zdjęcie ilustracyjne. fot. Pixabay.com
zdjęcie ilustracyjne. fot. Pixabay.com

Długi alimenciarzy jak dwuletni budżet ministerstwa. Skala problemu jest coraz większa

Redakcja Redakcja Pieniądze Obserwuj temat Obserwuj notkę 20
Problem niepłacenia przez Polaków alimentów jest coraz większy. Dłużnicy alimentacyjni winni są już tyle, ile wynosi dwuletni budżet Ministerstwa Kultury. Najnowsze dane są druzgocące.

Rośnie zadłużenie alimenciarzy

W Polsce 292 tys. osób, głównie mężczyzn, uchyla się od obowiązków alimentacyjnych. Według danych Krajowego Rejestru Długów wynosiły 14,5 mld zł i w ciągu roku urosły o 3,2 mld zł. Znacząco, bo o ok. 16 proc., podniosła się też kwota średniego zadłużenia i obecnie wynosi 49 760 zł. O 28,7 tys. wzrosła liczba osób uchylających się od obowiązku płatności na dzieci. Niezmiennie jednak w tej grupie dominują mężczyźni, którzy stanowią aż 94 proc. alimenciarzy. Ponad jedna czwarta Polaków usprawiedliwia niepłacenie alimentów. Rekordzista jest winny swoim dzieciom prawie milion złotych.

Najgorzej pod tym względem wypadają mieszkańcy Warmińsko-Mazurskiego i Dolnego Śląska, gdzie na 1 tys. pełnoletnich mężczyzn odpowiednio 29 i 25 zalega z płatnościami na dzieci, podczas gdy krajowa średnia to 18. 

Dane Krajowego Rejestru Długów pokazują również, że większość dłużników alimentacyjnych ma zwyczaj nie płacić także za inne zobowiązania. 60 proc. z nich ma inne nieuregulowane zaległości, których suma jest bliska niemal 2,4 mld zł.

[/salon24]




Nie tylko alimenty. Nie spłacają też innych zaległości

Dłużnicy alimentacyjni to grupa szczególnie skora do niepłacenia także za inne swoje zobowiązania. Wśród nich 176,2 tys., czyli 60 proc., widnieje w KRD z powodu innych zaległości. Sumują się one do kwoty niemal 2,4 miliardów złotych, w tym aż 1,95 mld zł winni są tak zwani multidłużnicy. – Tym niechlubnym tytułem określamy osoby, które posiadają zobowiązania wobec co najmniej trzech lub więcej wierzycieli. Wśród uchylających się od alimentów jest ich znów ponad połowę, a dokładnie 61 proc. Rekordziści potrafią być pozadłużani nawet w dwudziestu firmach – informuje Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej


Większość kwoty, którą powinni uregulować dłużnicy alimentacyjni, poza świadczeniami na swoje dzieci, należy się firmom zarządzającym wierzytelnościami. Są im winni przeszło 1,9 mld zł. Znacznie mniej do odzyskania mają sądy (80,5 mln zł) i instytucje finansowe (55,3 mln zł). Niepłacący na dzieci mają też spore zaległości u przewoźników. Za jazdę na gapę „nazbierali” aż 71,5 mln zł długu. Często brak zapłaty zgłaszają wobec nich także telekomy, głównie operatorzy sieci komórkowych, którzy chcieliby zwrotu 58,2 mln zł. 31,6 mln zł to z kolei długi mieszkaniowe - czynsz, prąd, woda, gaz.


Wśród dłużników alimentacyjnych dominują osoby w wieku 36-55 lat. Łącznie to 67 proc. wszystkich alimenciarzy, na których przypada prawie 74 proc. całego długu alimentacyjnego (10,7 mld zł). Ci najmłodsi, w wieku 18-25 lat mają do spłaty odpowiednio 15 mln zł, a nieco starsi mający między 26 a 35 lat 943,6 mln zł.



Najmniej alimenciarzy mieszka w największych miastach (pow. 100 tys. mieszkańców) - 27,1 proc. Częściej można ich spotkać w średnich ośrodkach miejskich (37,1 proc.) lub na wsi i w małych miasteczkach (35,7 proc.). A wydawałoby się, że anonimowość, charakterystyczna zwłaszcza dla największych skupisk ludności, jest jednym z czynników sprzyjającym niepłaceniu alimentów, zaznacza.

W zestawieniu wysokości długów za alimenty w KRD przoduje 5. województw. Na pierwszym miejscu plasuje się Mazowsze, gdzie sięgają one ponad 1,94 mld zł. Na drugim miejscu plasuje się województwo śląskie, gdzie kwota zaległości za alimenty przekracza 1,68 mld zł, a trzecie jest województwo dolnośląskie z 1,37 mld zł. Miliard przekraczają one również na Pomorzu (1,13 mld zł) i w Wielkopolsce (1,08 mld zł). Najniższy poziom długów alimentacyjnych notuje województwo opolskie, lubuskie i podlaskie, gdzie nie przekraczają one poziomu 400 mln zł.



Pod względem wielkości zadłużenia i liczby dłużników zawsze dominują najbardziej ludne województwa. To jednak nie obrazuje rzeczywistej skali problemu. Dlatego KRD opracował wskaźnik alimentacyjny, który pokazuje, gdzie w Polsce najczęściej nie płaci się na swoje dzieci. W skali kraju na 1 tys. dorosłych mężczyzn 18 ma zaległości z tego tytułu. W perspektywie konkretnego województwa najbardziej negatywnie wyróżnia się Warmińsko-Mazurskie, gdzie wskaźnik ten jest ponad półtora raza wyższy niż średnia krajowa i wynosi 29. Drugi pod tym względem jest Dolny Śląsk, gdzie 25 na 1 tysiąc mężczyzn nie łoży na utrzymanie swoich dzieci. Na trzecim miejscu, ze wskaźnikiem na poziomie 22, pojawiają się już aż cztery województwa: kujawsko-pomorskie, lubuskie, pomorskie i zachodniopomorskie. Dłużnicy alimentacyjni najmniejszy odsetek (9 na 1 tys.) stanowią wśród męskiej populacji Małopolski. Niską wartość wskaźnika widać także w województwie podkarpackim (11).

Tomasz Wypych

zdjęcie ilustracyjne. fot. Pixabay.com

Czytaj dalej:



Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj20 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (20)

Inne tematy w dziale Gospodarka