Jak wynika z badań „Budżety domowe Polaków” Quality Watch dla Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor, co piąty rodak nie ma odłożonych jakichkolwiek pieniędzy. I jak przyznaje wprost, po utracie pracy nie byłby w stanie utrzymać się nawet przez miesiąc. Podobny odsetek osób ma tyle, by od zwolnienia przeżyć do pierwszego następnego miesiąca. Dopiero kolejna grupa, 28 proc. ankietowanych ma minimalną, rekomendowaną przez ekonomistów poduszkę finansową wystarczającą na przetrwanie trzech miesięcy. Na komfort poszukiwania nowego źródła dochodów przez co najmniej pół roku może sobie pozwolić 36 proc. badanych, w tym 14 proc. nawet przez dłużej niż rok.
- Widać w tym obszarze wyraźną polaryzację społeczeństwa. Z jednej strony mamy osoby ze sporymi oszczędnościami zapewniającymi im spokojne patrzenie w przyszłość, a z drugiej takich, którzy nie mają nic i poczucie bezpieczeństwa ekonomicznego na bardzo niskim poziomie. Kilka lat temu Główny Urząd Statystyczny podawał, że za płacę minimalną pracuje 1,6 mln. Obecnie grupa ta liczy 3,6 mln osób – zauważa dr hab. Waldemar Rogowski, główny analityk BIG InfoMonitor.
Nie odkładamy zbyt wiele
Aż 13 proc. badanych, którym udało się coś odłożyć i dysponuje zaskórniakami do tysiąca złotych. W sumie ponad połowa ma odłożone nie więcej niż 10 tys. zł. 14 proc. ankietowanych zgromadziło od 10 do 30 tys. zł, a większe sumy to przywilej jednej trzeciej posiadających oszczędności badanych. Biorąc pod uwagę, że przeciętne wynagrodzenie w Polsce w II kw. wynosiło 7 tys. zł netto, kwotą przekraczającą równowartość jednej takiej płacy dysponuje jedynie połowa społeczeństwa (46 proc.).
- Wartość wszystkich aktywów finansowych gospodarstw domowych, uwzględniająca m.in. depozyty, gotówkę, udziały w spółkach i funduszach wyniosła na koniec pierwszego kwartału 2023 r. niemal 2,85 bln zł, co było kwotą o 3,5 proc. wyższą niż na koniec I kw. 2022 r. i o 1,5 proc. większą niż po czwartym kwartale 2022 roku. Zmianom niestety daleko do tego, ile wynosi inflacja o realnym wzroście nie ma więc mowy – informuje Rogowski.
Kredyty i pożyczki
Obecnie kredyt bankowy i pożyczkę pozabankową spłaca 14,7 mln Polek i Polaków, czyli prawie co druga pełnoletnia osoba. Łączna kwota zadłużenia z tytułu kredytów i pożyczek na koniec września br. wynosiła 719 mld zł. Zdecydowana większość osób spłaca swoje zobowiązania. Tylko 9 proc. Polaków (2,7 mln) to tzw. dłużnicy niesolidni. Ich zobowiązania zdążyły się przeterminować, a oni sami zostali przez wierzycieli zgłoszeni na „czarną listę” do rejestru BIG lub mają w BIK adnotację banku czy firmy pożyczkowej, że opóźniają spłatę co najmniej 200 zł o min. 30 dni. Na każdego z nich przypada średnio 31 tys. zł długu, co daje w sumie prawie 83,5 mld zł zaległości.
Znaczną część domowych budżetów pochłaniają wydatki bieżące, więc oszczędzanie wydaje się dla wielu z nas nieosiągalne. Co jednak pozytywne, odsetek osób myślących w ten sposób w ciągu ostatniego roku zmalał. Obecnie 15 proc. informuje, że ze względu na niskie dochody nie jest w stanie oszczędzać, jeszcze rok temu mówiło tak 21 proc. Powiększyła się grupa deklarujących, że zawsze starali się gromadzić oszczędności. Kolejny rok na wysokim poziomie utrzymuje się też udział osób (ok. 30 proc.), które pojawiające się ostatnio raz za razem trudne i stresujące sytuacje mobilizują do oszczędzania.
- Począwszy od pandemii, przez wojnę w Ukrainę, po wysoką inflację wydarzenia te zmieniły nieco spojrzenie na potrzebę posiadania finansowej poduszki bezpieczeństwa. Wiele dobrego dla podejścia do oszczędzania zrobił już COVID-19, to wtedy co piąty ankietowany deklarował, że uświadomił sobie jak ważne jest oszczędzanie. W zeszłym roku oszczędności deklarowała połowa ankietowanych, teraz jest 81 proc. Choć wielu ma odłożone nieduże kwoty, to jednak lepsze to niż nic – mówi Waldemar Rogowski.
Oszczędności na życie
Do tego, że oszczędności się przydają, nikogo nie trzeba przekonywać, ale fakt, że 44 proc. Polaków musiało w ciągu ostatniego półrocza sięgnąć do zaskórniaków w celu sfinansowania swoich podstawowych potrzeb, jest dodatkowym argumentem. Osoby, którym oszczędności pomogły w bieżących wydatkach najczęściej dofinansowywały nimi opłaty stałe, typu prąd, czynsz (15 proc.), zakupy produktów spożywczych (14 proc.) oraz usługi medyczne (12 proc.).
Odłożone pieniądze przydały się też m.in. na leki, opał, spłatę wyższych rat kredytów oraz odzież i obuwie. Choć świadomość konieczności oszczędzana rośnie, to jednak drożyzna robi swoje i w obecnych warunkach, co czwarty Polak (27 proc.), który stara się odkładać, robi to dziś rzadziej niż przed rokiem. Osób, którym udaje się oszczędzać częściej jest mniej, bo 17 proc.
Fot. zdjęcie ilustracyjne/Pixabay
Tomasz Wypych
Inne tematy w dziale Gospodarka