Donald Tusk objął urząd premiera raptem kilka dni temu, a już w piątek ujawniono poważny problem w jego kancelarii. - Środki, które zostały w budżecie Kancelarii Premiera nie wystarczą na to, aby w grudniu, zapłacić wynagrodzenia urzędnikom. W budżecie brakuje 3 mln zł - poinformował w piątek na konferencji prasowej szef KPRM Jan Grabiec.
Grabiec: Brakuje pieniędzy na wynagrodzenia w KPRM
Szef KPRM poinformował, że "pierwszy przegląd przynosi dosyć zaskakujące informacje". -Otóż okazuje się, że w Kancelarii Premiera zarządzanej przez pana premiera, byłego ministra finansów, finansistę zabraknie środków na wypłatę wynagrodzeń dla pracowników Kancelarii Premiera. Środki, które zostały w budżecie nie wystarczą na to, aby w grudniu, zapłacić wynagrodzenia - dodał minister.
- Zleciłem zbadanie tej sytuacji. Okazało się, że brakuje 3 mln zł jeśli chodzi o płace, przede wszystkim o płace urzędników, którzy realizują codzienne zadania dotyczące bezpieczeństwa Polski, relacji z innymi państwami, kwestiami europejskimi. Tych pieniędzy po prostu nie ma - powiedział.
Szef KPRM oskarża poprzedni rząd
Według Grabca z pierwszej analizy wynika, że są trzy źródła tego, że budżet KPRM został tak źle zaplanowany. Po pierwsze, jak mówił, "to kwestia dwutygodniowego rządu, który nie był przewidziany w budżecie". - Nie chodzi tylko o wynagrodzenia ministrów za dwa tygodnie pracy, ale o odprawy, do których prawo nabyli przez te dwa tygodnie. Ich odprawy, również kilkumiesięczne zostały wypłacone, a nie były przewidziane w projekcie budżetu - podkreślił szef KPRM.
Jak dodał, "gros wydatków to wydatki związane z odprawami pracowników różnego szczebla: dyrektorów departamentów, pracowników, specjalnych, ale również ministrów z KPRM".
- Bardzo wiele z tych zwolnień nastąpiło przed pojawieniem się premiera Donalda Tuska w KPRM. Odprawy te były również wzbogacane o środki będące ekwiwalentami za urlop wypoczynkowy. W wielu przypadkach to były dziesiątki tysięcy złotych wypłacane ze względu na troskę o interes prywatny, a nie budżetu państwa, Kancelarii Premiera czy polskiego państwa - dodał Grabiec.
Zwrócił uwagę, że "jest regułą, że pracownicy którzy są odwoływani lub sami się zwalniają, mają okres wypowiedzenia, wykorzystują przysługujący im urlop, który nie został wykorzystywany".
- Tutaj nie podjęto takich kroków. Tutaj pracownicy zostali zwolnieni z obowiązku świadczenia pracy, albo nastąpiły wypowiedzenia i dorzucono im ekwiwalent za zaległy urlop. To ponad pół miliona złotych. Natomiast zsumowane odprawy niektórych ministrów wyniosły ponad 200 tys. zł, mówię o indywidualnych przypadkach - zaznaczył Grabiec.
"Zatrudniono 100 dodatkowych osób przed kampanią wyborczą"
Grabiec stwierdził, że "trzeci czynnik, który wpłynął na te niespodziewane wydatki to zatrudnienie ponad 100 osób w okresie kampanii wyborczej i poprzedzającym kampanię".
- Dodatkowych 100 pracowników zarówno w charakterze ekspertów, jak i na innych stanowiskach na finiszu rządu Mateusza Morawieckiego zostało zatrudnionych. Będziemy badać, jakie były ich kompetencje i jakie zadania wykonywali. Ale trudno oprzeć się wrażeniu, że miało to związek z kampanią wyborczą i zadaniami, które nie powinny być realizowane przez rząd, Kancelarię Premiera, a przez komitety wyborcze - powiedział szef KPRM.
- W związku z tymi danymi zarządziłem szczegółową kontrolę dotyczącą zgodności z prawem tych działań i zgodności z zasadami dyscypliny finansów publicznych - poinformował Grabiec.
Dodał, że "pierwsze oceny uprawniają do stwierdzenia, że dyscyplina finansów publicznych została naruszona". - Będziemy badać, kto konkretnie odpowiada za ten fakt. Są też przesłanki dotyczące naruszenia przepisów karnych. Jeśli takie będą wnioski komisji przeprowadzającej kontroli wewnętrzną (...) skierujemy odpowiednie wnioski do prokuratury - zapowiedział szef KPRM.
"Zrobimy wszystko, żeby ludzie dostali normalne wypłaty"
- Jeśli chodzi o sytuację wewnątrz KPRM, to oczywiście zrobimy wszystko, aby ludzie na święta dostali normalne wypłaty. Dlatego zwróciłem się już do ministra finansów o przesunięcie środków tak, aby można było zrealizować zwykłe, codzienne wypłaty, bez żadnych fajerwerków, ale po prostu zapłacić ludziom za uczciwą pracę - poinformował Grabiec.
Do rewelacji Grabca odniósł się w mediach społecznościowych były rzecznik rządu Piotr Müller. Wyjaśniał, że wypłata świadczeń pracowniczych dla zwykłych urzędników wynika z przepisów prawa pracy. "Kiedy Donald Tusk odchodził z funkcji premiera, to miał wypłacony ekwiwalent za około 100 dni niewykorzystanego urlopu. Takie przepisy" - zaznaczył. "Wypłaty dla ministrów resortowych nie są wypłacane z budżetu KPRM, lecz z ministerstw. Potrzeba dodatkowych środków jest spowodowana też zmianą rządu. Dlatego też KPRM wystąpiło o dodatkowe środki do MF zgodnie ze standardową procedurą" - dodał Müller.
Były rzecznik przekonuje, że liczby wyrwane z kontekstu są manipulacją. "Mógłbym zażartować, że tam gdzie pojawia się Platforma, to zawsze zaczyna brakować pieniędzy" - ironizuje Müller.
MB
Fot. Jan Grabiec. Źródło: PAP/Paweł Supernak
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka