Na poziomie rządowym żadnej decyzji na temat zmiany lokalizacji elektrowni atomowej nie było i nie ma. Więc uspokajamy wszystkie polityczne rozgrzane głowy – nic się w tym programie nie zmieniło – mówi Salonowi 24 Miłosz Motyka, wiceminister klimatu i ochrony środowiska.
Ogromne zamieszanie wywołała wypowiedź pani Beaty Rutkiewicz, wojewody pomorskiej, dotycząca lokalizacji elektrowni atomowej. Eksperci podnoszą, że ewentualna zmiana miejsca, w którym elektrownia powstanie może oznaczać koniec, a w najlepszym razie opóźnienie realizacji projektu?
Miłosz Motyka: Z tym że to nieprawda, bo na poziomie rządowym żadnej decyzji na temat zmiany lokalizacji nie było i nie ma. Więc uspokajamy wszystkie polityczne rozgrzane głowy – nic się w tym programie nie zmieniło.
Skąd w przestrzeni publicznej pomysły zmiany lokalizacji?
Wynikają one z głosów lokalnych, z tego, że pani Beata Rutkiewicz jest wojewodą, która wsłuchuje się w głosy wszystkich mieszkańców, lokalnych stowarzyszeń, na tym polega jej rola. Myślę też, że niedoprecyzowane zostało to, jak sama pani wojewoda to przedstawiła, bo wcale nie zaprezentowała stanowiska, aby na pewno zmienić lokalizację, doszło tutaj do pewnej nadinterpretacji.
Na jakim etapie jest dziś projekt budowy elektrowni atomowej w Polsce?
Minister rozwoju wydał postanowienie stwierdzające niedopuszczalność odwołania złożonej decyzji o ustaleniu lokalizacji. Potwierdza to, że ta decyzja lokalizacyjna, czyli ta jedna z najważniejszych zgód administracyjnych, wymaganych do rozpoczęcia budowy, jest ostateczna. To postanowienie kończy etap rozpatrywania sprawy przez organy administracji publicznej, więc jesteśmy dalej, niż byliśmy.
W jakim czasie konkretnie możemy spodziewać się realizacji inwestycji?
Konkretne terminy poznamy po przeprowadzeniu dokładnej analizy, która już się rozpoczęła. Określi ona ewentualne opóźnienia, jakie mogą być możliwe podczas realizacji. W niedługim czasie, po zakończeniu niezbędnych analiz, będziemy mogli określić dokładny termin ukończenia inwestycji.
Rządzicie od niedawna. Co w Ministerstwie Klimatu zastaliście po poprzednikach, co będziecie kontynuować, a jakie projekty wymagają zmian?
Przede wszystkim zastaliśmy sporo niewdrożonych dyrektyw unijnych, szereg projektów, które są zapóźnione. Dotyczy to także planów strategicznych jak choćby Krajowy Plan na Rzecz Energii i Klimatu. To jest też Polityka Energetyczna Państwa, która wymaga aktualizacji, trzeba wprowadzić zmiany w strategii długoterminowej. Przyśpieszyliśmy z pracami, przeanalizowaliśmy przez ten pierwszy czas wspomniane zapóźnienia i teraz próbujemy je nadganiać. W zakresie kierunkowym i faktycznym bardzo dużo udało się już zrobić. Podczas Unijnej Rady do Spraw Energii podpisaliśmy Europejską Kartę Wiatrową, która też daje szansę na przyspieszenie w zakresie ułatwień dla przedsiębiorców, jeśli chodzi o energetykę wiatrową. Przed nami analiza harmonogramu pracy, jeśli chodzi o program Polskiej Energetyki Jądrowej przygotowanie założeń do projektów ustaw, które będą prezentowane w przyszłości. Więc prowadzimy grę na kilku fortepianach.
Przed wyborami politycy Polskiego Stronnictwa Ludowego, które Pan reprezentuje, jako ważny postulat dla rolnictwa wskazywali temat biogazowni. Czy w tej prawie coś się dzieje?
Tak, to bardzo ważna kwestia, musimy prowadzić politykę klimatyczną kompleksowo. Nie może być ona oparta tylko i wyłącznie na jednym segmencie. Trzeba przygotować rozwiązania, zarówno jeśli chodzi o prosumentów, jak i fotowoltaikę, energetykę wiatrową na lądzie i na morzu oraz właśnie inne źródła energii, wodór oraz biogaz. W kwestii biogazowni współpracujemy z Ministerstwem Rolnictwa. Jestem właśnie po wstępnych rozmowach i jest otwartość w resorcie rolnictwa co do tego, żeby rozwijać projekty związane z biogazem. Analizujemy różne pomysły, które wpływają zarówno do Ministerstwa Rolnictwa, jak i do nas. Mówimy o strategii biogazowej dla Polski, tak, abyśmy skutecznie wykorzystali surowiec, który mamy szczególnie w tzw. zagłębiach rolniczych. Będziemy przygotowywali rozwiązania regulacyjne w tym zakresie we współpracy z Ministerstwem Rolnictwa. Jestem przekonany, że niebawem powstanie odpowiedni zespół zajmujący się tymi kwestiami.
Z polityką klimatyczną wiążą się często obawy przedsiębiorców, rolników. Koszty społeczne wdrażania pewnych projektów mogą być spore.
Transformacja energetyczna jest koniecznością, nie może jednak być wdrażana wbrew realiom, w jakich funkcjonuje nasza gospodarka, nie może powodować utraty miejsc pracy. Dlatego my mówimy o tym, że musi być sprawiedliwa. O stopniowym odejściu od węgla. Uważamy, że należy gwarantować miejsca pracy, przebranżowienie, rekultywację terenów. Bez oceny społecznych skutków transformacji i sposobów uniknięcia negatywnych efektów, nie da się modelować wskaźników dojścia do ambitnych celów klimatycznych w latach przyszłych.
Jestem zwolennikiem tego, byśmy wypełnili te zobowiązania, które leżą na stole w zakresie redukcji emisji do 2030 roku. Jak je wypełnimy, to będziemy mogli za kilka lat przeanalizować, w jakim stanie jest polska gospodarka i w jakim tempie my jesteśmy w stanie ewentualnie zredukować emisję. Natomiast musimy zdawać sobie sprawę z tego, że polska energetyka oparta jest i przez pewien czas będzie oparta na węglu. Póki nie ma atomu, z węgla korzystać będziemy musieli. Musimy mieć świadomość, że po pierwsze potrzebna jest pewna wstrzemięźliwość, ale też zdajemy sobie sprawę z tego, że te wyzwania są ambitne. Nie mogą być tak oderwane od rzeczywistości, uderzać w polskie interesy strategiczne, ani jakość życia rodzimych rolników, przedsiębiorców, miejsca pracy.
Inne tematy w dziale Gospodarka