Joe Biden udaje się na trudną wojenną misję do Izraela. Potrzeba było jednak wyraźnego zobowiązania ze strony premiera Izraela do otwarcia Strefy Gazy dla pomocy humanitarnej, aby prezydent USA zgodził się na przylot do Tel Awiwu - informuje CNN. Wcześniej odwołał szczyt w Jordanii z królem tego kraju oraz przywódcami Egiptu i Autonomii Palestyńskiej.
Podróż Joe Bidena do Izraela
Podróż ta ma być dramatycznym pokazem wsparcia dla Izraela, który przygotowuje ostatni etap swojej odpowiedzi na zeszłotygodniowe ataki Hamasu, ale będzie ona również stanowić silny nacisk Bidena na złagodzenie cierpień ludności cywilnej i umożliwienie ucieczki tym, którzy chcą opuścić Gazę.
Według "Washington Post" Joe Biden leci do Izraela, by okazać "solidarność w obliczu brutalnego ataku terrorystycznego Hamasu". W Ammanie prezydent USA miał rozmawiać na temat sytuacji humanitarnej cywilów w Gazie. Zanim ogłoszono podróż Bidena, szef dyplomacji USA Antony Blinken ogłosił po wielogodzinnych rozmowach z izraelskim rządem, że ustalił plan pozwalający na dostarczenie pomocy cywilom w Gazie oraz możliwość stworzenia bezpiecznych stref dla cywilów.
Misja prezydenta USA skomplikowała się we wtorek, gdy Biden miał odlecieć Air Force One na Bliski Wschód na planowany szczyt z królem Jordanii Abdullahem II, prezydentem Egiptu Abdelem Fattahem el-Sisim i prezydentem Autonomii Palestyńskiej Mahmudem Abbasem. Został on jednak odwołany po eksplozji w szpitalu baptystów Al-Ahli w Gazie, w której zginęły setki osób. Biden był zszokowany tragedią w Gazie i rozmawiał na ten temat z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu i królem Jordanii Abdullahem II, w wyniku czego zdecydował, by odwołać szczyt, ale nie przekładać swojej wizyty w Izraelu.
Atak rakietowy na szpital w Gazie
Palestyńskie władze Strefy Gazy twierdzą, że wybuch w szpitalu nastąpił w wyniku izraelskiego ostrzału z powietrza. Według sił zbrojnych Izraela na szpital spadła natomiast wadliwa rakieta wystrzelona przez bojowników Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu ocenił, że za wybuch w szpitalu odpowiadają "barbarzyńscy terroryści w Gazie". "Ci, którzy mordowali nasze dzieci, zamordowali też swoje własne dzieci" – dodał na platformie X. Prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas oskarżył natomiast Izrael o "ohydną masakrę wojenną" i ludobójstwo. Lider rządzącej Strefą Gazy palestyńskiej organizacji terrorystycznej Hamas Ismail Hanije ocenił, że za atak ponoszą odpowiedzialność również USA i oświadczył, że "masakra w szpitalu potwierdza brutalność wroga".
Prezydent USA stwierdził, że jest "oburzony i głęboko zasmucony z powodu eksplozji w szpitalu Al Ahli" i polecił swojemu doradcy Jake'owi Sullivanowi oraz jego zespołowi zebranie więcej informacji na temat wydarzenia. Według izraelskiego urzędnika i innego źródła zaznajomionego ze sprawą, Izrael przekazał już Stanom Zjednoczonym dane wywiadowcze zebrane w związku ze śmiertelną eksplozją. Biały Dom analizuje te informacje. Pytany przez dziennikarzy, czy prezydent wierzy w zapewnienia Izraela, że to nie jego atak był przyczyną śmierci wielkiej liczby cywilów, rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby nie odpowiedział wprost.
Prezydent USA ma jasny cel podróży
Stawką podróży do Izraela jest życie milionów cywilów, w tym Amerykanów, którzy utknęli obecnie w nadmorskiej enklawie palestyńskiej, gdzie trwa kryzys humanitarny, ponieważ izraelskie wojska gromadzą się na jej granicach przed spodziewaną inwazją lądową. Amerykańscy urzędnicy chcą, aby plany humanitarne dla Strefy Gazy zostały w pełni zatwierdzone i wdrożone przed rozpoczęciem inwazji. Ma to być jeden z głównych celów Bidena podczas jego środowej wizyty w Tel Awiwie.
Podczas gdy Biden powstrzymał się od zachęcania do zawieszenia broni - słowo to nie zostało w ogóle użyte w dotychczasowej reakcji administracji - wydawał coraz ostrzejsze ostrzeżenia dotyczące ochrony życia cywilów, w tym podczas rozmów telefonicznych z Netanjahu.
Przemawiając podczas briefingu na pokładzie samolotu Air Force One w drodze do Tel Awiwu rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby powiedział, że Biden przybędzie do Izraela, koncentrując się na "krytycznej potrzebie pomocy humanitarnej, aby dostać się do Gazy, a także na możliwości wydostania się niewinnych ludzi".
Biden będzie zadawał Izraelczykom "trudne pytania"
Powiedział, że Stany Zjednoczone nie szukały zapewnień ze strony Izraela co do terminu inwazji lądowej przed podróżą Bidena. - Nie dyktujemy Izraelczykom warunków ani wskazówek operacyjnych - powiedział Kirby. Zapewnił też, że mimo fali rozruchów w Zachodnim Brzegu, jest przekonany, że prezydent może bezpiecznie odbyć podróż.
Powiedział jednocześnie, że rozumie decyzję prezydenta Autonomii Palestyńskiej Mahmuda Abbasa o wycofaniu się z planowanego szczytu z udziałem przywódców USA, Palestyny, Egiptu i Jordanii w Ammanie, jak również decyzję Jordanii o odwołaniu spotkania. Biden ma zamiast tego rozmawiać telefonicznie z prezydentem Egiptu es-Sisim i Abdullahem II w drodze powrotnej z Izraela.
W Tel Awiwie Biden spotka się najpierw z Netanjahu w wąskim gronie, zaś później w rozszerzonym formacie z całym gabinetem wojennym premiera.
- Prezydent chce usłyszeć od Izraelczyków ich pogląd na sytuację na miejscu i co bardziej kluczowe, ich cele, ich plany i ich intencje w nadchodzących dniach i tygodniach. I będzie zadawał im trudne pytania. Będzie zadawał je jako prawdziwy przyjaciel Izraela, ale będzie im zadawał pytania - podkreślił Kirby.
Ocenił, że mimo odwołania spotkania w Ammanie, które miało być poświęcone pomocy cywilom w Gazie, jest optymistą, jeśli chodzi o stworzenie ram i mechanizmów dostarczania pomocy humanitarnej, zaznaczając, że wiele w tym celu osiągnął szef dyplomacji USA Antony Blinken podczas spotkań z przywódcami państw regionu.
Po spotkaniach z izraelskim rządem Biden wygłosi przemówienie oraz odbędzie rozmowy z rodzinami, którzy stracili bliskich w wyniku zamachów Hamasu, a także rodzinami zakładników i zaginionych. Kirby poinformował, że liczba zabitych obywateli USA na skutek zamachów wzrosła do 31.
ja
Na zdjęciu Joe Biden wchodzi na pokład Air Force One, by odlecieć do Izraela, fot. PAP/EPA/Samuel Corum / POOL
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Polityka