Nowy rząd bez uwolnienia przedsiębiorców od przymusowych składek ZUS będzie z miejsca na straconej pozycji. Jeśli partie, które szykują się do zawarcia koalicji, sobie tego nie uświadomią i wejdą w koleiny poprzedników, prawdopodobne są przyspieszone wybory i utrata zdobytego w wyborach kapitału – mówi Salonowi 24 dr Andrzej Sadowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha.
Partie, które najpewniej stworzą rząd, zapowiadają rozwiązania korzystne dla przedsiębiorców – przerwy w płaceniu ZUS, ulgi w składkach. Jak znaczące będą to zmiany?
Dr Andrzej Sadowski: Od zeszłego roku rzecznik małych i średnich przedsiębiorców Adam Abramowicz prowadzi kampanię na rzecz przyjęcia w Polsce rozwiązania takiego, jakie funkcjonuje w sąsiednich Niemczech, czyli dobrowolnego ZUS-u dla przedsiębiorców. I w czasie tych ostatnich miesięcy politycy biorący udział w kampanii wyborczej zgadzali się, że są to propozycje, które faktycznie trzeba rozważyć. Po wyborach okazuje się, że mamy do czynienia z pewnym fałszem, bo pod hasłem „dobrowolnego ZUS-u” kryją się rozwiązania polegające na czasowym zwolnieniu, czy zawieszeniu płacenia podatku, jakim w istocie jest przymusowa danina odprowadzana do ZUS-u.
Jakaś forma odciążenia jednak by była...
Tak, ale po pierwsze, określanie tych propozycji jako „dobrowolny ZUS” jest wprowadzeniem w błąd przedsiębiorców, bo faktycznie chodzi o ulgę w płaceniu przymusowej daniny, nie o jej zniesienie. Po drugie, propozycje te nie są niczym nowym – i wcześniej można przecież było zawiesić działalność, niektórzy mogli skorzystać z Małego ZUS-u. Brakuje jednak zmian jakościowych. Choć przyznaję, że w kampanii pojawiły się propozycje słuszne i potrzebne.
Chociażby zaprzestanie karania przedsiębiorców za chorobę pracownika, czyli wprowadzenie zasady obowiązującej w normalnych państwach, że w momencie choroby pracownika ubezpieczalnia, którą w Polsce jest ZUS, płaci pracownikowi od pierwszego dnia choroby, a nie jak było do tej pory w Polsce, że pierwsze dni opłaca przedsiębiorca, pomimo że płacił za tego pracownika wszelkie wymagane podatki i składki. To zmiany ważne, ale niewystarczające, nie ma propozycji zmian jakościowych, polegających, chociażby na prawdziwej likwidacji obowiązkowego ZUS.
Po wyborach partie, które mają większość, dyskutują głównie o kształcie nowego rządu. Tworzyć go będą formacje mocno różniące się, chociażby w podejściu do spraw gospodarczych. Czy po utworzeniu nowego rządu organizacje proprzedsiębiorcze, takie jak np. Centrum im. Adama Smitha, będą w jakiś sposób apelować do nowego rządu, by jednak nad sprawami przedsiębiorców się pochylił, będą zgłaszać propozycje konkretnych, systemowych rozwiązań i, czy podejmowanie takich starań, ma w ogóle sens?
Jeżeli przyszły rząd złożony z partii dotychczas opozycyjnych chce osiągnąć sukces i zapobiec szybkiemu pogarszaniu się sytuacji gospodarczej oraz obniżaniu standardu życia, nie ma wyjścia i nad propozycjami zmian dla przedsiębiorców musi się pochylić. Sytuacja naprawdę jest bardzo trudna. Proszę zauważyć, że rozsyłane właśnie umowy do przedsiębiorstw zawierają zmianę cen energii o około 70 proc. Niebawem podwyżki te zaczną być zauważalne także dla przeciętnego obywatela. Parlament w nowym składzie zacznie działać pod koniec roku, a od 1 stycznia 2024 roku przestaną działać wszelkie tarcze, okresowo niższe stawki VAT-u itd. Będzie to potężny cios, jeśli chodzi o możliwości finansowe „zwykłego obywatela”. Utrzymywanie status quo, będzie drogą donikąd.
Proszę zauważyć, że wszystkie partie opozycyjne zapowiedziały kontynuację polityki obecnego rządu, a nawet jej, można powiedzieć, wzmocnienie. Mieliśmy zapowiedź utrzymywania czy wypłat 800 Plus, dodatków drożyźnianych nazwanych trzynastą i czternastą emeryturą, jest to kontynuacja flagowych projektów rządu Zjednoczonej Prawicy. Jeżeli nowy rząd chce się czymkolwiek od poprzedników odróżnić, a przede wszystkim nie chce dopuścić do pogorszenia standardu życia, to bez uwolnienia przedsiębiorców, przy utrzymaniu karania ich kolejnym wyższym podatkiem na tzw. ZUS, niesprawiedliwym, rażącym podatkiem, jakim jest tzw. składka zdrowotna, będzie z miejsca na straconej pozycji. Jeśli partie, które szykują się do zawarcia koalicji, sobie tego nie uświadomią i wejdą w koleiny poprzedników, prawdopodobne są przyspieszone wybory i utrata zdobytego w wyborach kapitału.
Co do składki zdrowotnej mamy bardzo konkretną i chyba pozytywną obietnicę – wrócić mają zasady naliczania składki sprzed Polskiego Ładu. Nieidealne, ale dużo korzystniejsze niż to, co „flagowy program rządu” spowodował?
Oczywiście, naliczanie składki zdrowotnej po Polskim Ładzie było dla przedsiębiorców bardzo niekorzystne. Cofnięcie tego jest korzystne, ale znów nie ma tu zmiany jakościowej w tym sensie, że w ogóle składka zdrowotna w tej formie nie ma najmniejszego sensu.
Dlaczego nie ma sensu?
Z dwóch powodów. Przede wszystkim wadliwa jest sama konstrukcja. W normalnych warunkach składka powinna być powiązana z zakresem konkretnych usług medycznych. Płacimy więcej – otrzymujemy szerszy pakiet usług, mniej mniejszy. Tymczasem u nas obojętnie, czy składka jest bardzo wysoka, tak jak po Polskim Ładzie, czy symboliczna, nie ma najmniejszego wpływu na zakres usług dostępnych w ochronie zdrowia. Nie jest żadną składką zdrowotną, ale od początku miała charakter czystego podatku. Po drugie chodzi o sposób jej wyliczania.
Musieli robić to księgowi, z podatku dochodowego. Tymczasem rząd mógł te same pieniądze jedną decyzją przesunąć do budżetu Ministerstwa Zdrowia, a nie dręczyć i przedsiębiorców, i księgowych, żeby wykonywali absurdalną czynność, bo i tak te pieniądze szły później do jednego miejsca. Tak czy inaczej, nowy rząd stanie przed ogromnym wyzwaniem. Będzie się zmagać z silną opozycją, wetami prezydenta. Jeśli nie zrozumie potrzeb przedsiębiorców, nie przeforsuje zmian jakościowych w kwestiach takich jak ZUS, składka zdrowotna, poniesie porażkę. A wybory będą wcześniej, niż komukolwiek się wydaje.
Inne tematy w dziale Gospodarka