Donald Trump grozi wycofaniem wojsk. EPA/CAROLINE BREHMAN
Donald Trump grozi wycofaniem wojsk. EPA/CAROLINE BREHMAN

Kandydat na prezydent USA ostrzega Polskę. Trump grozi wycofaniem wojsk

Redakcja Redakcja USA Obserwuj temat Obserwuj notkę 110
Były gubernator New Jersey, Chris Christie podczas debaty republikańskich kandydatów ubiegających się o partyjną nominację w wyborach na prezydenta stwierdził, że "jeśli pozwolimy Putinowi na zajęcie części Ukrainy, następna będzie Polska". Z kolei Donald Trump na wiecu wyborczym w fabryce Michigan zapowiedział, że "jeśli sojusznicy nie zwiększą znacznie zakupów amerykańskich samochodów, nasze wojska spakują się i wrócą do domu". Kampania Republikanów jest w toku.

Trump chce zabrać amerykańskie wojska

"Pójdę do każdego kraju, na którego obronę płacimy miliardy i miliardy dolarów - tak jak robiłem to wcześniej - i powiem im, że jeśli potężnie nie zwiększą swoich zakupów Fordów, Chevych, GM-ów i Jeepów, nasze wojska się spakują i wrócą do domu. Muszą kupować nasze produkty!" - powiedział Trump podczas wiecu w fabryce części samochodowych w Clinton Township w pobliżu Detroit.

Były prezydent zwracał się w ten sposób do strajkujących pracowników w zakładach tzw. wielkiej trójki z Detroit (Ford, General Motors, Stellantis), zapowiadając również wojnę z "globalizmem" i powrót do protekcjonizmu.

W tym celu ogłosił m.in., że wprowadzi cła na wszystkie produkty z zagranicy oraz wprowadzi np. 200-proc. cła odwetowe na produkty z Chin. Zapowiedział też zniesienie regulacji środowiskowych i polityki promującej auta elektryczne, sugerując, że samochody elektryczne "zabiją" przemysł samochodowy w USA. Ocenił przy tym, że gdyby był u władzy do rosyjskiej agresji na Ukrainę nigdy by nie doszło, bo cena ropy naftowej byłaby zbyt niska, by Rosję było stać na inwazję.


Donald Trump przemawiał do robotników w Michigan dzień po tym, jak prezydent Joe Biden w Detroit jako pierwszy prezydent w historii dołączył do strajkujących pracowników związku United Auto Workers (UAW) i poparł ich żądania 40 proc. podwyżki.

Trump nie odniósł się do samych żądań, lecz szefa związku, by go poparł, bo w przeciwnym wypadku cały przemysł samochodowy przestanie istnieć. Porównał też walkę związkowców do swoich zmagań z wymiarem sprawiedliwości w obliczu ciążących na niego zarzutów karnych.

"Tak jak wy walczycie o swoje prawa, ja walczę o moją wolność (...) przeciwko siłom zła" - stwierdził były prezydent.

"Następna będzie Polska"

W środę odbyła się również debata republikańskich kandydatów ubiegających się o partyjną nominację w wyborach na prezydenta. Kandydaci odpowiadali na pytania, czy w interesie Ameryki leży degradacja rosyjskiego wojska i czy Ameryka nie skupia się za bardzo na wojnie na Ukrainie wobec wyzwań z Chin.

"Chińsko-rosyjski sojusz to jest coś, przeciwko czemu musimy walczyć i nie rozwiążemy go przytulając się do Władimira Putina. Cóż, Donald Trump powiedział, że Putin jest błyskotliwy i że to wielki przywódca. To jest osoba, która morduje ludzi we własnym kraju, a teraz, nie mając dość przelewu krwi, poszedł na Ukrainę mordować niewinnych cywilów" - powiedział Christie podczas debaty w bibliotece prezydenckiej Ronalda Reagana w Simi Valley w Kalifornii.

"Jeśli myślicie, że na tym się zatrzyma...jeśli damy mu jakąkolwiek część Ukrainy, następna będzie Polska" - dodał.

Podobne argumenty wysuwali też były wiceprezydent Mike Pence, b. gubernator Karoliny Płd. Nikki Haley i senator Tim Scott.

Pomysł interwencji zbrojnej w Meksyku 

Z drugiej strony, cieszący się najlepszymi notowaniami w sondażach gubernator Florydy Ron DeSantis stwierdził, że w interesie USA jest "zakończenie wiecznych wojen" i zmuszenie Europy do poniesienia większego ciężaru oraz skupienie się na "inwazji" migrantów z Ameryki Łacińskiej. DeSantis poparł przy tym - podobnie jak większość kandydatów - pomysł interwencji zbrojnej w Meksyku przeciwko kartelom narkotykowym.

"Nasz kraj jest najeżdżany. Nie mamy nawet kontroli nad własnym terytorium. Musimy bronić Amerykanów, zanim w ogóle będziemy się martwić wszystkimi tymi innymi rzeczami" - powiedział DeSantis. Trzeci w sondażach biznesmen Vivek Ramaswamy stwierdził natomiast, że wsparcie USA dla Ukrainy wpycha Rosję w ramiona Chin i dlatego potrzebny jest "rozsądny plan pokojowy".

MP

Donald Trump grozi wycofaniem wojsk. EPA/CAROLINE BREHMAN

Czytaj dalej:

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj110 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (110)

Inne tematy w dziale Polityka