Kłopoty fabryki Stellantis w Bielsku-Białej. Kilkaset osób do zwolnienia
Portal Interia.pl poinformował, że komplikują się negocjacje związkowców z właścicielami spółki w sprawie zamknięcia fabryki silników Fiata znajdujących się na terenie Bielska-Białej. Wtorkowe spotkanie obu stron zakończyło się fiaskiem. W związku z likwidacją zakładu należącego do koncernu Stellantis pracę może stracić nawet 468 osób.
Stellantis umywa ręce? Związkowcy o likwidacji spółki. "Katastrofalna sytuacja"
Reprezentujący pracowników związkowcy próbują interweniować w sprawie ich sytuacji. Zamknięcie zakładu oznaczałoby, że zatrudnione osoby stracą pracę i będą mogły liczyć na maksymalnie 3-miesięczną odprawę.
- Z uzyskanych informacji wynika, że Stellantis nie planuje żadnych inwestycji na terenie Grażyńskiego 141 (fabryka silników Fiata w Bielsku-Białej), ale jest gotowy na proces transformacji. Będziemy się starali swoimi drogami w jakiś sposób wspomóc proces decyzyjny w tym terenie - zapewnił Duraj.
- Musimy sobie zdawać sprawę, że tutaj gra jest warta świeczki dla nas lokalnie, bo teren jest bardzo duży, to 54 hektary. Na tym terenie jest zatrudnionych około czterech tysięcy pracowników, bo istnieją tu również inne podmioty niż FCA, które cały czas produkują i chcą produkować, a ich status jest niepewny. Jeżeli chodzi o Powertrain, to powierzchnia 116 tysięcy metrów kwadratowych, którą firma opuści, bo likwidacja kiedyś się zakończy - wyjaśnił.
- Co do warunków zwolnień związkowcy nie zdradzają szczegółów negocjacji. - Chodzi o to, żeby wykorzystać maksymalnie czas, który nam powoli ucieka. Jeżeli nie zawrzemy porozumienia, to sytuacja będzie katastrofalna, bo pracodawca da co będzie chciał albo to, co Kodeks pracy przewiduje. Wtedy będzie kiepsko, bo to maksymalnie trzymiesięczna odprawa - ostrzegł szef związkowców.
Władze spółki się tłumaczą i oskarżają Unię Europejską
- Decyzja podjęta wspólnie przez Komisję Europejską, Parlament Europejski oraz państwa członkowskie Unii Europejskiej, która wyznaczyła niezwykle ambitny plan całkowitego ograniczenia emisji dwutlenku węgla z samochodów osobowych i lekkich dostawczych od roku 2035 - tłumaczyła portalowi Interia.pl Agnieszka Brania.
- Oznacza to, że od roku 2035 wejdzie w życie zakaz rejestracji nowych pojazdów z tradycyjnymi silnikami spalinowymi - dodała. - Jest to bezprecedensowa decyzja, która powoduje konieczność całkowitego przejścia z tradycyjnych napędów spalinowych na w pełni elektryczne w transporcie osobowym i lekkim dostawczym, w bardzo krótkim czasie. Wymusza to już teraz ograniczanie mocy produkcyjnych silników spalinowych - przekazała rzeczniczka koncernu.
MB
Czytaj dalej:
- Bosak o kulisach rozmowy na Prezydium Sejmu z Hołownią. Konfederacja zaskoczyła
- Hołownia: Przesuwamy termin posiedzenia Sejmu, żeby był pokój społeczny
- Wymowne zdjęcie Andrzeja Dudy z Wąsikiem i Kamińskim. Policja czeka
Komentarze
Pokaż komentarze (37)