- Podejście obecnego rządu do kobiet i to, co dzieje się w mediach publicznych czy wymiarze sprawiedliwości sprawia, że współpraca z PiS nie jest możliwa. Jednocześnie to Lewica gwarantuje, że żadne programy społeczne, socjalne, które zostały w ostatnich latach dane, nie zostaną przez przyszły rząd odebrane – mówi Salonowi 24 Krzysztof Gawkowski, przewodniczący klubu parlamentarnego Nowej Lewicy.
Dlaczego zwolennik opozycji miałby wybrać akurat Lewicę, nie inne ugrupowania opozycyjne – Koalicję Obywatelską czy Trzecią Drogę?
Krzysztof Gawkowski: Dlatego, że Lewica ma konkretne projekty, które można szybko wdrożyć. Nasze propozycje mają charakter zdecydowanie prospołeczny. Jednym z fundamentów naszego programu jest projekt „Mieszkanie na wynajem”. Nie ogranicza się on do tego, że będzie można kupować normalnie mieszkania na rynku, ale będzie też pewna pula mieszkań na wynajem. Będzie gwarancja, że jak ktoś nie ma środków na wkład własny, albo nie przysługuje mu kredyt, będzie mógł w ramach projektu otrzymać mieszkanie. Takiego rozwiązania nie proponuje żadne inne ugrupowanie.
Opowiadamy się też bardzo mocno za rozdziałem Kościoła od państwa. Uważamy, że ksiądz powinien być opodatkowany, powinna obowiązywać go kasa fiskalna. Kapłan nie powinien wtrącać się do polityki. W drugą stronę polityka nie powinna wchodzić do Kościoła. Wreszcie, jeśli opozycja wygra wybory i przejmie władzę, to Lewica przypilnuje, by żadne programy społeczne, socjalne, które zostały w ostatnich latach dane, nie zostały odebrane. Można powiedzieć, że będziemy wpuszczali powietrze, ale w tych obszarach, w których PiS narobił szkód. Jeśli jednak chodzi o politykę społeczną, nic nie będziemy burzyć.
Dajecie gwarancje, że jeśli wygracie, to dzięki Lewicy nowy rząd nie zlikwiduje prospołecznych rozwiązań wprowadzonych przez rząd PiS-u. Ktoś złośliwy może powiedzieć, że po co gwarantować, jeśli można po prostu władzę w rękach PiS pozostawić, ale ez złośliwości – z obecną władzą różnią Was kwestie światopoglądowe, ale poglądy w kwestiach socjalnych są zbieżne. Czy jeśli w przyszłym Sejmie Zjednoczonej Prawicy zabraknie głosów do stabilnej większości, nie skusicie się na podjęcie jakiejś formy współpracy?
Nie widzę możliwości współpracy z Prawem i Sprawiedliwością. Z kilku powodów. Po pierwsze, całkowicie niedopuszczalna jest polityka Prawa i Sprawiedliwości wobec kobiet, czego jaskrawym przykładem jest decyzja Trybunału Konstytucyjnego z października 2020 roku, ograniczająca prawo do legalnej aborcji. Nie widzę płaszczyzny do współpracy, patrząc na agresywne działania prorządowych mediów i to, co dzieje się w mediach publicznych.
Nie ma możliwości współdziałania z kimś, kto w kwestiach międzynarodowych wszędzie szuka wrogów, podczas gdy Lewica szuka przyjaciół. Nie widzę też możliwości współpracy, biorąc pod uwagę to, jak wygląda wymiar sprawiedliwości pod rządami ministra Zbigniewa Ziobry. Więc tych rzeczy, które nas dzielą, jest bardzo dużo. Oczywiście bardzo dobrze, że w kwestiach socjalnych się zgadzamy. Tych fundamentalnych różnic jest znacznie więcej. I one wykluczają współpracę z PiS.
Tylko że opozycja też jest zróżnicowana. Lewica idzie po elektorat socjaldemokratyczny, Koalicja Obywatelska po liberalny i antypisowski, a Trzecia Droga ma walczyć o wyborców bardziej konserwatywnych, np. zniechęconych PiS-em byłych wyborców tej partii. Jakie są gwarancje, że przy tworzeniu rządu się nie pokłócicie?
