Były premier, a obecnie europoseł, Leszek Miller ocenił w rozmowie z Radiem ZET koalicję KO, Lewicy i Trzeciej Drogi. – To będzie bardzo trudna koalicja. To jest tęczowa koalicja – powiedział. Zdaniem Millera, pomysł z rotacyjnym marszałkiem świadczy o "zgniłym kompromisie".
Miller o nowej koalicji
Leszek Miller w Radiu ZET został zapytany o to, jak potoczą się losy tzw. umowy koalicyjnej. – Przypuszczam, że to nie będzie klastyczna umowa koalicyjna, jak w Niemczech, gdzie się pracuje miesiącami, punkt po punkcie, szczegółowo – stwierdził.
Po chwili rzucił jeszcze, że "będzie to bardzo trudna koalicja". – Od czerwonego koloru do czarnego, przynajmniej do zielonego. Minimum programowe będzie w miarę ogóle, żeby wszyscy mogli się zmieścić. To jest tęczowa koalicja – wskazał, wspominając przy tym o swojej koalicji zawartej z PSL, która przetrwała tylko kilka miesięcy. – Ja już nie mogłem wtedy wytrzymać z PSL-em. Mam nadzieję, że obecny PSL jest inny, niż tamten. Tamten chciał być jednocześnie i w opozycji i w rządzie – podsumował.
"Pomysł z rotacyjnym marszałkiem to jest kuglarska sztuczka"
Pojawiają się również doniesienia, że w nowej układance sejmowej może być marszałek rotacyjny. Na mocy porozumienia przez dwa lata marszałkiem Sejmu miałby być Szymon Hołownia, a przez kolejne dwa - Włodzimierz Czarzasty. Zdaniem Millera nie jest to dobre rozwiązanie.
– Chodzi i o powagę Sejmu, i o stabilizację, i o stabilność władzy, i konsekwencję. Ten pomysł z rotacyjnym marszałkiem to jest kuglarska sztuczka. Jeżeli można by zachować w tej sprawie jakąś konsekwencję to rzeczywiście powiedzieć tak: kadencja marszałka Sejmu trwa dwa lata i po dwóch latach zmieniamy wszystko: wicemarszałków, przewodniczących komisji – wyjaśnił.
– Takie rozwiązanie w polskim Sejmie, to dowód na to, że w koalicji w tej sprawie panowało bardzo duże napięcie i że jest to kompromis z gatunku zgniłych kompromisów – dodał.
MP
Leszek Miller. Fot. Flickr.com/Lukas Plewnia
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka