Możliwe, że trzeba będzie zawiesić śledztwo ws. eksplozji rakiety w Przewodowie. Wnioski kierowane przez polską prokuraturę do ukraińskich instytucji pozostają bez odpowiedzi i sprawa nie może ruszyć dalej - dowiaduje się RMF FM.
Eksplozja rakiety w Przewodowie
Do wybuchu we wsi Przewodów w woj. lubelskim, leżącej blisko granicy polsko-ukraińskiej, doszło w 15 listopada, w dniu, w którym siły rosyjskie przeprowadziły zakrojony na szeroką skalę atak rakietowy na Ukrainę. Na teren suszarni zbóż w Przewodowie spadła rakieta - jak później informowały polskie władze - najprawdopodobniej ukraińskiej obrony powietrznej, doszło do eksplozji, w wyniku której zginęło dwóch Polaków -59-letni traktorzysta Bogdan C. i 60-letni kierownik magazynu Bogusław W.
Śledztwo stoi w miejscu
Podkreślono, że wszystko wskazuje na to, że sytuacja ta była wynikiem nieszczęśliwego wypadku, ale sprawą zajęła się prokuratura. Dziennikarz RMF FM ustalił, że w śledztwie kluczowa jest opinia biegłych, którzy muszą ostatecznie potwierdzić, jaka rakieta eksplodowała w Przewodowie, skąd, a także przez kogo została wystrzelona. Od wielu miesięcy eksperci pracują nad tym dokumentem. Aby zakończyć prace, potrzebują informacji od Ukraińców. Ci jednak nie odpowiadają na pisma słane im przez polskich śledczych. Jeden z prokuratorów wyraził obawę, że jeśli ta sytuacja będzie się utrzymywać, śledztwo trzeba będzie zawiesić.
ja
(Na zdjęciu miejsce wybuchu rakiety w Przewodowie, fot. KPRP.)
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Społeczeństwo