fot. PAP/Tomasz Gzell
fot. PAP/Tomasz Gzell

"Agent Tomek" ujawnia szokujący proceder. Tajne materiały w rękach dziennikarzy?

Redakcja Redakcja Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 124
"Gazeta Wyborcza" publikuje wywiad z Tomaszem Kaczmarkiem, znanym jako "agent Tomek". Były funkcjonariusz CBA i były poseł PiS stara się o status świadka koronnego. Zeznał przed prokuraturą, że szef MSWiA Mariusz Kamiński i jego zastępca Maciej Wąsik zlecali mu przekazywanie ściśle tajnych materiałów dziennikarzom sprzyjającym Prawu i Sprawiedliwości. Ujawnienie tej sprawy w mediach nazywa "formą odkupienia win".

Kaczmarek uderza w Kamińskiego i Wąsika

"Gazeta Wyborcza" wylicza nazwiska tych dziennikarzy. To osoby związane z TVP, Telewizją Republika i "Gazetą Polską". Jak twierdzi agent Tomek "te publikacje miały być częścią działań służb i służyć dla celów partii PiS". Proceder miał trwać zarówno wtedy, kiedy Kaczmarek pracował w CBA, jak i wtedy, gdy był już posłem PiS.


Kaczmarek wyjaśnia, że Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik kazali mu fałszować materiały operacyjne przeciwko byłemu prezydentowi Aleksandrowi Kwaśniewskiemu i jego żonie, o czym zawiadamiał prokuraturę 3 lata temu, ale "sprawie ukręcono łeb" ze względów politycznych. Teraz liczy na to, że po zmianie władzy obaj ministrowie zostaną pociągnięci do odpowiedzialności karnej.

Kaczmarek przyznaje się, że jako agent był tzw. przykrywkowcem i łamał prawo podczas operacji specjalnych, tj. wielokrotnie dostarczał wskazanym dziennikarzom materiały z podsłuchów oraz teczki z materiałami operacyjnymi, m.in. wspomniane podsłuchy z willi Kwaśniewskich czy kompromitujące Andrzeja Leppera w aferze gruntowej, albo dotyczące afery hazardowej.

"Na polecenie Kamińskiego spotykałem się z wymienionymi dziennikarzami w prywatnych mieszkaniach, ale też w lokalach konspiracyjnych CBA. Miały również miejsce bezpośrednie spotkania Mariusza Kamińskiego oraz Macieja Wąsika z dziennikarzami, przy których również byłem obecny. Wówczas oni osobiście tłumaczyli, jakie działania chcieliby, żeby ci dziennikarze podjęli, tak aby zdyskredytować przeciwników politycznych partii PiS" -  opisuje Kaczmarek w rozmowie z Wojciechem Czuchnowskim.

"Agent Tomek" przekazywał tajne dokumenty dziennikarzom

"Kamiński i Wąsik przedstawiali to tak, że jest to jakby część naszej operacji. Publikacje, które z tego powstawały, miały być elementem naszego działania. Oczywiście na początku byłem zdziwiony takimi praktykami, ale byłem zapewniany, że działania te służą dobru Polski" - wyjaśniał, dodając, że ufał wtedy w słuszne działanie swoich przełożonych. Podobało mu się hasło "wypalania żelazem" korupcji wśród białych kołnierzyków. Jak przyznaje, dostawał też w nowej służbie bardzo duże pieniądze.

„Oni traktowali te media jako narzędzie do osiągania własnych politycznych celów, a publikacje jako część operacji. Ci dziennikarze po prostu byli im usłużni, to często byli ich znajomi, razem pili alkohol, bywali na imprezach, wyjeżdżali na wspólne wakacje. Także dziennikarze korzystali na takiej współpracy, bowiem uzyskiwali dostęp do tajnych informacji, na bazie których budowali własne kariery” – mówi dalej agent Tomek.

"Byłem w tych kontaktach z dziennikarzami zaufanym pośrednikiem. Czasem było tak, że jeśli z działań operacyjnych nic nie wychodziło i nie przekładało się to na mocny materiał dowodowy, umożliwiający postawienie zarzutów - tak jak chociażby Jolancie Kwaśniewskiej - to jedyną metodą był kontrolowany przeciek albo, jak mówiliśmy, zwodowanie tego materiału w mediach" - ujawnia kulisy działania.

Kaczmarek przypomina też, o co chodziło w głośnej sprawie z Weroniką Marczuk. Jak twierdzi, PiS chciało wtedy uderzyć w TVN. "Chodziło o to, by zebrać na nich haki, oczernić, zniszczyć i pokazać, jaki TVN jest zły. Tego ode mnie oczekiwano. Te oczekiwania stawiano również w stosunku do środowiska "Gazety Wyborczej".


Tomasz Kaczmarek chce zostać świadkiem koronnym

Agent Tomek przyznaje się, że kontynuował swoją działalność również wtedy, gdy był już posłem.

- Gdy byłem już posłem, w moim mieszkaniu w Wilanowie Kamiński spotykał się z wysokimi rangą policjantami, którzy przynosili mu na stół materiały na komendanta głównego policji. One też potem trafiały do mediów. Z tych kontaktów z czynnymi funkcjonariuszami brała się też moja aktywność w postaci zapytań poselskich czy też interpelacji dotyczących służb specjalnych. Przypominam też sobie, że spotykałem się z funkcjonariuszami SKW w biurze poselskim Macierewicza, gdzie rozmawialiśmy o rzeczach tajnych z punktu widzenia bezpieczeństwa i obronności naszego państwa - opisuje. Przyznaje też, że przekazywał materiały operacyjne Zbigniewowi Ziobrze.

W piątek agent Tomek złożył zawiadomienie o przestępstwie w Prokuraturze Rejonowej w Olsztynie, bo mieszka tam od kilku lat. Zawnioskował też o nadanie mu statusu świadka koronnego. Jak wyjaśnił, zgłoszenie do prokuratury to jego "obowiązek" i forma "odkupienia win".

Tomasz Kaczmarek karierę zaczynał w policji, w CBŚ zajmował się walką z gangami samochodowymi. W latach 2006-10 pracował przy najważniejszych operacjach specjalnych CBA. Mariusz Kamiński, który kieruje dziś MSWiA i jest koordynatorem służb specjalnych, jako twórca i szef CBA mówił o agencie Tomku, że to „perła" wśród agentów, „wybitny funkcjonariusz policji, fantastyczny funkcjonariusz CBA. Dziś podważa wiarygodność jego zeznań.

ja

Na zdjęciu z 2013 roku ówcześni posłowie PiS Mariusz Kamiński (z przodu) i Tomasz Kaczmarek (z tyłu) podczas konferencji prasowej w Sejmie.

Czytaj także:

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj124 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (124)

Inne tematy w dziale Kultura