Reprezentaci Polski jedynie zremisowali na stadionie PGE Narodowym w Warszawie z dużo niżej notowaną Mołdawią 1:1. Ten wynik praktycznie przekreśla szansę na bezpośredni awans podopiecznych Michała Probierza do mistrzostw Europy w Niemczech. Polacy prawdopodobnie zagrają w barażach.
To był drugi mecz Michała Probierza na stanowisku selekcjonera. W debiucie pokonał w czwartek na wyjeździe Wyspy Owcze 2:0. W porównaniu z tamtym spotkaniem w pierwszym składzie nie wystawił na PGE Narodowym Bartosza Slisza i Matty'ego Casha, a od początku dał szansę Pawłowi Wszołkowi i Karolowi Świderskiemu.
Pod nieobecność kontuzjowanego Roberta Lewandowskiego kapitanem - podobnie jak w czwartek - był rozgrywający 86. mecz w kadrze narodowej Piotr Zieliński.
Słaba pierwsza połowa
Podopieczni Probierza wrócili z poprzedniego meczu w eliminacjach dopiero w sobotnie popołudnie. Niewykluczone, że perturbacje związane z opóźnionym o jeden dzień lotem z Wysp Owczych miały na nich jakiś wpływ, ponieważ w pierwszej połowie prezentowali się niesamowicie słabo.
W efekcie Mołdawianie w 26. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i golu Iona Nicolaescu objęli prowadzenie. Wspomniany piłkarz w czerwcowym meczu obu drużyn dwukrotnie trafił do siatki. A mogło być jeszcze gorzej, bo kilka razy mocno "zakotłowało się" pod bramką Szczęsnego.
Podopieczni Probierza przebudzili się dopiero w końcówce pierwszej połowy. W 43. minucie po uderzeniu głową Wszołka piłka nieznacznie minęła słupek. Chwilę potem dwukrotnie próbował z bliska Arkadiusz Milik, ale w obu przypadkach wprost w bramkarza Doriana Raileana.
Natomiast w doliczonym czasie tej części gry w świetnej sytuacji znalazł się Świderski, ale i on nie dał rady umieścić piłki w bramce.
Walka i masa niewykorzystanych sytuacji
Na stadionie rozlegały się gwizdy, czasami nawet szydercze śmiechy. Wynik był zły, ale nadzieją dla kadry Probierza mogła być końcówka tej połowy oraz fakt, że aż czterech piłkarzy gości schodziło na przerwę z żółtą kartką na koncie. Od początku drugiej części Probierz dał szansę Sliszowi, który zmienił Patryka Dziczka.
Gospodarze rozpoczęli drugą część z dużym animuszem. Zepchnęli rywali do głębokiej defensywy i na efekt nie trzeba było długo czekać. W 53. minucie wyrównującą bramkę po ładnej akcji zdobył Karol Świderski, specjalista od goli w istotnych meczach reprezentacji w ostatnich latach.
Na stadionie zapanowała euforia, ale w miarę upływu czasu zapał polskich piłkarzy słabł. Mołdawianie otrząsnęli się po stracie gola i stawali się równorzędnym rywalem.
Na naprawdę groźną akcję polscy kibice czekali aż do 86. minuty, gdy w dogodnej okazji znalazł się wprowadzony z ławki Filip Marchwiński, ale jego strzał obronił Railean. W doliczonym czasie głową próbował inny rezerwowy, Adam Buksa, lecz niecelnie. Polacy ostatnie minuty spędzili w polu karnym rywala, ale mimo wielu sytuacji nie udało się wpakować piłki do bramki.
Do końca wynik już nie uległ zmianie, a piłkarzy Probierza pożegnały gwizdy. W dwóch spotkaniach z losowaną z piątego koszyka Mołdawią w eliminacjach Euro 2024 reprezentacja Polski (do 20 września prowadzona przez Santosa) zdobyła tylko jeden punkt.
"Ogromne rozczarowanie"
"Ogromne rozczarowanie dzisiejszym wynikiem, ale walczymy do końca. Dziękuję wszystkim, którzy wspierali dziś reprezentację na PGE Narodowym i przed telewizorami" - napisał Cezary Kulesza na platformie X (dawniej Twitter).
Obecnie Polska zajmuje trzecie miejsce w grupie E, a bezpośrednio awansują dwie drużyny. Nawet ewentualne zwycięstwo w listopadzie nad Czechami może nie poprawić sytuacji biało-czerwonych w tej stawce - wówczas trzeba będzie walczyć w marcowych barażach.
MP
Piotr Zieliński w meczu z Mołdawią. Fot. PAP/Leszek Szymański
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Sport