Lewica była inicjatorem podpisania przez ugrupowania opozycyjne sejmowego porozumienia dotyczącego dalszej współpracy już po wyborach, czyli rządzenia. Z naszej inicjatywy powołaliśmy wspólnie z PSL-em i Trzecią Drogą zespoły parlamentarne, które zajmują się polityką medialną, kwestiami ochrony zdrowia, gospodarki, obronności, spraw związanych z wymiarem sprawiedliwości. Jest już przygotowanych wiele ustaw, które zostały przez nas zaakceptowane. Można powiedzieć, że pakiet rządzenia na pierwsze kilkadziesiąt dni nowego rządu został przez nas dopięty. Myślę, że jeżeli wygramy wybory, prace rządu będą bardzo spójne.
Wygranie wyborów termin bardzo szeroki, bo można zdobyć samodzielną większość jak PiS, w 2015 czy 2019 roku, tworzyć z kimś koalicję, a może być rząd mniejszościowy. Nie ulega jednak wątpliwości, że nawet w najlepszym dla Was scenariuszu w razie przejęcia władzy będziecie w sytuacji specyficznej. Jeszcze przez dwa lata funkcję będzie pełnił prezydent z innego obozu, przyszły rząd będzie mieć też przeciwko sobie media publiczne.
Kohabitacja w Polsce nie jest niczym nowym. Prezydent Aleksander Kwaśniewski przez cztery lata współpracował z rządem Jerzego Buzka. Nie widzę przeciwwskazań, by Andrzej Duda współpracował z rządem partii obecnej opozycji, jeśli zyskałyby one większość. To normalne sytuacje w demokratycznych państwach, a konstytucja opisuje, jasno wskazuje, jakie są kompetencje rządu, jakie prezydenta. Nie dostrzegam powodu do obaw.
Wybory parlamentarne tak naprawdę zaczynają cały cykl wyborczy. 15 października głosowanie do Sejmu i Senatu, wiosną do Parlamentu Europejskiego i wybory samorządowe. Finałem będą wybory prezydenta RP w 2025 roku. Czy Lewica, Trzecia Droga i Koalicja Obywatelska będą szukać wspólnego kandydata na następcę Andrzeja Dudy, czy też każde z ugrupowań postara się wylansować własnego kandydata?
Zanim pomyślimy o kolejnych wyborach, musimy poznać wyniki wyborów parlamentarnych. W jakiej konfiguracji poszczególne formacje wystartują w wyborach europejskich i samorządowych, pozostaje sprawą otwartą. Nie zamykałbym żadnej drogi w zależności od tego, co się wydarzy w wyborach 15 października.
A co do wyborów prezydenckich, to bardziej jestem zwolennikiem tego, żeby każda formacja wystawiła swojego kandydata. Daje to możliwość zbudowania polityków w tej najważniejszej grze wyborczej, o najbardziej prestiżowe stanowisko. Oczywiście przed drugą turą partie demokratyczne powinny się porozumieć i zgodnie poprzeć tego kandydata, który z ich strony w drugiej turze się znajdzie.
Do wyborów zostało już mniej niż trzy tygodnie. Jaki wynik Pan przewiduje, jakie rezultat byłby satysfakcjonujący z punktu widzenia lewicy?
Bardzo dużo jeżdżę po mniejszych ośrodkach, spotykam się z ludźmi na targach, m.in. w takich miejscowościach jak Tuchola, Żnin, Sępólno, czy Nakło. Spotykam różne osoby, także takie, które przyznają, że 4 lata temu nie głosowały.
Rozmawiając z mieszkańcami mam poczucie, że to jest dobry czas dla opozycji, że atmosfera jest lepsza niż w 2019 roku. A dla Lewicy jest wręcz bardzo dobra. Uważam, że Lewica jest w stanie powtórzyć wynik z 2019 roku, zawalczyć o ponad 40 mandatów, mieć 12 proc. poparcia. I w ramach opozycji współtworzyć stabilną siłę rządową już po wyborach.
Fot. Krzysztof Gawkowski
Inne tematy w dziale Polityka