Na pewno Donald Tusk nie robi błędu, idąc do TVP. Błąd taki popełnił w kampanii prezydenckiej Rafał Trzaskowski, bo gdyby poszedł na debatę w mediach publicznych, być może wygrałby wybory. Więc na pewno to bardzo dobre posunięcie byłego premiera. Natomiast nie sądzę, by ta debata była przełomem. Tusk nie straci, trochę zyska, ale nie debata zdecyduje o tym, kto przejmie władzę po wyborach – mówi Salonowi 24 dr Andrzej Anusz, politolog, Instytut Sobieskiego.
Kampania wyborcza wkracza w decydującą fazę, czy można na dziś wskazać faworytów?
Dr Andrzej Anusz: Tak naprawdę nie widać jakichś ogromnych przesunięć. Utrzymuje się czołówka, czyli Prawo i Sprawiedliwość oraz Koalicja Obywatelska. Potem jest trójka, która walczy o miejsce na podium, wreszcie Bezpartyjni Samorządowcy, którzy liczą na przekroczenie progu 3 proc., który nie da miejsca w Sejmie, ale zapewni finansowanie z budżetu. Ten cel jest możliwy do osiągnięcia. Jeśli możemy mówić o zmianie, to na pewno najistotniejszą jest spadek i to znaczny Konfederacji. Formacja ta ewidentnie złapała zadyszkę. W zasadzie nie widać punktu odbicia, raczej osuwanie się w dół. Pytanie, na jakim pułapie oni przekroczą metę. Drugim elementem jest bardzo dynamiczna kampania Koalicji Obywatelskiej, chyba najciekawsza ze wszystkich ugrupowań.
Z tym że o ile marsz 4 czerwca zapewnił KO zwiększenie poparcia, dobrym ruchem było przedstawienie tych 100 punktów programowych, jednak już ostatni marsz z 1 października chyba nie wywołał takiego piorunującego efektu, na razie przełom, w postaci wyprzedzenia PiS-u nie nastąpił, może nie nastąpić w ogóle. Jeśli chodzi o Lewicę, to prowadzi ona poprawną kampanię, przemówienie Czarzastego na marszu było bardzo dobre z punktu widzenia wyborców Lewicy. Nie zdziwię się, jeśli zajmie na mecie trzecie miejsce. Natomiast mała jest szansa na to, że KO wyprzedzi PiS, albo, że PiS osiągnie samodzielną większość. W tym kontekście kluczowy jest wynik Trzeciej Drogi.
Sojusz Polski 2050 z Polskim Stronnictwem Ludowym ostatnio chyba odbił w sondażach, a wielu polityków innych formacji opozycyjnych złagodziło retorykę wobec Trzeciej Drogi. Chyba nieprzekroczenie progu już tej formacji nie grozi?
Wynik Trzeciej Drogi to kluczowy element, kwestia fundamentalna, jeśli chodzi o całą powyborczą układankę. Oni są cały czas moim zdaniem zagrożeni tym, że nie przekroczą progu, bo startując jako koalicja, muszą przekroczyć aż 8 proc. poparcia. Podjęli ogromne ryzyko. Ostatnie sondaże dają im 10 proc., więc szansa na przekroczenie jest spora. Wciąż jednak jest zagrożenie, że wyborcy, którzy dzisiaj deklarują dla nich wsparcie, przerzucą głosy na Koalicję Obywatelską, nawet wbrew różnym uspokajającym wezwaniom polityków innych formacji opozycyjnych, którzy mówią, głosujcie na tych, na których macie zamiar. Wciąż wynik Trzeciej Drogi jest kluczowy i wciąż stoi pod ogromnym znakiem zapytania. Natomiast kampania tej formacji na razie nie wniosła nic nowego, przełomowego.
Oprócz wyniku Trzeciej Drogi ważne jest też poparcie Konfederacji. Kilka miesięcy temu miała ona pewne trzecie miejsce. Dziś jak sam Pan wspomniał ,osłabła. Czy spowodowały to słowa o jedzeniu psów, a ostatnio twierdzenia Korwin-Mikkego o seksie z nastolatkami?
