Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak, fot. PAP/Tomasz Waszczuk
Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak, fot. PAP/Tomasz Waszczuk

"Planowali oddanie pół Polski w ręce okupanta". Burza po odtajnieniu dokumentów przez PiS

Redakcja Redakcja Wojsko Obserwuj temat Obserwuj notkę 392
W niedzielę w mediach społecznościowych pojawił się nowy spot PiS, w którym Mariusz Błaszczak pokazuje zdjęcia dokumentów, z których zdjęto klauzulę tajności i wyjaśnia, jak wyglądały plany obrony terytorium naszego kraju na linii Wisły za rządów PO. "Rząd Tuska, w razie wojny był gotowy oddać połowę Polski" - mówi minister obrony narodowej. Ta informacja podzieliła internautów.

Błaszczak: Lublin, Rzeszów i Łomża mogły być polską Buczą

"Uwaga, uwaga! Rząd Tuska, w razie wojny był gotowy oddać połowę Polski. Plan użycia Sił Zbrojnych, zatwierdzony przez ówczesnego szefa MON Klicha zakładał, że samodzielna obrona kraju potrwa maksymalnie dwa tygodnie, a po siedmiu dniach wróg dotrze do prawego brzegu Wisły" – mówi Błaszczak w nagraniu.

W spocie pojawiają się zdjęcia odtajnionych dokumentów, w tym fragmentów planu użycia Sił Zbrojnych RP w ramach samodzielnej operacji obronnej, zatwierdzony przez b. szefa MON Bogdana Klicha.

Minister Błaszczak powołuje się również na słowa b. dowódcy generalnego Mirosława Różańskiego. "Potwierdza to gen. Różański, były dowódca generalny. Dokumenty dobitnie pokazują, że Lublin, Rzeszów i Łomża mogły być polską Buczą. Prawo i Sprawiedliwość to zmieniło i będzie broniło każdego skrawka Polski" – akcentuje szef MON.

"Szczyt nieodpowiedzialności". Burza w internecie po ujawnieniu planów obrony Polski

Ten spot, a zwłaszcza odtajnienie dwóch dokumentów, wywołało dość ostre reakcje.

- Plany obronne, także ten, którego stronę tytułową pokazał minister Mariusz Błaszczak, były utworzone na podstawie Polityczno-Strategicznej Dyrektywy Obronnej, a ta została wydana w oparciu o Strategię Bezpieczeństwa Narodowego, którą zaakceptował prezydent Lech Kaczyński na wniosek rządu Jarosława Kaczyńskiego - wyjaśnia były szef MON Bogdan Klich, którego wskazuje w spocie Błaszczak.

- W każdym kraju, u nas też, do tej pory było żelazną zasadą, że o planowaniu operacyjnym nie rozmawia się publicznie. Ani o planach, które były, są i będą. To są najbardziej chronione dokumenty. Gdy minister powołuje się na plany, to ja muszę powiedzieć o tym, że planowanie obrony Polski odbywało się w układzie sojuszniczym. To jest niezmiernie ważne. Jeżeli minister zapomina o tym, że jesteśmy członkami NATO, to nie nadaje się na ministra - podkreśla polityk w rozmowie z wp.pl. Jego zdaniem nowy spot PiS najbardziej ucieszy służby rosyjskie. - To wbrew polskiej racji stanu - podkreśla.

Inny szef MON z czasów rządów PO, Tomasz Siemoniak pisze, że "oczywiście żaden polski rząd, ani NATO, ani USA ani Wojsko Polskie nigdy nie zakładały "oddawania" agresorowi części terytorium Polski. A ujawnianie nawet kawałka ściśle tajnych planów w imię partyjnej kampanii jest głupotą lub zdradą". "Błaszczak przekroczył granicę za którą będzie czekać Trybunał Stanu i prokuratura" - kończy swój wpis Siemoniak.



 "To jawne i przecież świadome (...) działanie przeciwko bezpieczeństwu Polski dla celów partyjnych" - napisał z kolei gen. prof. Stanisław Koziej, były szef BBN.  Obawia się on, że jeśli kolejne dokumenty zostaną w ten sposób pokazane, to stracimy wiarygodność w NATO.


