Senator Michał Kamiński, przedstawiciel Trzeciej Drogi, zasugerował, że nowy rząd zablokuje wydatki Kancelarii Prezydenta, jeśli Andrzej Duda jak najszybciej nie wyznaczy terminu posiedzenia Sejmu, by wybrać nowego premiera. - Faktycznie zawsze była ta misja w pierwszym kroku powierzana, czy to szefowi, czy osobie wskazanej przez ugrupowanie, które wygrało wybory - powiedziała w środę Małgorzata Paprocka, minister w KPRP.
Michał Kamiński w TVN24 krytykował prezydenta za to, że zwleka z wyznaczeniem terminu posiedzenia nowej kadencji Sejmu. Wówczas dojdzie do pierwszego konstytucyjnego kroku, w którym głowa państwa desygnuje premiera. Tenże polityk będzie miał 14 dni na uzbieranie większości i sformowanie rządu.
Kamiński: Duda powinien się pospieszyć
- Wybierze ten wariant, którego się będzie mniej bał. Jeżeli się będzie bardziej bał Jarosława Kaczyńskiego, to wybierze wariant Kaczyńskiego, czyli jeszcze dwa tygodnie cyrku z Rzeczpospolitej Polskiej. A jeśli bardziej przestraszy się tych, którzy dali mu mandat prezydenta, czyli obywateli, to postąpi w sposób zgodny z rozsądkiem. Jest większość, to na co czekać - ocenił Kamiński.
Zdaniem senatora Trzeciej Drogi, Andrzej Duda musi respektować decyzje suwerena, który wybrał go prezydentem tak, jak chciał przekazać władzę w ręce trzech partii opozycyjnych. - Jak prezydent ma wątpliwości, to poczeka na pierwsze posiedzenie Sejmu. Na pierwszym posiedzeniu Sejm wybierze nowego marszałka i będzie wiadomo, kto ma większość. Wtedy prezydent będzie miał już tylko jedną drogę, uszanować wolę tej większości albo bawić się w prezydenta - uważa Kamiński.
Obciąć wydatki, czyli zabrać zabawki Dudzie
A co, jeśli Andrzej Duda wybierze inny wariant i wyznaczy kandydata z PiS na premiera? Kamiński sugeruje, że po zamieszaniu nowy rząd odegra się na głowie państwa. - Prezydent nie może wetować ustawy budżetowej i jak będzie przeszkadzał w powołaniu rządu, to mu mu te zabawki zabierzemy - stwierdził.
Kamiński w TVN24 zagroził Dudzie, że nowa władza obetnie wydatki Kancelarii Prezydenta. Bo to jedyna ustawa, której formalnie prezydent nie może zawetować. - Trzeba Dudzie powiedzieć, że jest jedna ustawa, której wetować nie może - przypomniał.
W dziejach III RP rząd już obcinał wydatki głowie państwa na prowadzenie polityki. Do tego doszło w 2008 roku, gdy prezydentem był Lech Kaczyński, a Michał Kamiński jego bliskim współpracownikiem. - Tutaj skuteczność rządu Donalda Tuska jest dość duża - w obcinaniu pieniędzy budżetowych na Kancelarię Prezydenta. Rad bym widzieć na wielu innych polach taką skuteczność - mówił ówczesny polityk PiS.
- Być może jest zamiarem koalicji rządowej wciągnięcie Kancelarii Prezydenta w jakąś kłótnię o pieniądze. My będziemy te cięcia oceniali pod kątem ich praktycznego znaczenia - dodawał Kamiński, reprezentując Lecha Kaczyńskiego.
Pałac Prezydencki: Wykładnia konstytucji jest jasna
Tymczasem z Pałacu Prezydenckiego dobiegają sygnały, że prezydent wyznaczy polityka PiS jako tego, który poszuka większości. - To prezydent wskazuje kandydata, nie jest tutaj związany żadnymi przesłankami konstytucyjnymi. Natomiast, patrząc tak historycznie - bo jednak przy wykładni konstytucji bardzo istotne jest coś takiego, jak zwyczaj konstytucyjny - i patrząc na to, jak te przepisy były wykonywane przez wszystkich kolejnych prezydentów, to faktycznie zawsze była ta misja w pierwszym kroku powierzana, czy to szefowi, czy osobie wskazanej przez ugrupowanie, które wygrało wybory - komentowała minister w Kancelarii Prezydenta Małgorzata Paprocka w Polskim Radiu.
- Sytuacja, z którą mamy do czynienia w tej chwili, jest o tyle specyficzna, że Prawo i Sprawiedliwość wygrało te wybory, natomiast wolę sformułowania rządu zgłaszają trzy partie, ale te partie nie startowały jako formalna koalicja i zajęły odpowiednio drugie, trzecie i czwarte miejsce w tych wyborach. I to nie jest taka naturalna sprawa, bo mamy do czynienia z koalicją na poziomie pewnych deklaracji liderów politycznych, a nie formalną koalicją w rozumieniu prawa wyborczego. Gdyby te partie - o tym też była mowa przez wiele miesięcy - startowały jako koalicja z jednej listy, to sytuacja dzisiaj wyglądałyby inaczej - komentowała Paprocka.
Współpracowniczka Andrzeja Dudy odniosła się też do wtorkowego apelu Donalda Tuska, który prosił prezydenta o jak najszybsze zwołanie Sejmu, ponieważ koalicja KO-Trzeciej Drogi-Lewicy jest gotowa natychmiast przejąć władzę.
- Trudno mówić o jakimś wielkim przyspieszaniu, gdy wybory były raptem trzy dni temu, a wczoraj dopiero zostały ogłoszone przez PKW oficjalne wyniki wyborów. Należy też patrzeć na tę kwestię tak czysto prawnie. Są terminy konstytucyjne, one są nieprzekraczalne, również przez prezydenta. Do pierwszego posiedzenia Sejmu powinno dojść w ciągu 30 dni od wyborów, czyli maksymalnie do 14 listopada, ale kalendarz konstytuowania rządu musi się również nakładać na kadencję parlamentu - odpowiedziała.
Fot. Andrzej Duda/KPRP
GW
Inne tematy w dziale Polityka