Komentator polskiej polityki Marcin Palade uważa, że Jarosław Kaczyński ponownie musi zagrać va banque i zaskoczyć wszystkich, jeśli PiS zamierza wygrać wybory prezydenckie za dwa lata. W związku z niemal pewnym oddaniem władzy, ruszyła giełda nazwisk potencjalnych kandydatów na następcę Andrzeja Dudy w 2025 roku.
W najbliższych miesiącach PiS czeka przedefiniowanie partyjnej ofensywy i zmiana wizerunku. Po wyborach 15 października wiele mówi się o "mitycznym" centrum, które tym razem partia rządząca pogubiła w kampanii wyborczej, przez co zabrakło jej kilku pkt proc. do trzeciej kadencji. W 2014 roku jesienią Jarosław Kaczyński zaskoczył wszystkich i wystawił Andrzeja Dudę do walki o prezydenturę z Bronisławem Komorowskim. Kandydat skazywany przez politologów i dziennikarzy na pożarcie, wygrał zdecydowanie w drugiej turze z urzędującą wówczas głową państwa. Czy jest ktoś taki w szeregach PiS?
Kaczyński sięgnie po kogoś młodego? Ekspert: to konieczność
- Bez restartu, w wymiarze personalnym, a nade wszystko programowym, PiS w obecnym kształcie, co pokazały niedawne wybory, nie ma szans na utrzymanie władzy w Belwederze - mówił w niedawno udzielonym wywiadzie portalowi dorzeczy.pl analityk sondaży Marcin Palade. - Już po zakończeniu drugiej tury wyborów prezydenckich w roku 2020 r. powiedziałem, że w formule twardej prawicy, konserwatywno-narodowej nie ma szans, by w 2025 r. kandydat o takim profilu wygrał wybory. Szansą jest postać należąca do młodszego pokolenia o umiarkowanych, centroprawicowych poglądach - wskazywał.
- Jarosław Kaczyński zagrał niekonwencjonalnie w 2015 z wysunięciem kandydatury Andrzeja Dudy i wygrał. Czy zdolny będzie do jeszcze jednego pokerowego zagrania, wbrew „emeryckiemu dworowi”, niezainteresowanemu jakąkolwiek zmianą, która mogłaby utrudnić im plan wypracowania dobrego wskaźnika „złotej jesieni” z ZUS i co prawda młodszym, ale mentalnie tkwiącym w świecie owych emerytów, 30., czy 40-letnim klakierom? - pytał Palade.
Kacper Płażyński z doskonałym wynikiem w Gdańsku
W środowiskach wokół PiS spekuluje się o dwóch takich osobach - twierdzi gazeta.pl. Pierwszą z nich byłby 34-letni Kacper Płażyński, który uzyskał ponad 100 tys. głosów w liberalnym Gdańsku i otrzymał mandat poselski. W poprzedniej kadencji również zasiadał w Sejmie. To syn Macieja Płażyńskiego, jednego z założycieli PO, który zmarł w katastrofie smoleńskiej. Płażyński jest bardzo aktywny w mediach społecznościowych. Jego żoną jest działaczka PiS Natalia Nitek-Płażyńska, która w kampanii wyborczej byłaby sporym atutem dla polityka PiS.
Tobiasz Bocheński lubiany przez Kaczyńskiego
Dwa lata starszy od Płażyńskiego jest Tobiasz Bocheński, wojewoda łódzki w latach 2019-2023. Podobno lubi z nim rozmawiać Jarosław Kaczyński, doceniając jego kulturę i wiedzę. Bocheński z wykształcenia jest doktorem nauk prawnych. W kontekście tego polityka mówiło się też o możliwym starcie w wyborach na prezydenta Warszawy wiosną.
A może ktoś inny?
Są to na razie dwie podsuwane w PiS kandydatury do rozgrywki o prezydenturę. Kilka lat temu też wskazywano na Marka Magierowskiego, ambasadora Polski w USA, a wcześniej w Izraelu, jako kogoś, kto mógłby dać prawicy zwycięstwo. Atutem Magierowskiego, oprócz dyplomatycznego doświadczenia zdobytego na placówkach, jest biegła znajomość wielu języków obcych. W niedawnej sondzie ogłoszonej przez jednego z internautów na X (Twitterze) ze wskazaniem, który z dwóch na prezydenta RP: Magierowski czy Płażyński, ten pierwszy wygrał w cuglach.
Fot. Jeden z potencjalnych kandydatów w PiS do walki o prezydenturę, Kacper Płażyński/X
GW
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Polityka