Przez długi czas byłem przekonany, że PiS forsuje taką pryncypialnie socjalną alternatywę programową. Teraz wydaje mi się, że jednak w dużym stopniu podporządkowuje swoje kroki bieżącej sytuacji politycznej; temu, co może uzyskać w danym momencie. I od tego zależeć będzie, czy będzie trzymać się socjalnego nurtu, czy może go porzuci – mówi Salonowi 24 prof. Ryszard Bugaj, ekonomista, twórca i pierwszy przewodniczący Unii Pracy.
Trwają negocjacje koalicyjne, dyskusje o personaliach, ale też o tym, czy prezydent w końcu nominuje kandydata na premiera spośród dotychczasowej opozycji, czy jednak ze strony PiS-u. Pojawiają się też takie pomysły, jak na przykład rotacyjny marszałek Sejmu, co pokazuje w pewnym sensie spore różnice w ramach ugrupowań szykujących się do przejęcia władzy. Czy jest Pan optymistą w kontekście tworzenia nowego rządu?
Prof. Ryszard Bugaj: „Optymista” to dość wartościujące określenie. Ja myślę, że oni – w sensie Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Lewica – w końcu utworzą rząd. Za dużo zainwestowali, żeby się rozejść całkowicie. Problemem będzie natomiast trwałość tego rządu. Dogadać się dogadaj, co nie znaczy, że nie ma w tej chwili przepychanek. Myślę, że są i mogą się nawet zaostrzyć. W końcu to skleją, choćby dlatego, że w ostateczności Tusk będzie ustępował.
Niepowołanie nowego rządu byłaby przede wszystkim jego porażką. To Donald Tusk ma największy wkład w sukces całej opozycji, jakim jest zdobycie większości sejmowej. I zapłaciłby najwyższe rachunki za porażkę, gdyby rząd dotychczasowej opozycji nie powstał. Więc myślę, że ostatecznie będzie kompromis i nowy rząd. Schody zaczną się dopiero wtedy, gdy rozpocznie się normalne funkcjonowanie. Wtedy może być różnie.
Pomysł rotacyjnego marszałka Sejmu, w którym przez jakiś czas jest marszałek z jednej, a potem z drugiej partii scali, czy raczej osłabi przyszłą koalicję?
W różnych demokracjach na świecie były już realizowane tego typu pomysły. W rządach koalicyjnych ktoś był ministrem do pewnego czasu, a ktoś przejmował jego rolę po pewnym czasie. To może dotyczyć też funkcji marszałka Sejmu, to oczywiste. Natomiast myślę sobie, że to będzie sygnał dla wyborców, że o kompromis jest im bardzo trudno, z punktu widzenia wizerunkowego to dla nich nie byłoby dobre.
Obecna opozycja zapowiedziała tanie państwo, czy jest ono możliwe w sytuacji, gdy koalicję tworzą trzy, a patrząc na to, że Trzecia Droga to sojusz dwóch ugrupowań, cztery partie?
Nawet więcej, bo moim zdaniem istnieje problem statusu przedstawicieli partii Razem. Proszę zauważyć, że kiedy pojawiają się liderzy przyszłej koalicji, to nie zawsze jest wśród nich Adrian Zandberg. Myślę, że tam są pewne problemy wewnątrz Lewicy, które nie są nagłośnione.
Lewicy historycznie i ideowo jest bardzo daleko od PiS-u. Jednak programowo Partia Razem popiera socjal, który PiS przez lata wprowadzał. Niektórzy propisowscy komentatorzy sugerują koalicję PiS – PSL, czy w przyszłości nie będzie tak, że to właśnie lewicy typu Razem jest do PiS bliżej?
Przez długi czas byłem przekonany, że PiS forsuje taką pryncypialnie socjalną alternatywę programową. Teraz wydaje mi się, że jednak w dużym stopniu było to podporządkowane konsekwencjom potencjalnego rozdania politycznego. I myślę, że oni muszą się teraz zastanowić, czy dalej podtrzymać ten socjalny kierunek polityki.
Oni go i tak ostatnio złagodzili. Teraz muszą zdecydować, czy iść w politykę socjalną, czy łagodzić ją dalej. Jest jeszcze jedna kwestia – PiS raczej nie orientuje się w swojej strategii na dłuższy okres. Raczej podporządkowuje swoje kroki bieżącej sytuacji politycznej, co może uzyskać w danym momencie. I od tego zależeć będzie, czy będzie trzymać się socjalnego nurtu, czy może go porzuci.
Patrzy doraźnie, czy będzie mu się opłacało opóźnianie nowego rządu, czy raczej prezydent ustąpi?
Mam nadzieję, że nie będzie tu jakichś głębokich zawirowań, choć teoretycznie są możliwe jeszcze takie przepychanki ze strony przegranych PiS-u i ze strony Prezydenta Andrzeja Dudy, które wywołają pewne perturbacje z ich strony, jeżeli chodzi o utworzenie nowego rządu. Myślę jednak, że to dość mało prawdopodobne, choć zupełnie wykluczyć się tego nie da.
PiS będzie jako opozycja rosnąć w siłę, czy może pogrąży się w chaosie i może nie podzieli losu Akcji Wyborczej Solidarność, która wypadła z Sejmu w ogóle, ale jak Sojusz Lewicy Demokratycznej może spaść do politycznej drugiej ligi?
Nie ośmielę się snuć tutaj jakichś daleko idących prognoz, ale scenariusz, w którym Prawo i Sprawiedliwość miałoby podzielić los AWS, czy nawet SLD, wydaje mi się mało prawdopodobny. To trudne także dlatego, że większość ludzi PiS-u nie ma gdzie pójść i to jest dosyć ważne. Są też bardzo charakterystyczne działania ze strony przedstawicieli PiS-u. Było nim – przyznaję, że jakoś mnie też wzburzyło – zachowanie w sprawie komisji dotyczącej wpływów rosyjskich. Szokujące było to, że nikt z klubu PiS nie odważył się być przeciw. Oczywiście z działań samej komisji prawdopodobnie nic nie wyniknie. Chociaż oni się pewnie zbiorą, żeby pokazać, że coś próbują zrobić.
Może nawet coś spróbują uchwalić, choć będzie to broń obosieczna. Wiele nie zwojują. Jednak fakt, że podjęto taki dość prymitywny krok, ewidentnie związany z wyborami, bardzo nas dołujący w oczach Unii Europejskiej, a mimo to nikt nie zaprotestował, musi niepokoić. Inna sprawa, że takie zachowania zdarzały się i u dzisiejszej zwycięskiej opozycji. Przykładem jest referendum, którego organizację wymusił Bronisław Komorowski w zasadzie podczas wyborów prezydenckich. Wtedy też nikt ze strony ówczesnej koalicji tego nie krytykował.
Źródło zdjęcia: Jarosław Kaczyński. Fot. PAP/Tomasz Gzell
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka