Cały świat obiegły przerażające informacje z Izraela. Krwawy atak Hamasu, ludzie brani jako zakładnicy, wywożeni. Izraelski premier Benjamin Netanjahu mówi o wojnie. To retoryka dotycząca walki z terrorystami, czy faktycznie jest to początek regularnej wojny, która może w dodatku rozlać się na cały Bliski Wschód?
Z czym w tej chwili mamy do czynienia w Izraelu?
Z serią ataków terrorystycznych ze strony Hamasu, to cykliczne działania terrorystów. To się co jakiś czas dzieje, miewa różną skalę. Premier Izraela mówiąc o wojnie, ma rację w tym sensie, że państwo Izrael prowadzi wojnę z terrorystami. Sądzę, że bez problemu da sobie w tym konflikcie radę, ich armia stosunkowo szybko rozbije tych terrorystów. Mamy więc do czynienia z wojną z terroryzmem, która jednak nie przekształci się w regularne walki, nie rozleje się na cały region.
Nie brak jednak spekulacji, że w sprawę zamieszana może być Rosja, chcąca odwrócenia uwagi Zachodu od Ukrainy. Czy faktycznie jest to realny scenariusz?
Odejdźmy nieco od tematu Bliskiego Wschodu – niedawno duże emocje wzbudziły doniesienia, że w razie ataku ze strony Rosji poprzedni rząd chciał chronić kraj jedynie na linii Wisły i Bugu. Jak ocenia Pan taką strategię i jak wygląda ona w porównaniu z obecną?
Zapewniam, że aktualna strategia, która nie jest przecież dziełem polityków, ale wojskowych, nie odbiega specjalnie od tego, co było planowane przed laty. Wtedy zakładana była obrona od początku, już przy granicy, a w razie mocnego wdarcia się wroga na teren kraju oparcie obrony o linię Wisły i Bugu. Dzisiejsza strategia, jeśli nie jest bliźniacza, to bardzo podobna. Jeśli do wojny by doszło, a Rosjanie uderzyliby dużą siłą, to jestem przekonany, że nasi dowódcy wspólnie z sojusznikami NATO też przewidywaliby obronę na linii Wisły i przedpolach Warszawy. Inaczej takiej wojny prowadzić się nie da.
na zdjęciu: Po zamachach w Strefie Gazy rozpoczęły się naloty rakietowe. Fot. PAP/EPA/MOHAMMED SABER
Czytaj dalej:
Komentarze
Pokaż komentarze (60)