Dla mnie najbardziej czarnym i niestety realnym scenariuszem jest doprowadzenie do pokoju za wszelką cenę. Jeśli do takiego pokoju dojdzie, a wiele środowisk na Zachodzie, zmęczonych wojną do niego dąży, na krótki czas nastąpi pewne uspokojenie. Jednak nie w ciągu 10 lat, ale w ciągu lat 3, 4, 5 Rosjanie uaktywniliby się na odcinku Litwy, Łotwy, Estonii, Polski, Finlandii, na całej wschodniej flance – mówi Salonowi 24 generał Roman Polko, były dowódca jednostki specjalnej GROM.
W zachodnich mediach pojawiło się ostatnio wiele artykułów, straszących, że Rosja wygra wojnę z Ukrainą, po czym ruszy na Zachód, także na nas. Największym echem odbiła się analiza Bundeswehry, która mówi, że już w 2025 roku armie NATO i Rosji staną naprzeciwko siebie, świat stanie na krawędzi wojny. Realne zagrożenie, strachy na Lachy, czy może dmuchanie na zimne, by zmusić Europejczyków do inwestowania w bezpieczeństwo?
Gen. Roman Polko: Po pierwsze to, co wyszło jako dokument niemieckiej armii, nie jest analizą geopolityczną i oceną zagrożeń, ale materiałem szkoleniowym. To jest codzienna praktyka. Od lat Rosja prowadzi manewry ZAPAD, podczas których ćwiczy szaleńcze plany ataku na Zachód, wojnę z NATO.
Nic więc dziwnego, że armie krajów zachodnich przygotowują symulacje ewentualnego ataku Rosji. Nie znaczy to, że Federacja Rosyjska już za rok uderzy na NATO. Natomiast nie wykluczam, że sam plan wyciekł też po to, by trochę obudzić europejskie społeczeństwa z głębokiego snu. Wskazać, że Rosja jest realnym zagrożeniem.
Zakładając czarny scenariusz, że Ukraina przegra wojnę, Polska stanie się krajem frontowym NATO, a Putin nie zadowoli się sukcesem i postanowi iść dalej, jak wiele czasu zajmie Rosji przygotowanie do inwazji?
Dla mnie najbardziej czarnym i niestety realnym scenariuszem jest doprowadzenie do pokoju za wszelką cenę. Już w pierwszych dniach wojny mówiłem, że nie ma nic gorszego niż takie zakończenie walk, które w istocie byłoby klęską Ukrainy. Bo jeśli do takiego pokoju dojdzie, a wiele środowisk na Zachodzie, zmęczonych wojną do niego dąży, na krótki czas nastąpi pewne uspokojenie. Po pierwsze jednak Putin nie tylko nie poniesie odpowiedzialności za zbrodniczy atak, mordy na ludności cywilnej, prowadzenie przez długi czas wojny, ale jeszcze otrzyma nagrodę, w postaci utrzymania części zdobyczy terytorialnych.
Po drugie nie w ciągu 10 lat, ale w ciągu lat 3, 4, 5 Rosjanie, obojętnie, czy rządzić będzie Putin, czy jego następca, uaktywniliby się na odcinku Litwy, Łotwy, Estonii, Polski, Finlandii, na całej wschodniej flance. Aktywność ta nie musi jednak oznaczać inwazji takiej, jakiej dokonała Rosja 24 lutego 2022 roku na Ukrainę. Rosja nie ma do tego możliwości. Natomiast przypomnę, że wojna na Ukrainie trwa nie od 2022 roku, ale od roku 2014.
Czego więc moglibyśmy się spodziewać?
Byłyby to różnego rodzaju prowokacje, Rosjanie testowaliby naszą cierpliwość. Przez jakiś czas Moskwa starałaby się nas usypiać, osłabiać wewnętrznie. Rynek rosyjski jest jednak przestawiony na produkcję wojenną, podczas gdy zachodni dopiero budzi się z letargu. Putin bądź jego następca wykorzystywałby wewnętrzne sprzeczności w ramach samego Sojuszu NATO, konflikty wewnętrzne w poszczególnych krajach, ruchy pacyfistyczne, rzekomo antywojenne, a faktycznie służące Rosji. Wreszcie polityków, takich jak Orban. Nie wahałby się w ingerowanie na przykład podczas wyborów w Stanach Zjednoczonych. W momencie, w którym uznałby, że już ma wystarczające siły, mógłby uderzyć w infrastrukturę krytyczną państw NATO.
Co należy zrobić, by zagrożenie to powstrzymać?
Starożytne powiedzenie chcesz pokoju, szykuj się do wojny, można sparafrazować słowami, chcesz uniknąć najgorszego, to się na nie przygotuj. Musi się zmienić podejście Europy, szczególnie w takich krajach jak Niemcy, Francja. Jeśli tak się nie stanie, to spełnią się słowa śp. Lecha Kaczyńskiego, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa Bałtyckie. Szybki atak na pełną skalę jest mało realny, ale jeśli Zachód ustąpi i zgodzi się na pokój korzystny dla Rosji, możemy być pewni, że Putin rozpocznie atak hybrydowy na przykład na Estonię, wykorzystując, jak to ma w zwyczaju, jako pretekst np. ochronę rosyjskiej mniejszości w tym kraju.
Redakcja
Fot. Roman Polko. Źródło: Facebook.com
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka