Marcin Palade Fot. arch.
Marcin Palade Fot. arch.

Palade o rządzeniu uchwałami: Jest przyzwolenie dla działań na granicy prawa

Redakcja Redakcja Jastrzębowski wyciska Obserwuj temat Obserwuj notkę 241
Większość wyborców nowego rządu chce twardego rozliczenia PiS, a dla działań na granicy prawa jest społeczne przyzwolenie. PiS w dużej mierze doprowadził do obecnej sytuacji swoim stylem rządzenia. W przeciwieństwie do partii prawicowych na Zachodzie nie ma zdolności koalicyjnych – stwierdził w Salonie 24 Marcin Palade, socjolog polityki.

Marcin Palade, socjolog polityki był gościem programu Sławomira Jastrzębowskiego. Na początku odniósł się do wątpliwych prawnie ostatnich działań rządu. Stwierdził, że gdyby podobnie uchwałami ustawy zmieniało Prawo i Sprawiedliwość, to komisarz Vera Yourova by nie spała. „A najlepiej podsumował to Viktor Orban. Zapytano to, jak ocenia to, co się dzieje z mediami publicznymi. I powiedział, że to jest nieprawidłowe.

Dalszy ciąg tekstu pod materiałem WIdeo

Że gdybym to ja tak zrobił, to miałbym już interwencję Wojsk NATO u siebie” – stwierdził Marcin Palade. I podkreślił, że nie jest zaskoczony, że uchwały mają zmieniać ustawy, a sędziowie mają kierować się wyrokami TSUE, a nie Trybunału Konstytucyjnego. „Mnie to nie zaskakuje i myślę, że takim sygnałem, dla mnie już potwierdzającym, że to pójdzie w tym kierunku, był artykuł, który ukazał się chyba w Berliner Zeitung, gdzie autor napisał, że teraz prawdopodobnie przed Polską jest ważny test powrotu z systemu autorytarnego, czy quasi autorytarnego, w kierunku demokracji. I to będzie wymagało użycia narzędzi nie do końca demokratycznych, czy że nie do końca będzie to, tak powiem, zgodnie z literą prawa, ale właśnie cel jest taki, żeby wrócić do demokracji, natomiast środki, które będą użyte, no cóż, no są teraz tu i teraz, no bo cel uświęca środki” – stwierdził gość Sławomira Jastrzębowskiego.

Jest przyzwolenie społeczne dla działań rządu

Zdaniem Marcina Palade władza może postępować w ten sposób, bo jest bardzo duże przyzwolenie społeczne dla tego typu działań. „Pamiętajmy, że łączne poparcie dla tych trzech komitetów, które w tej chwili tworzą większość, to było pięćdziesiąt kilka procent. I jak popatrzeć, to sporo ponad połowa wyborców tych trzech formacji, które tworzą większość sejmowo-rządową,
jest absolutnie za tym, żeby między innymi, jak to zostało określone w cudzysłowie, rozprawić się z mediami publicznymi Prawa i Sprawiedliwości. Jak czytam komentarze w mediach społecznościowych, to przy tych akcjach, które są akcjami bezprawnymi, bardzo często są komentarze ludzi, którzy mówią, że dobrze tym PiS-owcom, należy ich aresztować, właściwie rozstrzelać” – twierdził Marcin Palade.

„PiS sam sobie nagrabił”

Zdaniem gościa Sławomira Jastrzębowskiego, „PiS swoim w dużej mierze stylem rządzenia doprowadził do sytuacji, do której doszło. To nie były media publiczne, to były media rządowe. Przekaz był wyłącznie prorządowy, generalnie nie było miejsca na przekaz opozycyjny. Miałem bana między innymi na Polskie Radio, do telewizji Kurskiego mnie nigdy nie zapraszano, ale ja nie płaczę z tego powodu. Natomiast mogę powiedzieć z pełną odpowiedzialnością już teraz post factum, że przez 3,5 miesiąca zasiadałem w zarządzie Polskiego Radia. Byłem wiceprezesem. Bardzo często spierałem się z dwoma pozostałymi członkami zarządu z ramienia Prawa i Sprawiedliwości o to, jakie ma być to radio. Uważałem, że jednak trzeba zachować pewne proporcje i musi być udział także przedstawicieli opozycji. Przegrałem, zostałem odwołany przez ministra skarbu przy olbrzymim zaangażowaniu takiego PZPR-owca o nazwisku Czabański. Nagrabili sobie, tak byśmy powiedzieli, językiem potocznym” – podkreślił Marcin Palade. Jak dodał w mediach publicznych pozbyto się wielu ludzi, dlatego że można wymieniać sporo nazwisk ludzi bardzo sensownych, którzy z całą pewnością nie pałali miłością do ówczesnej opozycji, ale też dystansowali się wobec wielu rzeczy, które proponowało Prawo i Sprawiedliwość. Tymczasem w PiS-ie obowiązywała zasada – albo akceptujesz nas w stu procentach, albo jesteś człowiekiem Donalda Tuska – podkreślił Marcin Palade.

