Choć Mirosław Ciełuszecki został prawomocnie uniewinniony, to prokuratura szła na ostro – złożyła kasację do Sądu Najwyższego. W środę, 4 października niespodziewanie ją wycofała. – Wyrok cieszy, ale ponad 20 lat nikt Ciełuszeckiemu nie zwróci – mówią angażujący się w sprawę społecznicy.
O co chodzi w sprawie Mirosława Ciełuszeckiego
Ponad dwadzieścia lat procesu, w którego trakcie ginęły kluczowe dowody, biegli wykazywali się rażącą niekompetencją, prokuratura brnęła w coraz bardziej zaskakujące oskarżenia. Przedsiębiorca Mirosław Ciełuszecki stracił firmę, majątek, wiele miesięcy spędził w areszcie, sprawę przypłacił zdrowiem. Zdaniem zaangażowanych w temat osób sprawa kompromituje zarówno wymiar sprawiedliwości III RP, jak i prokuraturę dobrej zmiany, obciąża wszystkie opcje polityczne. Jednocześnie w obronie oskarżonego stanęli ludzie z różnych stron politycznej barykady, media o całkowicie odmiennym profilu ideowym.
Temat w Salonie 24 poruszaliśmy wielokrotnie. Przypomnijmy – Ciełuszecki na początku lat 90. ub. wieku wrócił do Polski ze Stanów Zjednoczonych. Założył firmę Farm Agro Planta, która szybko stała się potentatem na rynku chemicznym.
W roku 2002 w domu przedsiębiorcy pojawił się Urząd Ochrony Państwa (nieistniejący już poprzednik ABW i Agencji Wywiadu). Przedsiębiorca trafił na kilka miesięcy do aresztu, został oskarżony o rzekome działanie na niekorzyść firmy. Samo oskarżenie budziło wątpliwości, bo na transakcji spółka zarobiła, poza tym przedsiębiorca sam zasięgał profesjonalnych opinii prawnych, z których wynikało, że dokonanie transakcji jest zgodne z prawem. Poza tym atak na polską dobrze rozwijającą się firmę wpisywał się w całą serię uderzeń aparatu państwa w polskich przedsiębiorców (opisana w filmie „Układ Zamknięty” sprawa Krakmeatu, czy sprawa Romana Kluski).
Niezależnie od tego szokuje też czas trwania procesu – ponad dwie dekady i jego przebieg. Sąd pierwszej instancji uwierzył biegłemu, któremu przelew ELIXIR kojarzył się z płynem, podczas procesu ktoś (Sąd? Prokuratura? Biegły?) zgubił komputer stacjonarny z dokumentacją firmy FAP. Dokumentacją, mającą być dowodem obrony. Ostatecznie sąd uniewinnił przedsiębiorcę, jednak prokuratura złożyła kasację do Sądu Najwyższego. W środę, 4 października SN zebrał się, by ją rozpatrzyć. I tu doszło do sensacji. Prokuratura „po wnikliwej analizie danych” zdecydowała o wycofaniu kasacji.
Niespodziewana wolta prokuratury
Sąd Najwyższy miał w środę rozpatrzyć kasację w sprawie przedsiębiorcy Mirosława Ciełuszeckiego. Na początku rozprawy prokuratura wycofała kasację. Oznacza to koniec sprawy oskarżeń. – To, że poniekąd ten horror dobiega końca, przynosi ulgę. Trudno mówić jednak o radości. Przez dekady byłem oskarżony, straciłem firmę i majątek – mówi Ciełuszecki
– Ta decyzja cieszy, to kapitulacja prokuratury. Szkoda, że tych 21 lat Mirosławowi Ciełuszeckiemu nikt nie zwróci – mówi Dariusz Piekło, z fundacji Wolność i Pokój, która angażowała się w obronę przedsiębiorcy. Otwarte pozostaje pytanie, skąd nagła wolta prokuratury. Warto pamiętać, że była to… trzecia kasacja. Sąd Apelacyjny uwzględnił kasację oskarżonego w grudniu 2020 roku. SN nakazał sprawę rozpatrzyć ponownie, „tym razem rzetelnie”. Jednak kasacji nie podlegał wątek poboczny, gdzie kasację złożyła prokuratura. W tamtym przypadku SN kasację oddalił. Sąd po kasacji z 2020 roku uniewinnił Ciełuszeckiego, jednak tym razem kasację złożyła prokuratura.
– Wtedy prokuratura krajowa ostro broniła wersji podlaskich podwładnych. Teraz nagle wycofała kasację – mówi Klaudiusz Wesołek, prawnik, blogger, opozycjonista z okresu PRL. – Możliwe, że prokuratorzy bali się kompromitacji, trzeciej porażki z rzędu. Może chodziło o to, że ministerstwu sprawiedliwości nie na rękę byłaby taka zadyma przed wyborami. Może też po prostu u kogoś obudziło się sumienie. Szkoda, że trzeba było na to 21 lat i sprawy przed Sądem Najwyższym. Szkoda też, że refleksji nie było po stronie prokuratorów z Podlasia – dodaje.
Sprawa ponad podziałami
Wielu byłych opozycjonistów, dziś często po różnych stronach barykady, zaangażowało się w sprawę. Jednocześnie temat opisywały media o bardzo różnych profilach – prawicowe „Sieci” „Gazeta Polska”, „Do Rzeczy”, postkomunistyczny tygodnik „Nie”, liberalny „Dziennik Gazeta Prawna”, prorządowa TVP i antyrządowe TVN. W czasie procesu rządziły SLD, PiS z Samoobroną i LPR, PO z PSL, ponownie PiS. Prokuratura podlegała ministrowi sprawiedliwości, była niezależna, znów podlega ministerstwu. Spośród białostockich prokuratorów jeden dziś broni sądów przed reformą Zbigniewa Ziobry, inny awansował za tzw. dobrej zmiany.
- Ciełuszeckiego zniszczono ponad podziałami, ale ponad podziałami też zjednoczyli się ludzie występujący w obronie przedsiębiorcy – komentuje Dariusz Piekło. Oprócz wspomnianych mediów i byłych opozycjonistów listy w obronie przedsiębiorcy pisali też ludzie o tak różnych poglądach, jak socjalista Piotr Ikonowicz oraz były marszałek Sejmu, twórca Prawicy RP Marek Jurek.
Decyzja prokuratury kończy proces. Nadal są jednak pytania o to, kto na zniszczeniu polskiej firmy z Podlasia zyskał, jakie były intencje stojące za atakiem. Do tematu będziemy wracać.
HP
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Społeczeństwo