W środę w Sejmie odbywa się pierwsze czytanie projektów - rządowego i poselskiego - ustawy o zmianie ustaw w celu wsparcia odbiorców energii elektrycznej, paliw gazowych i ciepła oraz niektórych innych ustaw. Wersja z liberalizacją przepisów dot. wiatraków została wycofana przez nową większość w Sejmie. Minister klimatu i środowiska Anna Łukaszewska-Trzeciakowska zaapelowała o przyjęcie jak najszybsze ustawy, proponowanej przez rząd PiS.
Rządowy projekt gabinetu Mateusza Morawieckiego zakłada przedłużenie na cały 2024 r. zamrożonych cen energii. Kosztować ma to w sumie ponad 31 mld zł, z czego w 2024 r. - 25,5 mld zł, a w 2026 r. - 5,6 mld zł. Źródłem finansowania jest budżet państwa. Przy kalkulacjach kosztów rząd wciąż pod uwagę bierze ewentualne zmiany w 2024 r. taryf, zatwierdzanych przez Prezesa URE - informowała w Sejmie minister Anna Łukaszewska-Trzeciakowska.
Rząd Morawieckiego złożył projekt wydłużenia tarczy kilka tygodni temu
- Rząd Rzeczpospolitej Polskiej swoimi działaniami z ostatnich dwóch kadencji pokazał, że bezpieczeństwo Polaków jest kluczowe - podkreśliła Łukaszewska-Trzeciakowska. Dodała, że Polska staje się też coraz bardziej atrakcyjnym krajem dla inwestycji w OZE. - Od 2015 r. w OZE zainstalowana moc wzrosła trzykrotnie osiągając 27 GW - oceniła.
Jak przypomniała Łukaszewska-Trzeciakowska, największe spółki kontrolowane przez państwo podzieliły się zyskami po inwazji rosyjskiej na Ukrainę, by odciążyć portfele obywateli. W innym wypadku, Polacy zapłaciliby dużo więcej za prąd i energię.
- Ochrona pozwoliła przejść nam suchą stopą przez kryzys energetyczny i się sprawdziła. Te kompleksowe uregulowania okazały się skuteczne, adekwatne i sprawiedliwe (...). Widzimy to w wynikach ekonomicznych. Przedłużamy je na kolejny rok, tak by wszyscy obywatele, podmioty wrażliwe i samorządy mogły być pewne ile zapłacą za energię elektryczną, ciepło i gaz i że na pewno nie zapłacą więcej niż do tej pory - argumentowała nowa minister klimatu i środowiska.
KO: Blokujecie rząd i przychody z CO2
Przedstawicielce rządu w Sejmie odpowiedział poseł Krzysztof Gadowski z KO. - Blokujecie powstanie nowego rządu - ripostował. Podkreślił, powołując się na wyliczenia prezesa URE, że ceny energii mogą wzrosnąć o 70 proc. a gazu 48 proc. - Coście zrobili, żeby na rynek trafiła tania energia? (...) Co zrobiliście z przychodami z CO2, gdzie są środki z KPO? Wasz projekt sprowokował nas, żeby położyć na stole projekt poselski - krytykował PiS.
Przypomnijmy, że 28 listopada grupa posłów Polski 2050 i KO wniosła do Sejmu projekt nowelizacji ustawy dot. wsparcia odbiorców energii, przedłużający zamrożenie cen energii do 30 czerwca 2024 r. Projekt zawierał także przepisy liberalizujące stawianie farm wiatrowych i wiatraków w Polsce - i to o kilkaset metrów, a jak zauważyli komentatorzy, włącznie z możliwością wywłaszczeń i przejmowania gruntów ornych oraz likwidacji terenów zielonych.
Znikają wiatraki z ustawy o cenach energii
We wtorek wieczorem na stronach Sejmu pojawiła się informacja o wniesieniu autopoprawki do tego projektu. Z autopoprawki tej wynika, że wykreśla ona z projektu przepisy dotyczące elektrowni wiatrowych. Farmami wiatrowymi ma się zająć nowy rząd pod przewodnictwem Donalda Tuska. Według nieoficjalnych doniesień, przekazanych przez Onet, to lider KO osobiście miał przekonać koalicjantów, by zniknął temat przepisów ws. wiatraków z ustawy. Prokuratura wszczęła postępowanie, które ma sprawdzić, kto dokładnie odpowiada za szereg przepisów, liberalizujących prawo.
- Trzeba było wrócić do części pierwotnej, proponowanej pół roku temu, a więc minimum 500 metrów od zabudowań i od ich strony północnej. Być może dołożyć także element oddziaływania na środowisko. Jeśli turbina powoduje inne zakłócenia w funkcjonowaniu otoczenia, to powinna być dalej zlokalizowania - przyznał marszałek senior Marek Sawicki.
Fot. Waldemar Buda i Anna Łukaszewska-Trzeciakowska w Sejmie/PAP
GW
Inne tematy w dziale Polityka