Zatrzymanie Sebastiana Majtczaka w Zjednoczonych Emiratach Arabskich przez policję wywołało ogromne zainteresowanie w mediach. Okazuje się, że jego sprowadzenie do Polski jest dość kosztowne.
"Zabrakło trochę szczęścia"
Prokuratura podejrzewa mężczyznę o spowodowanie tragicznego wypadku na autostradzie A1. W środę polskie władze poinformowały o zatrzymaniu Majtczaka w Dubaju. W rozmowie z Polsat News, Mariusz Kamiński, minister ds. wewnętrznych i administracji, podzielił się informacjami na temat tego zatrzymania.
- Został bardzo szybko namierzony poza granicami Polski, a w zasadzie poza granicami Europy. Tak naprawdę zabrakło nam trochę szczęścia. Pracowaliśmy bardzo intensywnie, żeby aresztować go skutecznie - stwierdził.
Tragiczny wypadek na A1. Zginęła trzyosobowa rodzina
Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro pochwalił skuteczność władz informując, że Sebastian Majtczak został zatrzymany. Teraz okazuje się, że sprowadzenie potencjalnego sprawcy wypadku wiąże się z dodatkowymi kosztami. Dziennik "Rzeczpospolita" podaje, że ekstradycja Sebastiana M. będzie kosztować około 40 tys. zł. Takie wyliczenia bazują na założeniu, że trzech funkcjonariuszy będzie zajmować się przewozem jednej osoby przez okres pięciu dni.
Do tragicznego wypadku doszło 16 września 2023 roku, na autostradzie A1 na wysokości Sierosławia. Wtedy zginęło troje ludzi, w tym 5-letnie dziecko. Po analizie dowodów ustalono, że auto marki bmw, kierowane przez 32-letniego Majtczaka, w momencie kolizji z pojazdem marki kia poruszało się z prędkością przekraczającą 250 km/h.
Gdy prokuratura potwierdziła udział BMW w zdarzeniu, minister sprawiedliwości poinformował, że mężczyźnie zostaną postawione zarzuty. Majtczak zdążył w międzyczasie uciec z Polski. Adwokat Majtczaka przekazał RMF FM, że złożył wniosek o uzyskanie listu żelaznego dla jego klienta. Wniosek jest jednak bezprzedmiotowy.
Fot. BMW po szaleńczej jeździe na A1/Policja
MD
Inne tematy w dziale Społeczeństwo