Tusk nie podejmie niepopularnych działań, bo może „dobić” PiS

Pytany o prognozę na kolejny rok gość Sławomira Jastrzębowskiego stwierdził, że planowana na styczeń demonstracja PiS będzie podobna do wielu, które przeprowadzał antypis (np. Komitet Obrony Demokracji) w latach rządów PiS. „To nie jest tak, że od jednej demonstracji wywróci się stolik” – podkreślił socjolog polityki. Jak dodał nie sądzi, żeby ludzie wyszli masowo na ulicę, a kryterium uliczne będzie raczej inspirowane działaniami Prawa i Sprawiedliwości. Jak dodał, w pierwszym półroczu nie będzie przesilenia. „Nie sądzę, żeby Donald Tusk, Trzecia Droga i Lewica zaryzykowali jakieś bardzo, bardzo niepopularne rozwiązania, bo mają świadomość tego, że mogą znowu użyjemy potocznego zwrotu, »dobić« Prawo i Sprawiedliwość, jeśli przejmą praktycznie wszystkie sejmiki, no może poza Podkarpaciem” – powiedział. „Natomiast w drugiej połowie roku będzie zupełnie inaczej, dlatego, że będzie po drodze nowelizacja budżetu.


Ten skrojony na to pierwsze półrocze jest, jaki jest, natomiast może się okazać, że przy spowolnieniu jakimś gospodarczym, przy większych problemach, zawirowaniach makroekonomicznych, ale o zasięgu globalnym” – stwierdził Marcin Palade. Przypomniał, że niemiecka gospodarka hamuje, co będzie miało także swoje reperkusje, jeśli chodzi o Polskę. Może dojść do zmiany władzy w Stanach Zjednoczonych, gdzie w sondażach prowadzi Donald Trump, co oznaczałoby nowe uwarunkowania geopolityczne. „Te czynniki ryzyka będą bardziej w drugiej połowie roku niż w pierwszej. No i wtedy może się, że tak powiem, zrobić bardziej gorąco, ale nie na tyle gorąco, jak to dzisiaj sobie wyobrażają na Nowogrodzkiej, że w drugiej połowie roku będą pokłony w kierunku Prawa i Sprawiedliwości. Dopóki PiS się nie zmieni, a nic na to nie wskazuje, to nawet duża część tych, którzy są letnimi wyborcami obecnej koalicji, może co najwyżej przejść do „przedpokoju”, zachować neutralność, ale z całą pewnością nie przejdzie do PiS” – stwierdził Marcin Palade.

Bez zdolności koalicyjnych

Według gościa Sławomira Jastrzębowskiego PiS ma problem, bo brak mu zdolności koalicyjnych. „Prosty przykład, nawet na gruncie europejskim, bardzo ważny. PiS jest członkiem Międzynarodówki Konserwatystów i Reformatorów, gdzie między innymi współtworzy jedną frakcję w Parlamencie Europejskim z Fratelli d'Italia, Giorgi Meloni, obecnej premier Włoch. A także z hiszpańskim VOX-em, czy ze szwedzkimi demokratami. Wszystkie te ugrupowania, które wymieniłem, współtworzą różne koalicje, czy to na szczeblu lokalnym, jak w przypadku VOX-u, z Partią Ludową, czyli odpowiednikiem Platformy Obywatelskiej PSL-u u nas. Giorgia Meloni przecież tworzy koalicję rządową, między innymi z Forza Italia, czyli z chadekami, też odpowiednikiem PO-PSL. Szwedzcy Demokraci wspierają rząd, na którego czele stoi premier i taka większość centrowo-prawicowa, złożona z formacji liberalnych, konserwatywnych i chadeckich.


To samo jest na przykład w Finlandii, gdzie współrządzą Prawdziwi Finowie, czyli też taki mocno prawicowy odpowiednik PiS-u. Rządzą jednak z premierem z eurochadecji. To pokazuje, że inne formacje, też o takim wyraźnie prawicowym charakterze, są zdolne do tego, żeby zawierać kompromis, zawierać koalicję, otwierać się na innych. A w przypadku Prawa i Sprawiedliwości przez 8 lat tego nie było i nic na to nie wskazuje, żeby miało być inaczej" – stwierdził Marcin Palade. Jak dodał, zdolność koalicyjna jest podstawą do tego, żeby PiS bardziej optymistycznie patrzyło choćby na rozdanie w sejmikach. „No bo w większości sejmików poza Podkarpaciem nie będzie dysponować większością. Niewiele będzie brakowało Lubelskiem, m zakładami, Świętokrzyskiem, na Podlasiu, ale z kimś się trzeba ułożyć" – podsumował gość Sławomira Jastrzębowskiego.

Maks

Fot. Marcin Palade. Źródło: Salon24

Czytaj dalej:


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj241 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (241)

Inne tematy w dziale Polityka