Są bardzo poważne wątpliwości, czy minister Sienkiewicz miał prawo odwołać prezesów TVP, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej, czy nie. A całe zamieszanie jest konsekwencją chorego ładu medialnego, którego w Polsce de facto nie ma. Od końca lat 90., wytworzyła się ogromna przewaga strony liberalnej. Wynosiła mniej więcej 60 do 40 proc., teraz będzie to 90 do 10 proc. – mówi Salonowi 24 Andrzej Rafał Potocki, publicysta tygodnika „Sieci” i portalu „wPolityce.pl”.
Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego odwołał prezesów Telewizji Polskiej, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej. Dotrzymał słowa o przywróceniu mediów prawdziwie publicznych?
Andrzej R. Potocki: Oczywiście, że nie chodzi o żadne odzyskanie mediów dla Polaków, to są jedynie slogany. Prawda jest taka, że w mediach prywatnych niektórzy aż tupią nogami, żeby przeskoczyć do mediów publicznych, w których po prostu płace są znacznie lepsze. Poza tym władza chce te media przejąć. Więc słowa o przywracaniu mediów Polakom są bajeczką, chodzi o przejęcie na rympał TVP, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej.
Jednak zawsze rządzący media przejmowali. Działo się tak za SLD, za PO, za PiS.
Podstawowa wątpliwość dotyczy jednak nie tego, że jest to robione, ale tego, czy jest to robione prawnie, czy bezprawnie. Wiele rzeczy wskazuje na to, że mimo wszystko jednak minister Bartłomiej Sienkiewicz nie mógł tego zrobić. Z punktu widzenia kodeksu spółek handlowych to jest możliwe, bo każdy pracodawca ma prawo zwolnienia pracownika, czy po prostu kogoś w swojej firmie. Tu jest, jasna sytuacja. Natomiast jeśli chodzi o telewizję, to jest to jednak sytuacja prawna inna, są specjalne zapisy. Prawnicy w tej kwestii się spierają. Ja mam poważne wątpliwości co do tego, czy można było to zrobić. Natomiast uchwała Sejmu, którą przegłosowano we wtorek, to wyłącznie podkładka pod tę środową operację, o zerowej mocy prawnej. Rodzaj opinii wyrażonej przez większość parlamentarną. Listek figowy dla działań podjętych przez ministra. Sygnał dla gawiedzi. Prawnie nie rodzi żadnych konsekwencji. Rzecz jest w tym, czy minister miał prawo odwołać prezesów, czy nie. A całe zamieszanie jest konsekwencją chorego ładu medialnego, którego w Polsce de facto nie ma.
Nikt normalny nie powie, że TVP była obiektywna. Spór dotyczy jednak właśnie tego, że jedna strona twierdzi, że obiektywna być powinna, druga, że ok, może i szła po bandzie, ale musiała być przeciwwagą dla przewagi medialnej strony wyłącznie liberalnej. Nawet jednak przyjmując ten argument, to pytanie, czy lepszym rozwiązaniem nie byłoby postawienie na w miarę obiektywne media publiczne, a zamiast wojny z niechętnymi sobie prywatnymi, zbudowanie lub wzmocnienie prywatnych własnych?
Oczywiście, że tak, to są bardzo poważne błędy PiS-u, o których mówiliśmy lata temu. Potężnym błędem było uderzenie w koncesję TVN za to, że poparła zamach w Sejmie. Natomiast na budowę potęgi porównywalnej z TVN trzeba miliarda złotych. W Polsce nie ma takiego kapitału prywatnego. Samo tworzenie rynku medialnego to długa historia. Jedni dostawali koncesje i linie kredytowe banków, inni nie. A jak przed laty tworzyliśmy telewizję RTL7, „siódemkę”, to emisariusze różnych stacji jeździli do centrali RTL i mówili, że klerofaszyści przejmują ichnią telewizję. I rozwój stacji został zablokowany. Mówiąc krótko, monopol medialny został stworzony na dobrych podstawach. Od końca lat 90., wytworzyła się ogromna przewaga strony liberalnej. Wynosiła mniej więcej 60 proc. do 40, teraz będzie to 90 proc. do 10.
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Kultura