Współna lista wyborcza partii tworzących rząd jest nierealna, uważa ekspertFot.  PAP/Marcin Obara
Współna lista wyborcza partii tworzących rząd jest nierealna, uważa ekspertFot. PAP/Marcin Obara

Politolog dla Salon24: Donald Tusk umacnia PiS. Za rok może być rewolucja w polityce

Redakcja Redakcja Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 62
Myślę, że jedna lista byłaby dobra tylko dla Donalda Tuska i Koalicji Obywatelskiej. Mniejsi partnerzy byliby na takim sojuszu mocno stratni, szczególnie dotyczy to Trzeciej Drogi – mówi Salonowi 24 dr Andrzej Anusz, politolog, Instytut Piłsudskiego.

Donald Tusk chciałby jednej wspólnej listy Koalicji 15 października w wyborach samorządowych i europejskich. Wszystko wskazuje na to, że będą jednak dwa bloki – Koalicji Obywatelskiej z Lewicą oraz Trzeciej Drogi. Dlaczego jednak tak wielu polityków KO wciąż marzy o wspólnym starcie, skoro wygraną 15 października dała właśnie różnorodność, co by taka jedna lista w wyborach do samorządu oznaczała?

Dr Andrzej Anusz:
Myślę, że jedna lista byłaby dobra tylko dla Donalda Tuska i Koalicji Obywatelskiej. Po pierwsze byłaby dobrym zagraniem PR. Utrwalałaby bowiem wizerunek obozu rządzącego jako pewnej jedności, wzmacniała przywództwo Donalda Tuska. W wymiarze praktycznym czysto politycznym jedna lista, zwłaszcza w wyborach do sejmików dałaby najwięcej mandatów kandydatom Koalicji Obywatelskiej. Byłoby tak dlatego, że KO jest największym podmiotem w sojuszu tworzącym obecną większość rządową. Mniejsi partnerzy byliby na takim sojuszu mocno stratni, szczególnie dotyczy to Trzeciej Drogi. Polskie Stronnictwo Ludowe, będące jednym z głównych podmiotów TD zawsze było mocne w samorządzie, opierało się na silnych, ugruntowanych od wielu lat strukturach w terenie.


Zawsze w wyborach samorządowych ludowcy uzyskiwali wyniki lepsze niż w parlamentarnych, nie mówiąc już o prezydenckich. Myślę, że w sytuacji, w której się znaleźli, mają ogromną szansę na jeszcze większe wzmocnienie w terenie. Liczą na to, że być może część wyborców, którzy głosowali do tej pory na Prawo i Sprawiedliwość, teraz przerzuci swoje głosy na Trzecią Drogę. W efekcie, na pewno jedna lista w wyborach samorządowych byłaby wbrew interesom ludowców. Zaakceptowanie wspólnej listy Donalda Tuska, zamroziłoby ich rozwój i przekreśliłoby próby budowania swojej większej podmiotowości politycznej. Już dziś możemy być pewni, że wspólnej listy nie będzie, co jasno dali do zrozumienia politycy Trzeciej Drogi. Natomiast sam Donald Tusk oraz przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej będą do wyborów oficjalnie ubolewać nad tym, że wspólnej listy nie udało się stworzyć. Bo to też się opłaca, zwiększa poparcie u wyborców radykalnie antypisowskich, którzy takiej wspólnej listy by chcieli.

W ostatnich latach na ostrej polaryzacji PiS-PO traciły mniejsze ugrupowania, często dystansujące się od politycznego sporu. Dziś w sondażach tracą Lewica i Konfederacja, ale Trzecia Droga utrzymuje stan posiadania. Ten trend może się utrzymać, czy raczej utrata poparcia przez sojusz PSL-Polska 2050 jest kwestią czasu?

Główną nadzieją PSL-u są najbliższe wybory samorządowe, które mają stanowić kolejny etap w dużym wzmocnieniu się politycznym, które wspomoże ludowców w przyszłych rozgrywkach politycznych. Dlatego właśnie jedna lista antypisu jest nierealna – ludowcy na niej zbyt bardzo by stracili. Mają też doświadczenie Koalicji Europejskiej z 2019 roku. Wtedy powstała jedna lista od lewicy do ludowców i obecność radykalnej lewicy, z jej postulatami obyczajowymi i światopoglądowymi, odstraszyła bardziej konserwatywnych wyborców. Celem ludowców jest właśnie zdobycie elektoratu umiarkowanie konserwatywnego, zniechęconych wyborców PiS. Dlatego jednej listy nie będzie, choć Donald Tusk i politycy KO będą o niej mówić i ubolewać nad jej brakiem, bo w ten sposób mobilizują swój twardy elektorat.

Plany PSL, o których Pan mówi, szansę powodzenia mają tylko w przypadku korozji PiS-u. Dziś partia ta jest na pewnym rozdrożu, także mówi się o zmianie przywództwa. Czy faktycznie Trzecia Droga może odebrać większą część elektoratu Prawa i Sprawiedliwości, zepchnąć to ugrupowanie do drugiej ligi, czy przeciwnie – PiS dzięki polaryzacji utrzyma stan posiadania?

Na krótką metę, ta twarda strategia obecnego rządu, oparta na rozliczeniach poprzedników prowadzonych bardzo ostrymi metodami, z punktu widzenia Jarosława Kaczyńskiego jest korzystna. Wywołuje bowiem konsolidację PiS w ramach takiego pewnego układu obronnego. I to zresztą już widać. W związku z tym myślę, że w perspektywie wyborów samorządowych PiS utrzyma swoją dominującą pozycję po stronie centroprawicowej.

Przed chwilą mówił Pan jednak, że ludowcy osiągną lepsze wyniki w wyborach samorządowych...

Osiągali je zawsze, z kolei z punktu widzenia PiS-u wybory lokalne zawsze były tymi, w których partia nie osiągała większych sukcesów, z wyjątkiem kilku sejmików wojewódzkich. W większych miastach PiS zawsze przegrywał, więc wybory samorządowe służyły raczej mobilizacji elektoratu. Największa partia opozycyjna sukcesu wiosną nie odniesie, moim zdaniem jednak nie straci statusu głównego rywala Koalicji Obywatelskiej, największej siły opozycyjnej i hegemona po stronie prawicy. Bardzo ostra retoryka i działania rozliczeniowe ze strony rządzących tylko PiS umocnią. Trzecia Droga natomiast, dzięki mocnej pozycji ludowców w terenie i ich dobrych wynikach w wyborach samorządowych, zwiększy swój stan posiadania. Nie stanie się jednak na razie główną siłą po stronie centroprawicowej. Jeśli chodzi o jakieś nowe otwarcie w polskiej polityce, to może ono nastąpić w okresie już po wyborach do europarlamentu. W trakcie kampanii prezydenckiej jakiś nowy podział polityczny na polskiej scenie może się wytworzyć.

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj62 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (62)

Inne tematy w dziale Polityka