"Roztańczony PGE Narodowy" przyciągnął na płytę największego polskiego stadionu aż 50 tysięcy widzów! Impreza organizowana przez TVP okazała się zatem sukcesem, jednak pojawiają się też głosy sprzeciwu wobec wydarzenia. Jednym z najbardziej zapalonych krytyków "Roztańczonego Narodowego" jest Maciej Orłoś, dawny dziennikarz TVP. Mówi o nagonce.
Orłoś recenzentem TVP
Macieja Orłosia kojarzyć możecie z długoletniej pracy w TVP – prezenter pracował w Telewizji Polskiej niemal 25 lat, jednak jego drogi ze stacją rozdzieliły się w 2016 r. Dziennikarz, któremu nie po drodze było z nowym zarządem stacji, od tamtej pory jest jednym z jej najbardziej żarliwych krytyków. "To wszystko absolutnie nie ma nic wspólnego z dziennikarstwem ani z prowadzeniem programu, ani z byciem prezenterem, moderatorem, redaktorem (...) ludzie z TVP zachowują się jak agresywni funkcjonariusze PiS-u!", grzmiał oburzony na stację w wywiadzie dla "Onetu".
Nienawiść Macieja Orłosia do TVP jest tak daleko posunięta, że prezenter jest gotowy uderzyć w każdego, kto ma choćby najmniejsze powiązania ze stacją. Tak też stało się w przypadku imprezy "Roztańczony PGE Narodowy", która 30 września przyciągnęła na widownię warszawskiego stadionu aż 50 tysięcy osób. Za oprawę muzyczną widowiska odpowiadały takie gwiazdy, jak Maryla Rodowicz, Michał Wiśniewski, Viki Gabor, Maja Hyży, Cleo, Edyta Górniak oraz Zenek Martyniuk.
Artyści chcą się "powyginać na ściankach"
Orłoś nie szczędził słów krytyki także tym artystom. – Roztańczony Narodowy, impreza TVP. Tłum gwiazd przyszedł. Zapomnieli już, że przed chwilą TVP robiła haniebną nagonkę na artystkę, Agnieszkę Holland. Ale co tam, na ściance trzeba się powyginać – sarkastycznie skomentował na swoim Instagramie pracę muzyków.
W wywiadzie dla "Onetu", Orłoś poszerzył swoje zdanie na temat artystów występujących na Narodowym o oskarżenia w ich kierunku. Według niego, muzycy wykonując swoją pracę mają wspierać swoim wizerunkiem "łamanie prawa" przez TVP:
– Nie potrafię zrozumieć tych artystów, którzy udają, że mają klapki na oczach i nie widzą tego, co się dzieje do koła. Czy oni do cholery nie rozumieją, że firmują swoim wizerunkiem stację, w której nieustannie dochodzi do nadużyć? "TVPis" jest tubą propagandową partii rządzącej, manipuluje widzami, jest nieuczciwa, a festiwal w Opolu jest małą wypadkową tego skandalicznego zachowania. Przecież na antenach TVP nieustanie są łamane zapisy z ustawy o radiofonii i telewizji. Pracownicy telewizji publicznej grają niezgodnie z prawdą. Jak w takiej sytuacji rozdzielić politykę od kultury? - pytał były prezenter "Teleexpressu".
Fot. Maciej Orłoś/YouTube
GW
Inne tematy w dziale Kultura