Adrian Zandberg napisał ostro, że "inicjowanie kampanijnej napie*lanki wokół planu obrony państwa, na dodatek przy pelnoskalowej wojnie za polską granicą, to jest po prostu szczyt nieodpowiedzialności".

.

Komentując najnowszy spot ministra Błaszczaka, rzecznik PO Jan Grabiec mówi w rozmowie z wp.pl, że nie wie, skąd są urywki pokazane w nagraniu, bo "plany, o których mówi PiS, są fikcją". - To są sfabrykowane zarzuty na podstawie zmanipulowanych źródeł - dodaje Grabiec.  - Nie było takich dokumentów, strategii i decyzji - przekonuje.

Część internautów zauważa, że już w 2013 roku zdjęto "Ściśle Tajne" z tego dokumentu. Jarosław Wolski sugeruje, że stało się to prawdopodobnie dlatego, że powstał nowy plan obronny. Ekspert argumentuje, że w tamtym czasie, za rządów Klicha, operacja obronna po prostu nie mogła wyglądać inaczej.

"Militarnie z punkt u przeżycia SZ RP do czasu dotarcie SSW było to prawidłowe działanie, politycznie totalny samobój bo by się w moment pojawił PKWN-bis i jakaś "Polska Republika Nadwiślańska" a potem NRDówek bis i podział kraju na dwa w ramach realpolitik" - pisze Wolski. 

Błaszczak wyjaśnia dlaczego zdjęto klauzule niejawności z dokumentów MON

Wieczorem do spotu odniósł się szef MON. Mariusz Błaszczak tłumaczył, że zastanawiał się często dlaczego rząd PO-PSL likwidował jednostki wojskowe na wschodzie naszego kraju. "I mamy odpowiedź. Realną obronę kraju planowali na rzece Wisła. Planowali oddanie pół Polski w ręce okupanta. W związku z tym, w imię prawdy historycznej, ale też pewnej elementarnej uczciwości należało zdjąć klauzule niejawności z tych dokumentów" - tłumaczył "Gość Wiadomości". dodając, że rząd PiS po 2015 roku odtwarza zlikwidowane jednostki wojskowe i sukcesywnie wzmacnia armię.

O sprawę był też pytany prezydent Andrzej Duda podczas wizyty w USA. Odnosząc się do opublikowanych przez MON dokumentów poprzedniego rządu dotyczących planów ustawienia obrony Polski na linii Wisły, Duda stwierdził, że nigdy się nie zgadzał z tą koncepcją, bo "każda piędź ziemi powinna być broniona" i każdemu obywatelowi RP należy się prawo do obrony przez Wojsko Polskie. Zauważył, że dziś wojska, w tym wojska sojusznicze, stacjonują m.in. na wschodzie kraju przy granicy z Litwą.


Również szef MSZ Zbigniew Rau był pytany o odtajniony przez MON dokument mówiący o planach obronnych zakładającą główną obronę Polski w przypadku wojny obronnej na linii Wisły. Minister stwierdził, że gdyby ta koncepcja przyjęta przez poprzedni rząd obowiązywała do dziś, "mielibyśmy na wschodniej ścianie doświadczeń jak najbardziej niewyobrażalnych, takich jak Bucza".

Ocenił też, że polska polityka skupiała się na przekonaniu sojuszników od odejścia od takiego podejścia i zrobiła to udanie. Stwierdził, że sukcesem polskiej dyplomacji było, że prezydent Joe Biden oznajmił podczas wizyty w Warszawie niedługo po rosyjskiej inwazji, iż NATO będzie bronić "każdego cala natowskiego terytorium".

- A zatem Stany Zjednoczone przyjęły wtedy samodzielną decyzję, że należy odejść od tego, co nazywało się "deterrence by punishment" do "deterrence by denial" - powiedział Rau. Jak dodał, potwierdziły to później na poziomie politycznym szczyt NATO w Madrycie, zaś "szczyt w Wilnie spowodował, że plany wojskowe, do tego rozwiązania w sposób stanowczy i ostateczny zostały dostosowane".

ja

(Zdjęcie: Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak, fot. PAP/Tomasz Waszczuk)

Czytaj także:


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj392 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (392)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo