Ketamina to stosowana w anestezjologii substancja, znana też z nielegalnego użycia w roli narkotyku. Zdobywa również coraz większą popularność w medycynie, głównie w terapii lekoopornej depresji, a także jako silny środek przeciwbólowy.
Eksperyment na myszach się powiódł
- Zamiast kąpać cały mózg w ketaminie, jak to robi obecnie większość terapii, nasze dane z mapowania całego mózgu wskazują, że bezpieczniejszym podejściem byłoby skierowanie leczenia na konkretne części mózgu, aby zminimalizować niezamierzone skutki w innych obszarach mózgu, zależnych od dopaminy - tłumaczy prof. Raju Tomer, główny autor odkrycia, opisanego w „Cell Reports".
Ketamina działa na konkretne ośrodki w mózgu
Wcześniejsze prace wskazywały już na zmniejszenie stężenia dopaminy w śródmózgowiu pod wpływem działania ketaminy. Może to tłumaczyć, dlaczego jej długotrwałe stosowanie powoduje czasem objawy podobne do symptomów schizofrenii. Nowe odkrycie, że pod jej wpływem rośnie stężenie dopaminy w rejonach kontrolujących metabolizm, może natomiast tłumaczyć obiecujące wyniki terapii zaburzeń odżywiania. Zmian w mózgu jest jednak więcej. Okazuje się, że pod wpływem ketaminy spada liczba aksonów (długie wypustki, którymi neurony przekazują sygnały) w rejonach odpowiedzialnych za przetwarzanie bodźców słuchowych i wzrokowych, a rośnie ich liczba w obszarach związanych z intelektem. Może to tłumaczyć zmiany w zachowaniu u ludzi stosujących ketaminę.
- Ketamina szybko pomaga wielu pacjentom z depresją lekooporną i obecnie prowadzone są badania nad jej dłuższym stosowaniem w celu zapobiegania nawrotom. Niniejsze badanie pokazuje, w jaki sposób ketamina zmienia połączenia w mózgu przy jej wielokrotnym stosowaniu. To kluczowy krok w kierunku opracowania ukierunkowanych terapii, które skutecznie leczą depresję, eliminując niepożądane skutki uboczne podawania ketaminy – mówi Bradley Miller, psychiatra i neurobiolog specjalizujący się w depresji.
To badanie umożliwia nam dokładniejsze spojrzenie na działanie ketaminy, na poziomie całego mózgu. - Mamy nadzieję, że przyczyni się ono do lepszego użycia tego bardzo obiecującego leku w różnych sytuacjach klinicznych, a także pomoże zminimalizować jej nadużywanie w celach rekreacyjnych. Ogólniej rzecz biorąc, badanie pokazuje, że te same typy neuronów znajdujące się w różnych regionach mózgu mogą różnie reagować na ten sam lek – informuje prof. Raju Tomer.
Fot. zdjęcie ilustracyjne/Flickr
Tomasz Wypych
Komentarze
Pokaż komentarze (2)