacji” w kontekście „nadchodzących wyborów”). Oczywiście, między politykami a generałami nadal toczy się spór o to, kto jest winien niepowodzenia kampanii na Ukrainie w 2023 r. i obecnego stanu rzeczy - dodał publicysta.
- Być może biuro prezydenta już od dłuższego czasu myśli o tym, by u boku Zełenskiego postawić kogoś, kto nie błyszczy zbyt mocno. Jestem pewien, że bardzo by chcieli, ale nie stać ich na to. Załużny jest już za duży, żeby go wyrzucić. To strzał w głowę. Apokaliptyczny szał, który ma obecnie miejsce wśród plotek na Telegramie, to zaledwie spacer po parku w porównaniu z tym, co by się stało, gdyby Zełenski rzeczywiście podpisał nakaz zwolnienia. Taki system w pewnym stopniu równoważy się w kraju, w którym opinia publiczna jest wystarczająco żywa i zaciekła. Nie dzisiaj - podsumował Ponomarenko.
MON Ukrainy wystosował komunikat w mediach społecznościowych: „Drodzy dziennikarze, natychmiast wszystkim odpowiadamy: Nie, to nieprawda”.
Fot. Generał Wałerij Załużny/Wikimedia Commons
GW
Inne tematy w dziale Polityka