Tak, myślę, że politycy Konfederacji często chcą szokować, by być wyrazistymi. Faktycznie ich słowa są zauważane, ale ludzie, słysząc je, łapią się za głowę i wielu decyduje „nie, jednak nie da się na nich głosować”. I cofają w związku z tym poparcie. Istotna była też kwestia Ukrainy. Konfederacja budowała przekaz na sceptycyzmie wobec wsparcia dla Ukraińców. Teraz jednak spór z Kijowem toczy rząd PiS, więc część wyborców wróciła do partii rządzącej.
Wreszcie Trzecia Droga i Koalicja Obywatelska mówią w kampanii o ludziach samozatrudnionych, przedsiębiorcach. Też mogły zyskać trochę kosztem Konfederacji. Formacja ta mocno się osuwa, jej politycy nie byli w stanie znaleźć jakiejś nowej narracji. Zatracili zarówno opinię formacji najbardziej wolnorynkowej, jak i nie są jedynymi, którzy starają się o głosy osób sceptycznych wobec Ukrainy.
Mogą zlecieć poniżej progu?
Można żartobliwie stwierdzić, że ich największym sojusznikiem, dzięki któremu oni wciąż utrzymują się powyżej progu, stał się prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś, który punktuje działania państwa, ostatnio w sprawie COVID-u. Te działania pomogły Konfederacji zachować poparcie powyżej progu, utrzymać przekaz w środowiskach antyszczepionkowych.
Wydarzeniem medialnym najbliższych dni będzie debata parlamentarna w TVP. Wystąpi tam Donald Tusk, nie będzie Jarosława Kaczyńskiego, ale Mateusz Morawiecki. Z jednej strony premier, ale z drugiej padły oskarżenia, że prezes PiS robi duży błąd. Czy debata może być przełomowym momentem kampanii?
Na pewno Donald Tusk nie robi błędu, idąc do TVP. Błąd taki popełnił Rafał Trzaskowski, bo gdyby poszedł na debatę w mediach publicznych, być może wygrałby wybory. Więc na pewno to bardzo dobre posunięcie byłego premiera. Natomiast nie sądzę, by ta debata była przełomem. Z dwóch powodów. Po pierwsze, debata ma dziś mniejszą wagę niż lata temu, gdy całe tzw. „polityczne społeczeństwo" siadało przed telewizorem śledzić przebieg debaty. Dziś prowadzenie kampanii się zdecentralizowało, ludzie śledzą ją w różnych miejscach, choćby w internecie. Jest jeszcze jeden problem. Nie wykluczam, że niektóre wypowiedzi Tuska zostaną wybrane przez Telewizję Publiczną i staną się elementem wykorzystywanych przeciwko byłemu premierowi przez wszystkie kolejne dni do ciszy wyborczej. Oczywiście Tusk na przyjściu do TVP nie straci, może trochę zyskać, ale mam wątpliwości, czy zdecyduje to o ostatecznym wyniku wyborów.
Czy po wyborach będziemy mieć rząd ze stabilną większością, gabinet mniejszościowy, czy parę miesięcy po wyborach będą przyśpieszone wybory?
Wydaje mi się, że rząd jednak powstanie, natomiast jego tworzenie będzie trwać naprawdę długo. Scenariuszy jest kilka. Zakładając, że PiS wygra, ale nie będzie miał samodzielnej większości, będzie duża presja ze strony opinii publicznej, by rząd powstał. PiS już przyjął narrację, o groźbie przejęcia władzy przez „koalicję chaosu”, konieczności tworzenia stabilnej większości, rządu, który będzie w stanie przeciwstawić się międzynarodowym zagrożeniom. Scenariusz budowania rządu przez opozycję będzie trudniejszy do zrealizowania. Chodzi o to, jak ułożą się relacje pomiędzy wywodzącym się z PiS prezydentem a nową większością w parlamencie. Scenariusz, w którym rząd nie powstaje, a za parę miesięcy są wcześniejsze wybory, jest moim zdaniem najmniej prawdopodobny. Rząd powstanie, natomiast proces jego tworzenia będzie długotrwały jak na polskie warunki, bo u nas rządy po wyborach powstawały stosunkowo szybko. Teraz będzie inaczej, sądzę jednak, że rząd uda się wyłonić.
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Społeczeństwo