Politycy PiS przebywają z interwencją poselską m.in. w siedzibie Polskiej Agencji Prasowej. W mediach społecznościowych dopytują o ochroniarzy, którzy zostali wezwani przez nowe władze mediów publicznych, ustanowione decyzją ministra Bartłomieja Sienkiewicza. Pojawia się wiele spekulacji w związku z zatrudnieniem tej samej firmy m.in. do obsługi wiecu ówczesnej opozycji. Wszystkiemu zaprzecza wyznaczony przez ministra do roli prezesa PAP Marek Błoński, który tłumaczy, że "pracownicy firmy ochroniarskiej działają leganie, zgodnie z umową".
Kontrowersje wokół nowej firmy ochroniarskiej
W siedzibie Agencji od minionej środy nieprzerwanie trwa akcja posłów PiS. Parlamentarzyści uważają za bezprawny wybór obecnych władz spółki, z czym nie zgadzają się nowy zarząd i rada nadzorcza PAP oraz resort kultury, którego szef Bartłomiej Sienkiewicz powołał nowe władze.
W sobotę około trzeciej nad ranem pracownicy firm ochroniarskich, wynajętych na zlecenie nowo powołanego prezesa PAP Marka Błońskiego, przyjechali do siedziby PAP. Wieczorem w budynku PAP odbyła się konferencja prasowa z udziałem polityków PiS, m.in. byłego premiera Mateusza Morawieckiego. W tym czasie przed siedzibą spółki grupa osób pikietowała – jak wskazywano – w obronie mediów publicznych.
Podczas konferencji polityków PiS m.in. podważano legalność wzmocnienia ochrony PAP poprzez zatrudnienie przez nowy zarząd dodatkowych ochroniarzy. - Prywatna firma ochroniarska, silni mężczyźni weszli do publicznych instytucji. Nie legitymują się żadnymi dokumentami, żadną umową, żadnymi certyfikatami, zaświadczeniami, że działają na podstawie i w granicach prawa - mówił poseł PiS Arkadiusz Mularczyk, a były premier Mateusz Morawiecki oceniał m.in. iż „obecny rząd nie cofnie się przed niczym, żeby siłowo załatwić sprawę monopolu medialnego”.
Co to za firma?
Jak można zobaczyć na nagraniach w mediach społecznościowych, pracownicy należą do firmy ochroniarskiej Art Security. Na stronie internetowej możemy doczytać, że działa ona od 1992 roku, a w przeszłości firma nawiązywała współpracę m.in. z Polskim Radiem czy ZUS-em. Pracowników ochrony można było również zobaczyć podczas "Marszu miliona serc", organizowanego przez Donalda Tuska i Koalicję Obywatelską. Art Security zabezpieczała również konwencję partyjną Trzeciej Drogi w kampanii wyborczej.
Odnosząc się do zarzutów polityków PiS, wyznaczony do roli nowego prezesa PAP Marek Błoński podkreślił, że nie jest jego rolą wchodzenie w polityczne polemiki, może natomiast przedstawiać fakty dotyczące Polskiej Agencji Prasowej. Przypomnijmy, że według zapisów w KRS prezesem PAP jest wciąż Wojciech Surmacz.
- Trwająca w naszej siedzibie polityczna akcja nie tylko utrudnia działania legalnie powołanego zarządu, ale przede wszystkim negatywnie wpływa na pracę dziennikarzy, pracujących pod olbrzymią presją. Podjęliśmy działania zmierzające do ustabilizowania sytuacji - to m.in. wprowadzenie do odwołania pracy zdalnej w Agencji oraz wzmocnienie ochrony poprzez zatrudnienie firmy ochroniarskiej – powiedział prezes Agencji.
- Pracownicy firmy ochroniarskiej znajdują się w siedzibie PAP przy ul. Brackiej w pełni legalnie, na podstawie zawartej umowy, i wypełniają swoje zadania. Dla państwa posłów wyznaczyliśmy miejsce, z którego jednak nie korzystają, nie stosując się do poleceń ochrony. W tych trudnych warunkach pracownicy PAP wykonują swoją codzienną pracę - należą im się za to wielkie podziękowania – dodał Błoński.
W sobotę rano prezes PAP złożył też formalne doniesienie na policję dotyczące sytuacji w Agencji w związku z przebywaniem parlamentarzystów PiS w budynku.
Podczas wieczornej pikiety do siedziby PAP przyjechał członek zarządu PAP Paweł Kostrzewa, który po raz kolejny poinformował posłów m.in. o prawnych podstawach działania nowego zarządu Agencji, a także przekonywał o legalności zatrudnienia firmy ochroniarskiej.
Macierewicz: uderzono mnie
Do szarpaniny doszło również w niedzielę między Antonim Macierewiczem a pracownikiem PAP. Poseł PiS poinformował, że wraz z europosłanką PiS Anną Fotygą zostali poproszeni przez posłankę Annę Gembicką, aby zejść na dół na recepcję PAP, bo - jak mówił - "poinformowała ona, że przychodzą jacyś nowi funkcjonariusze i żebyśmy zeszli na dół".
- Zeszliśmy na dół, okazało się, że wchodzi jakiś przedstawiciel - jak twierdzono tutejszego biura - i bardzo agresywnie, bardzo dynamicznie starał się wejść do tych drzwi - relacjonował poseł Macierewicz. - Poprosiłem go o przekazanie swojego nazwiska, bo chciałem przekazać je panu Wojciechowi Surmaczowi, kto wchodzi, kto przedstawia się jako tutejszy pracownik - powiedział.
- Ten człowiek rzucił się na mnie, uderzył mnie swoim ramieniem, chcąc mnie przewrócić - powiedział. Dodał, że na szczęście się nie przewrócił. Podkreślił, że ta osoba używała przy tym słów wulgarnych, a całe zajście zostało sfilmowane.
Poseł Macierewicz będzie składał zeznania na policji. - Mamy do czynienia z człowiekiem, który jest brutalny i niesłychanie agresywny, działający fizycznie wobec osób, co do których nie ma wątpliwości, że są posłami - powiedział poseł PiS. W niedzielę, po zakończonym dyżurze, związanym z interwencją poselską, polityk złoży zeznania na policji.
MP
Nowy prezes PAP Marek Błoński. Fot. PAP/Szymon Pulcyn
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Kultura