Podejrzany w tzw. aferze śmieciowej Włodzimierz Karpiński w ubiegły czwartek opuścił areszt i otrzymał mandat europosła. W sprawie polityka wychodzą nowe fakty. Ważnym wątkiem w sprawie jest rzekomo zagubiony telefon Karpińskiego, a także dane ukryte na twardym dysku.
Karpiński zwolniony z aresztu
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia przekazał w ubiegłą środę, że podpisał dokumenty informujące trzy osoby o pierwszeństwie przysługującym im w objęciu mandatu do Parlamentu Europejskiego. Chodzi m.in. o Włodzimierza Karpińskiego, podejrzanego o korupcję. Karpiński dzień później opuścił areszt śledczy w Mysłowicach. Spędził w nim ostatnie 8,5 miesiąca. W piątek oficjalnie otrzymał mandat europosła w miejsce wybranego do Sejmu Krzysztofa Hetmana.
Były sekretarz w warszawskim ratuszu i były minister w rządzie PO-PSL od lutego przebywał w areszcie. Zatrzymano go w związku z tzw. aferą śmieciową. Usłyszał zarzuty korupcyjne związane z zawieraniem kontraktów na zagospodarowanie odpadów w Warszawie.
Karpiński kandydował w 2019 r. w wyborach do Parlamentu Europejskiego z listy Koalicji Europejskiej. Nie zdobył jednak mandatu europosła. Posłem PE z tej listy został Krzysztof Hetman, który w październiku tego roku zdobył mandat do polskiego Sejmu i go objął. Do PE za Hetmana trafić powinna Joanna Mucha, lecz ona także została wybrana na posłankę. Następny w kolejności do mandatu europosła byłby Riad Haidar, ale polityk zmarł w maju br. Mandat europosła przypada więc kolejnemu kandydatowi - właśnie Włodzimierzowi Karpińskiemu.
Tajemnicze zniknięcie telefonu
W sprawie Karpińskiego wychodzą nowe fakty. Jak udało się ustalić niezależnej.pl w Prokuraturze Krajowej, 1 lutego, gdy funkcjonariusze czekali na polityka w jego gabinecie, po godzinie 11.14, kluczowy w sprawie dowód - telefon Karpińskiego przestał być aktywny. O godzinie 12.10 Karpiński wraz z pełnomocnikiem stawił się w swoim gabinecie.
Co ciekawe, według ustaleń śledczych, tego dnia miało dojść również do spotkania w Biurze Informatyki żony Rafała Baniaka (aresztowanego w aferze śmieciowej) z Włodzimierzem Karpińskim i byłym komendantem stołecznym policji, zatrudnionym wówczas w ratuszu na stanowisku Dyrektora Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Michałem Domaradzkim. Mieli oni skopiować znajdujące się w telefonach komórkowych Karpińskiego dane i zgrać je na przenośny dysk twardy.
"Mimo intensywnych czynności, w tym przeszukań, zmierzających do zabezpieczenia kluczowych dowodów – danych zawartych w pamięci telefonu Karpińskiego, które mogły znajdować się na dysku twardym, ani dysku nie udało się zabezpieczyć" - brzmiał komunikat prokuratury.
"Wersję potwierdzamy w otoczeniu Karpińskiego. Miał on zgubić prywatny telefon, przechodząc 1 lutego między Biurem Informatyki a swoim gabinetem. Do dziś go nie odnaleziono" - donosi "Rzeczpospolita".
Dysk się odnalazł po czasie
Karpiński w trakcie spotkania z funkcjonariuszami CBA przekazał im telefon, ale nie ten, którym wcześniej się posługiwał. Po zatrzymaniu 27 lutego odniósł się do "zagubienia” telefonu tłumacząc, że stracił go tuż przed spotkaniem z funkcjonariuszami 1 lutego. W interpretacji prokuratury oznacza to, że musiałby on zagubić telefon pomiędzy Biurem Informatyki a swoim gabinetem, bo z bilingu, którym dysponują śledczy wynika, że telefon Karpińskiego przestał być aktywny dokładnie w tym czasie.
20 czerwca 2023 roku podczas posiedzenia Sądu Apelacyjnego w Katowicach doszło jednak do cudownego odnalezienia dysku, na którym miały być dane z telefonu Karpińskiego. Jeden z obrońców podejrzanego sam przyniósł nośnik do sądu, który zgodnie z jego deklaracją, zawierał dane uprzednio znajdujące się na telefonach komórkowych Karpińskiego.
"Ten zabieg obrońców - według prokuratury - potwierdza, że dysk został wcześniej celowo ukryty, mimo, że miał istotne znaczenie dla prowadzonego śledztwa" – podaje portal niezależna.pl.
MP
Włodzimierz Karpiński. Fot. PAP/Zbigniew Meissner
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka