Wicedyrektor Caritas Archidiecezji Białostockiej Sebastian Wiśniewski dokonał aktu apostazji. Teraz w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" opowiedział, jak została przyjęta ta decyzja przez jego pracodawców oraz, co skłoniło go do tej decyzji. – Wpływ miało uświadomienie sobie tego, że Kościół ten nie jest drogą do świętości, lecz korporacją - i to w najgorszym wydaniu – wyznał. Białostocki Caritas w rozmowie z Salon24 przekazał, że "nie komentuje sprawy".
Aktu apostazji, czyli całkowitego porzucenia wiary chrześcijańskiej dokonuje coraz więcej osób. Ostatnio na taki ruch zdecydowała się m.in. prezenterka TVN Dorota Szelągowska, a zapowiedzieli to z kolei Dawid Podsiadło czy Włodzimierz Matuszak, znany z roli księdza w serialu "Plebania".
"Nigdy nie przestałem wierzyć w Boga"
Apostazji dokonał również wicedyrektor Caritas Archidiecezji Białostockiej Sebastian Wiśniewski. W rozmowie z "GW" wyznał, że zdecydował się na taki ruch, ponieważ "uświadomił sobie to, że Kościół nie jest drogą do świętości, lecz korporacją - i to w najgorszym wydaniu - dbającą o własny kapitał i leczący swoje przyziemne kompleksy".
– Nie jest on ostoją prawdy, bo ucieka od niej i nią gardzi, a tym samym nie prowadzi też wiernych do życia wiecznego. Na moją decyzję olbrzymi wpływ miały doświadczenia z pracy w Caritasie, szczególnie zdarzenia z końcówki roku 2022 i początku 2023 roku, o czym zresztą pisała "Gazeta Wyborcza". Chodzi o ucieczkę od wyjaśnienia nieprawidłowości i skandalicznych praktyk w jednym z białostockich ośrodków Caritasu, a za tym: uciekanie od prawdy i notoryczne kłamanie, brak reakcji przełożonego, czyli metropolity białostockiego abp. Józefa Guzdka na wszelkie doniesienia o wyrządzonej krzywdzie podopiecznym i pracownikom tego ośrodka – wyjaśnił gazecie.
Wiśniewski zaznaczył jednak, że "nigdy nie wątpił w obecność Boga i nigdy nie przestał w niego wierzyć". – Wręcz przeciwnie, po odejściu z rzymskokatolickiego Kościoła i poprzez świadome przyjęcie chrztu w Trzecim Zborze Chrześcijan Baptystów RP "Wspólnota Dobrej Nadziei" w Białymstoku czuję się bliżej Boga i czuję głębszą relację z Bogiem – dodał.
Ciężkie spotkanie w kancelarii parafialnej
Wicedyrektor Caritas Archidiecezji Białostockiej zdradził także, jak wyglądał dzień, kiedy to zdecydował się dokonać apostazji w kancelarii parafialnej św. Rocha w Białymstoku. – W kancelarii zastałem księdza wikarego (byłego proboszcza parafii św. Antoniego w Niewodnicy Kościelnej), który w związku z tym, że już wcześniej się znaliśmy, przywitał mnie grzecznie. Dopiero kiedy przedstawiłem mu powód przybycia, czar prysł. (...) Po opanowaniu się postanowił zadzwonić po proboszcza, który zjawił się momentalnie – powiedział Wiśniewski.
– Ten zaczął od tego, że zwariowałem, co sobie myślę, co ludzie o mnie pomyślą. Od próby gróźb i nieudolnych pouczeń zszedł na bardziej łagodny ton. Wskazywał, że nie będę pochowany, że na pogrzebie nie będzie księdza, że jeśli moja decyzja spowodowana jest sytuacją w Caritasie, to można coś tam w tym względzie załatwić. Dał mi dwa tygodnie na opamiętanie, na zmianę decyzji. Najbardziej zabolał mnie fakt, że zostałem od razu postawiony jako ten "po drugiej stronie". Szkoda, że ksiądz proboszcz nie zapytał, czy nadal wierzę w Boga i czy pozostanę chrześcijaninem. Od momentu złożenia aktu apostazji nie mam żadnej formalnej informacji o przebiegu procesu i o moim statusie w Kościele katolickim. Ze swoich źródeł wiem, że zostałem ekskomunikowany i że niezalecane są ze mną rozmowy – dodał.
Salon24 poprosił o komentarz w sprawie rzecznika Caritasu Archidiecezji Białostockiej, ale otrzymał jedynie odpowiedź, że "nie udzielamy odpowiedzi".
Problemy w pracy
Wiśniewski opowiedział również, że po tej decyzji "ksiądz dyrektor Caritas Archidiecezji Białostockiej, osobiście lub zlecając to pracownikom, stara się uprzykrzyć mi życie, w czym okazał się mistrzem.
– W połowie września, kiedy przebywałem na zwolnieniu lekarskim, włamał się do gabinetu w placówce, której jestem też kierownikiem, wyłączył mi u operatora telefon, przez co straciłem możliwość kontaktu z pracodawcą i pracownikami, a parę dni później wysłał mi pismo z żądaniem zwrotu telefonu służbowego oraz karty SIM. Do chwili obecnej, przebywając na zwolnieniu lekarskim, zostałem w wyniku apostazji usunięty z zarządu CAB, moje nazwisko zniknęło ze internetowej strony archidiecezji. Pozbawiono mnie funkcji prezesa przedsiębiorstwa społecznego, jakie powstało przy CAB, aby prowadzić działalność gospodarczo-zarobkową, a tym samym pozbawiono mnie części wypłaty – opisał w rozmowie z "GW".
B. dyrektor Caritas: "Fundamenty Kościoła obecnie oparte są na kłamstwie i łzach ludzkich"
Zapytany o sytuację Kościoła rzymskokatolickiego, wskazał: "Tego folwarku, czyli Kościoła katolickiego nie da się uratować, bo on już się „zaorał". Jego fundamenty obecnie oparte są na kłamstwie i łzach ludzkich. Warto jednak pomóc przedstawicielom, członkom tego Kościoła uratować się przed potępieniem. To, co jest bardzo smutne, to fakt, że w wyniku tzw. „oczyszczania się Kościoła" ludzie odchodząc z Kościoła katolickiego, szczególnie młodzież, jednocześnie odchodzą od Boga".
Zdaniem byłego wicedyrektora Caritas Archidiecezji Białostockiej młodzi ludzie "porzucają relacje z Bogiem, co jest skutkiem fałszywego obrazu Boga przedstawianego przez duchownych Kościoła katolickiego i braku wzorców potwierdzających się w życiu codziennym. Kościół katolicki bezpodstawnie przywłaszczył sobie prawo do głoszenia tezy, że poza nim nie ma zbawienia. To kłamstwo, które wypacza sferę duchową ludzi. Istnieje bardzo wiele denominacji chrześcijańskich, które ukazują autentyczny, zgodny z Pismem Świętym, obraz Boga i jego stosunek do człowieka, a co istotne to tego typu wspólnoty prowadzą wiernych do zbawienia".
MP/KW
Wicedyrektor Caritas Archidiecezji Białostockiej Sebastian Wiśniewski dokonał aktu apostazji. Fot. Caritas Polska
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Społeczeństwo