Marek Wójcik, który w czwartek po południu nieoczekiwanie pojawił się na sali plenarnej Sejmu i wywołał spore zamieszanie, napisał pismo z przeprosinami, które skierował do marszałka Szymona Hołowni. "Nie jestem żadnym lobbystą" - zapewnia.
"Lobbysta" na sali obrad Sejmu
W czasie, gdy Sejm zajmował się projektem ws. zamrożenia cen energii, marszałek Hołownia zwrócił uwagę na osobę będącą na końcu sali sejmowej.
- Przepraszam bardzo, czy pan, który stoi tutaj na końcu sali jest posłem? Jest parlamentarzystą tak? Ja chyba nie miałem jeszcze okazji zapoznać się z panem posłem, bardzo się cieszę. Przepraszam, pan jest parlamentarzystą czy nie? Rozumiem, że nie jest, to proszę opuścić salę - zwrócił się do mężczyzny marszałek Sejmu.
W tym momencie część posłów zaczęła skandować: "lobbysta, lobbysta".
Osoby które nie są posłami nie powinny znajdować się na sali obrad. Straż Marszałkowska wylegitymowała nieproszonego gościa. Okazał się nim Marek Wójcik, były podsekretarz stanu w Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji za czasów rządu Ewy Kopacz.
Jego obecność na sali wywołała spore poruszenie. - Ten pan, który tu stał, pan Marek Wójcik, jest zarejestrowany jako lobbysta. Pytam, co ten pan robił na tej sali? - mówił wzburzony poseł Suwerennej Polski Mariusz Gosek.
Wójcik: Nie jestem lobbystą
Marek Wójcik, obecnie ekspert ds. legislacyjnych Związku Miast Polskich i członek Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego, w rozmowie z Gazeta.pl wyjaśniał, jak znalazł się na sali obrad.
Wójcik pokazał nam pismo, które skierował do marszałka Szymona Hołowni. "Wychodząc z budynku Sejmu (część AB), niepotrzebnie skróciłem sobie drogę do wyjścia na ulicę Górnośląską, przechodząc przez korytarz za salą plenarną i wszedłem na nią, chcąc pożegnać się z posłami. Nie jestem żadnym lobbystą i, co oczywiste, nie widnieję w rejestrze takowych. Od kilkudziesięciu lat uczestniczę natomiast w procesie legislacyjnym, biorąc rocznie udział nawet w kilkuset posiedzeniach komisji sejmowych i senackich. Nigdy z tego powodu nie było jakichkolwiek problemów" - pisze Wójcik.
W piśmie także relacjonuje, że z własnej inicjatywy skontaktował się z komendantem Straży Marszałkowskiej. "Raz jeszcze przepraszam za zaistniałą sytuację i deklaruję w przyszłości drobiazgowe przestrzeganie zasad pobytu w budynkach parlamentu" - napisał.
"Nieproszony gość" przeprasza marszałka Sejmu
- Gdy tylko pan marszałek zapytał mnie, czy jestem posłem, pokręciłem głową i wyszedłem. Nikt mnie nie zatrzymywał, nigdzie nie uciekałem - mówi w Gazeta.pl.
- Wystosowałem pisemne przeprosiny, wyjaśniłem, że nie jestem żadnym lobbystą, nie widnieję w żadnym rejestrze, w Sejmie co roku jestem na kilkuset posiedzeniach komisji sejmowych - mówi. Podkreśla, że w parlamencie pojawia się często na posiedzeniach komisji jako sekretarz strony samorządowej Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. Jak dodaje, w czwartek brał udział w posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu Samorządowego.
ja
Na zdjęciu Marek Wójcik, fot. localtrends.pl
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Polityka