Kluczową sprawą jest to, żeby organizacje humanitarne, które mają Polaków zidentyfikowanych w Strefie Gazy, zebrały tych ludzi w jednym czasie, w jednym miejscu. Tak, żeby oni mogli jedną grupą przejść granicę, żeby można było ich od razu przerzucić do rejonu, w którym bazuje nasze wojsko, które przejąć musi tych obywateli, bezpiecznie dostarczyć ich na lotnisko i później załadować do samolotów i wysłać do kraju – mówi Salonowi 24 generał Waldemar Skrzypczak, były dowódca polskich wojsk lądowych.
Ruszyła akcja ewakuacji Polaków ze Strefy Gazy przez polskich żołnierzy. Jak ocenia Pan ją od strony stopnia trudności i niebezpieczeństwa?
Gen. Waldemar Skrzypczak: Jeśli chodzi o kwestie bezpieczeństwa, to nie ma tu zagrożenia dla biorących w niej udział żołnierzy, oni nie wchodzą w strefę działań bojowych, bo im po prostu nie wolno tam wejść, nikt ich tam nie wpuści. To po pierwsze. Po drugie, wcześniej działania na miejscu prowadziły organizacje humanitarne, które za zgodą stron – Hamasu i Izraela – wyprowadzają korytarzami życia ludzi poza strefę działań bojowych.
Kluczową sprawą jest więc to, żeby organizacje humanitarne, które mają Polaków zidentyfikowanych w Strefie Gazy, zebrały tych ludzi w jednym czasie, w jednym miejscu. Tak, żeby oni mogli jedną grupą przejść granicę, żeby można było ich od razu przerzucić do rejonu, w którym bazuje nasze wojsko, które przejąć musi tych obywateli, bezpiecznie dostarczyć ich na lotnisko i później załadować do samolotów i wysłać do kraju.
Czyli wojsko odgrywa rolę istotną, ale na koniec akcji, szczególne znaczenie mają tu działające na Bliskim Wschodzie organizacje humanitarne?
Ważna rola jest wszystkich. Kluczową sprawą to jest to, żeby nasi rodacy chcący opuścić Strefę Gazy, w sposób zorganizowany przekroczyli strefę wojny korytarzem życia. Tutaj kluczową rolę, moim zdaniem, odegrała nasza dyplomacja, która uzgodniła z Palestyńczykami, a Palestyńczycy z Hamasem zgodę na wyprowadzenie Polaków poza strefę działań bojowych. Bardzo ważną rolę odgrywają organizacje humanitarne, które odpowiadają za identyfikację ludzi, którzy mają zagrożony teren opuścić, działają na miejscu. Żołnierze natomiast odpowiadają za logistykę, bezpieczne przewiezienie tych ludzi do kraju. Natomiast wojsk do strefy działań wojennych nikt nie wpuścił, bo po pierwsze nasza armia nie jest stroną działań bojowych. Z kolei Egipcjanie nie pozwolili naszemu wojsku przekroczyć granicy egipskiej, żeby nikt nie posądził Egiptu, że wysyła oddziały zbrojne na teren Gazy, to wywołałoby, moim zdaniem, poważny konflikt dyplomatyczny.
W praktyce wygląda to więc tak, że dyplomacja negocjowała zasady ewakuacji, organizacje humanitarne wyprowadzają Polaków ze strefy zagrożenia, polscy żołnierze ich w takiej strefie neutralnej przejmują i przewożą do Polski?
Tak, nasi żołnierze mogą przebywać przy granicy egipskiej i tam przejąć naszych obywateli, których przetransportują do rejonu Kairu, czyli na wskazane lotniska, gdzie bazują nasze samoloty.
Strefa neutralna dochodzi do granicy z Egiptem i od tego miejsca Polacy, polskie wojsko może ich przejmować, natomiast nie ma możliwości, żeby wojsko polskie wyszło do rejonu Gazy. Nie wyraził też na to zgody Izrael, tym bardziej że relacje między rządem polskim a rządem Izraela są, powiedzmy, dalekie od oczekiwanych. Podejrzewam, że Palestyna i rząd palestyński przekonały Hamas, żeby uwolnił Polaków.
Wszyscy Polacy w Strefie Gazy mają być policzeni, zabrani. Czy istnieje ryzyko, że kogoś się „przegapi”, że ktoś zostanie w rejonie zagrożenia?
Ryzyko, że ktoś będzie pominięty, jest minimalne. Zostaną tylko ci, którzy nie chcą być ewakuowani, którzy mają tam rodziny. Natomiast wszyscy ci, którzy zgłosili się do organizacji humanitarnych na terenie Gazy i w pobliżu Gazy, będą mieli możliwość wyjazdu. Organizacje te mają ewidencję tych Polaków, którzy wyrazili wolę opuszczenia strefy zagrożonej. I na pewno ludzie ci do Polski wrócą. Być może nie wszyscy wyrazili wolę powrotu, bo jest naturalne, że jeśli ktoś założył tam rodzinę, ma bliskich, to ich nie zostawi, chce zostać z rodziną. Ci, którzy wyrażą wolę powrotu, zostaną zabrani do kraju.
Sytuacja na Bliskim Wschodzie jest tragiczna, czy Pana zdaniem jest szansa na poprawę, czy też poważne jest ryzyko, że konflikt rozleje się na cały region?
Moim zdaniem się nie rozleje, dlatego, że nikt nie chce wojny w tym regionie. Gdyby konflikt rozszerzył się na cały Bliski Wschód, uderzyłoby to przede wszystkim w bogate kraje Zatoki Perskiej. Zatem wszyscy, na czele z Arabią Saudyjską, dążą do tego, żeby nie doszło do rozszerzenia konfliktu, bo to by zaszkodziło i Saudyjczykom, i Zjednoczonym Emiratom Arabskim, i Katarowi. Jakakolwiek wojna byłaby katastrofą dla tych państw, ich rozwoju.
Źródło zdjęcia: Ze Strefy Gazy ewakuowano obywateli Rumunii, Niemiec, niebawem polscy żołnierze ewakuują Polaków Fot. PAP/EPA/STR
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka