Dziennikarze serwisu informacyjnego "19.30" opowiedzieli o kulisach wydania pierwszego programu. Witold Tabaka i Mateusz Lachowski opowiedzieli "Wirtualnym Mediom" o wyjątkowym stresie podczas przygotowywania nowej audycji na antenie "odświeżonej" TVP 1.
"19.30" zamiast "Wiadomości". Rewolucja w TVP
Tuż przed świętami widzowie TVP1 mogli zobaczyć pierwsze wydania nowych „Wiadomości”. To właściwie program informacyjny „19.30”, pisany jako „i9.30”.
- To jest 19:30, najważniejszy program informacyjny Telewizji Polskiej. Marek Czyż, zapraszam. Wczoraj obiecaliśmy państwu nową jakość w mediach publicznych. Dziś nie tylko my, chcemy wyjaśnić, dlaczego ta zmiana jest konieczna, dlaczego by budować wspólnotę narodową trzeba zmienić język przekazu. Musimy po prostu informować - tak prowadzący rozpoczął 21 grudnia nową audycję.
Dzień wcześniej o 19.30 w TVP - zamiast "Wiadomości" - ukazało się krótkie oświadczenie dziennikarza Marka Czyża, który zapowiedział od czwartku nadawanie "programu informacyjnego TVP" bez "propagandowej zupy".
Więcej przeczytasz o tym tutaj:
Gwiazdy nowego programu opowiadają o kulisach
Portalowi Wirtualnemedia.pl udało się zapytać kliku nowych gwiazd TVP o kulisy powstawania serwisu informacyjnego w nowej odsłonie.
- Zacznę może od początku, bo dopiero dzień wcześniej, a tak naprawdę w nocy poprzedzającej dzień emisji naszego pierwszego programu, (chodzi o czwartkowe pełne wydanie „19:30” z 21 grudnia - przyp.red.) dowiedziałem się gdzie i o której spotykamy się jako redakcja. Do ostatniej chwili było to trzymane w tajemnicy - powiedział reporter Witold Tabaka, który wcześniej pracował m.in. w TVN 24, TVP i Polskim Radiu.
- Jeśli chodzi o atmosferę w redakcji to moje odczucia są bardzo pozytywne. Mam duży szacunek i pełne zaufanie do Pawła Płuski, którego znam jeszcze z TVN24. Czuję, że wie, co robi. Działamy pod dużą presją z uwagi na problemy techniczne. Nie pracujemy w normalnych warunkach, nie mamy dużego newsroomu, czy archiwum, ale dajemy radę - przyznał Mateusz Lachowski, korespondent zagraniczny znany z relacji w Ukrainie dla TVN 24 czy Polsat News.
"Ekstremalny stres". Dziennikarze o pierwszej emisji programu
Całe wydarzenie okazało się być jednak bardzo stresujące dla nowych pracowników TVP. Obawiali się oni o swoje bezpieczeństwo i o samą emisję programu.
- Stres jest ekstremalny. Przez pierwsze trzy doby, gdy robiłem materiały do „19:30”, spałem może po dwie-trzy godziny. Pojawia się taka adrenalina, że trudno wyciszyć się nawet po emisji programu. Problemy techniczne tylko potęgują stres, zwłaszcza kiedy dostęp do potrzebnych materiałów uzyskuje się dopiero około godziny 19:00. Po tym pierwszym programie nawet nasz kierownik redakcji Paweł Płuska nie krył wzruszenia. Był tak zestresowany, że musiał odreagować i wzruszył się na kolegium, jakie mieliśmy po wydaniu. Wszyscy czuliśmy to samo - przyznał "Wirtualnym Mediom" Witold Tabaka.
Dziennikarz zdradził też, że... studio nagrań znajduje się poza terenem należącym do Telewizji Polskiej!
- To ze względów bezpieczeństwa. Baliśmy się, że studio na Woronicza zostanie w jakiś sposób odcięte, co zresztą potem potwierdziło się w okupowaniu budynku przy Placu Powstańców. W studiu zewnętrznym znajdują się realizatorzy, z czym wiążą się dla nas kolejne problemy techniczne. Musimy najpierw zgrać materiały na Woronicza, potem wytransferować do studia emisyjnego. To wydłuża cały proces, a jak wiemy w newsach każda sekunda jest ważna - zdradził dziennikarz.
Wpadka w "19.30". Te filmy były pokazane w "starej" TVP
W audycji, która zastąpiła "Wiadomości" nie zabrakło jednak wpadki. Nowy program informacyjny TVP w sobotnim wydaniu pokazał materiał o tzw. liście "półkowników", czyli filmach, które miały nie być rzekomo emitowane w Telewizji Polskiej za czasów poprzedniej władzy.
Dziennikarze portalu Onet.pl sprawdzili filmowe pozycje, które miały być zakazane w "starej" TVP. Okazało się, że część tytułów została wyemitowana.
Okazało się, że filmy takie jak: "Obywatel Jones", "Pestka", "Kochankowie mojej mamy", "Człowiek z marmuru", "Człowieka z żelaza" i "Zieja" był pokazywane na antenie mediów publicznych w czasach, gdy rządził PiS.
Więcej o "zakazanych" filmach w TVP przeczytasz tutaj:
Warto dodać, że choć w materiale graficznym "19.30" można było przeczytać o "pułkownikach", to prawidłowy zapis to "półkowniki", gdyż chodzi o filmy odstawione na półkę. Takich w dziejach polskich mediów po 1989 roku nie brakuje.
MB/KW
Fot. Kadr z programu "19:30". Źródło: TVP
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Kultura