"Kos" Pawła Maślony został laureatem Złotych Lwów podczas sobotniej gali zamknięcia 48. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Podczas wręczania nagród część artystów postanowiła zamanifestować swoje poglądy polityczne. Pojawiły się słowa wsparcia dla Agnieszki Holland, albo nawoływanie do pójścia na wybory.
Nagroda dla "Kosa". O czym jest zwycięski film?
Podczas sobotniej gali zamknięcia Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych, która odbyła się w gdyńskim Teatrze Muzycznym, do twórców obrazu powędrowały Złote Lwy, a także nagrody za drugoplanową rolę męską (Robert Więckiewicz), charakteryzację (Aneta Brzozowska) i montaż (Piotr Kmiecik). Jak podkreślił przewodniczący jury konkursu głównego Filip Bajon, "Kos" to "film kompletny, który spełnił się w całości, który opowiada niezwykle trudną historię - również naszego kraju w XVII-XVIII wieku".
- Ten film mnie się zrymował z "Panem Tadeuszem". To jest dalekie zrymowanie, ale nastrój tego filmu jest zupełnie inny. On się rymuje z naszą współczesnością. Opowiada również o naszej współczesności, a znamy ją, bo czasami żyć się odechciewa. Nasi protoplaści w XVIII wieku przewagę mieli nad nami taką, że mieli Kościuszkę - stwierdził.
"Kos" przez samych twórców nazywany jest westernem kościuszkowskim. To opowieść, w której ukazana w sposób absurdalny i groteskowy przemoc przeplata się z czarnym humorem. Akcja toczy się w 1794 r., gdy generał Tadeusz Kościuszko wraca do kraju w towarzystwie swojego przyjaciela, ocalonego z niewoli Domingo, by zmobilizować szlachtę i chłopów do udziału w powstaniu przeciwko Rosjanom. Jednak generał jest już na celowniku rosyjskiego rotmistrza Dunina, który ściga go z listem gończym.
Poruszające słowa reżysera
Odbierając statuetkę Maślona zwrócił uwagę, że po wybuchu wojny w Ukrainie "Kos" stał się dla niego obrazem o czymś zupełnie innym, niż początkowo mu się wydawało. - Jak oglądałem go ostatnio w kontekście tej potwornej nienawiści, która spotyka naszą koleżankę Agnieszkę Holland, to pomyślałem, że ten film jest chyba najbardziej o tym, jak my bardzo nie umiemy we wspólnotę, szacunek dla siebie, dla instytucji, dla osoby - wspomniał.
Dodał, że prawdziwe kino, o które chciałby walczyć, "to kino, które się odsłania, dzieli się tym, co osobiste, delikatne, kruche". - Jestem osobą wierzącą, chociaż nie jestem chrześcijaninem. Ale jest taka jedna interpretacja chrześcijaństwa, która jest mi bardzo bliska. W tej interpretacji, kiedy Jezus umiera na krzyżu, to umiera Bóg. I cały sens Dobrej Nowiny polega na tym, że Bóg będzie tam, gdzie będzie miłość między wami. Chciałem powiedzieć, że w tym, co oglądamy ostatnio, nie widzę miłości. Wiem, że nie ma na pewno Boga w tej pogardzie i nienawiści. Mam nadzieję, że może to się niebawem zmieni - podkreślił reżyser. Nawiązania do sytuacji wokół filmu "Zielona granica" i słowa solidarności z jego twórczynią Agnieszką Holland padały tego wieczoru ze sceny jeszcze wielokrotnie.
Również aktor Robert Więckiewicz postanowił nawiązać do awantury o "Zieloną granicę". – 11 lat temu odbierałem nagrodę za rolę Leopolda Sochy w "W ciemności" Agnieszki Holland. To był film o pomaganiu ludziom w potrzebie podczas wojny. I ostatnio w Warszawie widziałem "Zieloną granicę: to też jest film o pomaganiu ludziom w potrzebie w czasie wojny – zaczął po podziękowaniach po odebraniu statuetki za drugoplanową rolę męską.
- Podjeżdżam do galerii handlowej, gdzie jest kino. Był tłum, zacząłem się denerwować. Coś jest nie tak. Wszedłem do sali, stoję na środku, patrzę, a tam... siedzą ludzie! Myślę, o co chodzi. W Gdyni też ciągle siedziałam w kinie: wszędzie ludzie. Zacząłem się obawiać o swoje zdrowie psychiczne – mówił Więckiewicz, żartobliwie i ironicznie nawiązując do hasła "tylko świnie siedzą w kinie".
– Mój bohater mówi w filmie "Kos": "Polacy zawsze przegrywają". To dotkliwe słowa. Mam nadzieję, że za parę tygodni wygramy – powiedział, za co również nagrodzono go brawami.
Artyści w koszulce "Agnieszka Polland"
Srebrnymi Lwami doceniono post-punkowy dramat psychologiczny "Imago" Olgi Chajdas. To opowieść o artystce trójmiejskiej sceny alternatywnej końca lat 80., która żyje na własnych zasadach. Kobieta próbuje zbudować więź ze swoją emocjonalnie poblokowaną mamą. Chciałam zadedykować ten film naszym mamom, matkom transformacji - i tej wczorajszej i tej, która się dzieje dzisiaj. Za to, że w swojej słabości, dały nam siłę i wrażliwość do tego, żeby rozpoznawać, gdzie ta wolność jest. A wolności nie byłoby bez wyboru, więc chodźmy na wybory - zaapelowała Chajdas, która wystąpiła w koszulce grafiką "Agnieszka Polland".
