Przedłuża się protest polityków PiS w siedzibach Telewizji Polskiej i Polskiej Agencji Prasowej. Niektórzy z nich są natarczywi i zaczepiają technicznych pracowników obu instytucji, co budzi prawne wątpliwości. Ekspert uważa, że parlamentarzystów okupujących budynki mediów policja powinna wyprowadzić siłą.
Przepychanki w siedzibach PAP i TVP. Posłowie PiS w rolach głównych
Przypomnijmy, że od kilku dni posłowie PiS próbują uniemożliwić dokonanie zmian w mediach publicznych. Sytuacja jest najbardziej napięta w siedzibie Telewizji Polskiej i Polskiej Agencji Prasowej. To właśnie w tych miejscach dochodzi do fizycznych przepychanek z udziałem parlamentarzystów Zjednoczonej Prawicy.
Posłowie próbują kontrolować osoby wchodzące i wychodzące z budynków należących do mediów publicznych. Czasami takie interwencje przybierają kuriozalny przebieg.
Dobrym przykładem jest zachowanie posła Solidarnej Polski Jacka Ozdoby, który próbował skontrolować torbę osoby wychodzącej z gmachu TVP. Polityk użył siły fizycznej.
- Posłowi Ozdobie pomyliły się role. Szarpanie ludzi na ulicy nie jest ani prawem ani przywilejem posła. Niezdolność do pogodzenia się z utratą władzy nie jest tu usprawiedliwieniem. Policja powinna się zająć Panem Ozdobą, a nie pracownikiem TVP - skomentowała nagranie Ozdoby posłanka PO Agnieszka Pomarska.
Do kolejnego incydentu doszło z udziałem posła Antoniego Macierewicza, który próbował wylegitymować technicznego pracownika PAP. W tym celu polityk również próbował złapać mężczyznę. Cała sytuacja miała komiczne zakończenie - krewki parlamentarzysta oblał się własną kawą.
Były policjant: Posłowie nie mają prawa legitymować
Zachowanie parlamentarzystów PiS budzi poważne wątpliwości prawne. Do ich postawy postanowił odnieść się w mediach społecznościowych były antyterrorysta Jerzy Dziewulski.
- Czerwona linia blisko, zbyt blisko. Żaden poseł nie posiada uprawnień policyjnych. Nie może żądać wylegitymowania się, nie może zatrzymywać, ani zmuszać kogokolwiek do zaniechania czynności zgodnych z prawem. Tu powinno być zawiadomienie do organów ścigania - napisał specjalista do spraw bezpieczeństwa na platformie X (dawniej Twitter).
Dziewulski na swoim profilu udostępnił też wyjątkowo bulwersujące nagranie. Widać na nim posła Pawła Szrota, który podszywa się za policjanta w celu wejścia do jednego z pomieszczeń.
Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich złożył doniesienia do prokuratury na kilku posłów PiS, których zachowanie budziło wątpliwości. Mowa tu m.in. o Jacku Ozdobie i Pawle Szrocie.
Ekspert: Policja może usunąć posłów PiS siłą
W sprawie incydentów w budynkach należących do mediów publicznych głos zabrał Marek Błoński, nowy prezes PAP. Przyznał on w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", że działania polityków są uciążliwe, ale nie zamierza on wchodzić w konflikt z przedstawicielami Sejmu.
- Nie będziemy posłom niczego utrudniać. Jeżeli oni uważają, że interwencja poselska uprawnia ich, by tu przebywali, to biorą za to odpowiedzialność. Apelujemy tylko, żeby nie utrudniali nam pracy – tłumaczy szef PAP.
Inne zdanie na temat działalności członków Zjednoczonej Prawicy ma prawnik. Uważa on, że posłowie już dawno przekroczyli czerwoną linię, a ich zachowanie nie ma nic wspólnego z interwencją poselską.
- Zajmowanie siłą budynków TVP i PAP przez posłów PiS nie jest interwencją poselską. Policja ma prawo ich stamtąd wyprowadzić. Posłom za okupację grozi odpowiedzialność karna i dyscyplinarna – mówi Grajewski portalowi OKO.press.
Warto zaznaczyć, że wspomniany profesor jest współtwórcą Ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora. To na jej zapisy powołują się posłowie PiS podczas przeprowadzania swoich "interwencji". Prawnik tłumaczy, gdzie jest granica takich działań.
- Posłowie mogą się tłumaczyć, że czują się zaniepokojeni, że ktoś przejął zarząd nad tymi spółkami. Mają prawo wstępu do budynku, o czym mówi artykuł 19 Ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora. Mają prawo żądać spotkania z kierownictwem tych spółek. Mogą mówić, że mają informacje, że w ich ocenie ktoś nieuprawniony przejął zarząd i zażądać informacji oraz dokumentów - tłumaczy prawnik.
- Nowe władze mają obowiązek udostępnić im takie dokumenty, np. zrobić ksero lub wysłać im je mailem. Mogą też powiedzieć, że dalszych wyjaśnień udzielą w ciągu 14 dni. I na tym kończy się interwencja. Jeśli przeradza się ona w to, że poseł zostaje w gabinecie kierownika jednostki, w innym pomieszczeniu lub na korytarzu i ich nie opuszcza na żądanie osoby uprawnionej, np. zarządcy budynku - to już nie jest interwencja - dodaje.
MB
Fot. Politycy PiS w siedzibie TVP. Źródło: Twitter
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Kultura