Adam Ferency to jeden z najpopularniejszych polskich aktorów. Od ponad 47 lat jest aktywny zawodowo, a do jego najpopularniejszych ról należą między innymi postacie porucznika Morawskiego w "Przesłuchaniu" lub czekisty w "1920. Bitwa warszawska". Ostatnie lata dla Ferencego nie były jednak najlepsze; W pamięć wielu osobom zapadło choćby jego zachowanie podczas spotkania z fanami w Świdnicy sprzed dwóch lat.
Adam Ferency o Kaczyńskim i polityce
Portal Swidnica24.pl relacjonował, że aktor podczas wystąpienia "momentami nielogicznie odpowiadał na zadawane mu pytania, przekomarzał się z publicznością na tematy polityczne, z trudem składał kolejne zdania, a także powtarzał się w swoich wypowiedziach". Obecni na sali Świdnickiego Ośrodka Kultury widzowie mogli usłyszeć od niego choćby takie wypowiedzi, jak:
– Mnie się zdaje, żeby naprawdę nie głosować na Kaczyńskiego. Przepraszam, jeśli kogoś ranię. Nie głosujcie na Kaczyńskiego, błagam was. Nie wiem, na kogo trzeba głosować...
Ferency: Jestem alkoholikiem, który w wieku 72 lat ciągle pracuje
Ferency przez lata niechętnie odnosił się do tematu, jednak w najnowszym wywiadzie dla Onetu postanowił zdradzić powody swojego zachowania. Aktor wyznał, że od dłuższego czasu walczy z chorobą alkoholową, a incydent ze Świdnicy był tylko jednym z wielu momentów, w którym nałóg wpędził go w kłopoty.
– Dla mnie to się skończyło, kiedy odebrałem samochód ze Świdnicy, zostawiłem go tam, bo z oczywistych powodów nie byłem w stanie prowadzić. To okropne, co zrobiłem. Na pewno część osób myślała, że z Ferencym będą problemy, że przyjedzie na plan pijany, spóźniony, że nie nauczy się tekstu. Mówię do lustra: jestem alkoholikiem, który w wieku 72 lat ciągle pracuje – skomentował swoje zachowanie sprzed dwóch lat Adam Ferency.
Ferency: Nie chcę zdechnąć z powodu alkoholizmu
Aktor publicznie przyznając się do alkoholizmu podkreśla, że jest wciąż w stanie walczyć z tym zgubnym nałogiem. Jak zapewnia, nieustannie stara się wyjść z uzależnienia, a pomagają mu w tym przyjaciele i rodzina. Mimo wszystko jednak, Ferency wciąż obawia się, że alkohol może go w końcu zgubić:
– Całe życie piłem. Jakbym strasznie przejął się tą Świdnicą, to wpadłbym w rozpacz i zapił się na śmierć. Nie ścięło mnie. Cały czas prowadzę walkę ze sobą, z sukcesami. (...) Dzięki robocie i rodzinie łatwiej radzę sobie z moim alkoholizmem. Wiem, że nie mogę się zagubić w alkoholu. Mogę mieć taki epizod, jak w Świdnicy, ale muszę potem stanąć przed rodziną, która się martwi, żebym nie zdechł przez ten alkohol. Nie chcę zdechnąć z powodu alkoholizmu...
Salonik
Źródło zdjęcia: Fot. PAP/Rafał Guz
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Rozmaitości