Główną rolę w "Imago" - inspirowaną życiem własnej mamy, wokalistki post-punkowego zespołu Pancerne Rowery Eli "Malwiny" Góry - zagrała Lena Góra. Występ zapewnił jej statuetkę za najlepszą pierwszoplanową rolę kobiecą. Jurorzy nagrodzili również twórcę muzyki do tego filmu Andrzeja Smolika.
Po pięć statuetek trafiło do ekip "Doppelgängera. Sobowtóra" Jana Holoubka i "Tyle co nic" Grzegorza Dębowskiego. Pierwszy tytuł okazał się bezkonkurencyjny w kategoriach najlepsza reżyseria, kostiumy (Weronika Orlińska), scenografia (Marek Warszewski), drugoplanowa rola męska (Tomasz Schuchardt) oraz zdjęcia (Bartłomiej Kaczmarek). Drugi zaś zgarnął nagrody za debiut reżyserski lub drugi film, drugoplanową rolę kobiecą (Agnieszka Kwietniewska), główną rolę męską (Artur Paczesny), scenariusz (Grzegorz Dębowski). Wyróżniono go ponadto Złotym Pazurem w kategorii inne spojrzenie.
Wymieniani wśród faworytów konkursu głównego "Chłopi" Doroty Kobieli-Welchman i Hugh Welchmana otrzymali ostatecznie dwie nagrody - publiczności i specjalną. - Nasze filmy są trudne do zdefiniowania. Bardzo dziękujemy, że wymyślono dla nas specjalną kategorię. To był bardzo trudny film do realizacji. Zrobiliśmy go razem ze 125 malarzami z krajów takich jak Polska, Serbia, Litwa i Ukraina. Ta nagroda pokazuje, że są oni wyjątkowi - powiedział Hugh Welchman. Magdalena Boczarska, wręczając nagrodę dla "Chłopów" powiedziała: - Wszystkie nagrody specjalne, od Gdyni po Wenecję, są bardzo ważne - co też był aluzją do Holland.
Najlepszą debiutującą aktorką została Paulina Pytlak, która w "Święcie ognia" Kingi Dębskiej zagrała dwudziestolatkę chorą na porażenie mózgowe. Rola charyzmatycznej sąsiadki dziewczyny w tej historii przyniosła nagrodę za rolę drugoplanową Kindze Preis. "Przy okazji tego filmu mogłam poznać wyjątkowe osoby. Najbardziej radosne, promienne, które dziękują za każdy przeżyty dzień. To są ludzie chorzy na porażenie mózgowe. Chciałabym, żebyśmy tego tematu nie odfajkowali tak jak wielu innych tylko naprawdę się postarali, żeby ci ludzie mogli skończyć nie tylko szkołę podstawową, ale zdać maturę, pójść na studia, spełniać - tak jak my - swoje marzenia, mieć poczucie wolności" - zaznaczyła Preis.
Kinga Preis z kolei pojawiła się w przypince z grafiką "Agnieszka Polland" autorstwa Matyldy Damięckiej. – Wydawało mi się, że na sali usłyszałam chrumkanie. A to jest przejaw wolności – powiedziała Preis.
Platynowe Lwy za całokształt twórczości dla Allana Starskiego
W trakcie uroczystości Platynowe Lwy za całokształt twórczości odebrał scenograf Allan Starski. Artysta ma na swoim koncie m.in. Oscara za scenografię do "Listy Schindlera" Stevena Spielberga, Polskie Nagrody Filmowe Orły za "Pana Tadeusza" Andrzeja Wajdy, "Pokłosie" Władysława Pasikowskiego i "Pianistę" Romana Polańskiego. Współpracował również m.in. z Krzysztofem Kieślowskim, Markiem Kondratem i Agnieszką Holland.
Tego wieczoru poznaliśmy też zwycięzcę konkursu filmów mikrobudżetowych, w którym prezentowano tytuły wyprodukowane z Programu Operacyjnego Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Jury - w którym znaleźli się reżyser Jan P. Matuszyński (przewodniczący), producent Krzysztof Terej oraz filmoznawczyni i scenarzystka Kaja Krawczyk-Wnuk - przyznało statuetkę Klaudiuszowi Chrostowskiemu za "Ultima Thule". Wyróżnienie otrzymał Piotr Biedroń za "W nich cała nadzieja".
W konkursie filmów krótkometrażowych najlepszy okazał się obraz "Warszawa, Holandia" w reż. Ming-Wei Chiang. Tytuły w tej sekcji ocenili producentka Agnieszka Dziedzic (przewodnicząca jury), aktorka i reżyserka Olga Bołądź oraz reżyser i scenarzysta Michał Szcześniak.
ja
(Na zdjęciu: Reżyser Paweł Maślona z nagrodą Złote Lwy za film "Kos" podczas gali zakończenia 48. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, fot. PAP/Adam Warżawa)
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Kultura