Kariera Janusza Rewińskiego
Janusz Rewiński to aktor z bardzo bogatym portfolio. Swoją karierę rozpoczynał w latach 70., występując w legendarnej Piwnicy Pod Baranami. Już wówczas dał się poznać jako utalentowany satyryk, a jak dowiódł na deskach poznańskiego Teatru Polskiego, był równie dobrym aktorem. Swoich sił próbował również w Teatrze Dramatycznym kierowanym wówczas przez Gustawa Holoubka, jednak młody aktor nie zrobił na nim najlepszego wrażenia. "Holoubek powiedział, że będzie myślał. I tyle" - po latach przytoczył sytuację Rewiński. Mimo to, jego kariera nie zwalniała, a na przestrzeni następnych dwóch dekad stał się prawdziwą gwiazdą. Jego występy w kabarecie "Tey", serialu "Tygrysy Europy" i w końcu rola Siary w "Kilerze" przyniosły mu ogólnopolską sławę.
Aktor wyjaśnił, dlaczego zszedł ze sceny
Rewiński jednak wraz z nadejściem XXI wieku zaczął coraz rzadziej pojawiać się na ekranie. Jego ostatnim filmem był "Ryś" z 2007, w którym zagrał drugoplanową rolę Koziczka. Skąd decyzja aktora o zejściu ze sceny? W rozmowie dla "Polityki" aktor wyjaśnił:
– Skończył się już zawód satyryka. Jest pełno epigonów, podrabiaczy i amatorów. Mnie się nie zatrudnia. TVP ze mnie zrezygnowała, ja zrezygnowałem z TVN, kinematografia nie istnieje. Był sobie Siara, był Nowak, zagrałem kilka kawałków, to może już wystarczy.
Rewiński zaszył się na odludziu
– Na 12 hektarach ziemi mam las, stawy rybne, łąki i pastwiska. Hoduję cztery konie, 10 owiec, cztery kozy, kury i kaczki. Koszę łąki, suszę siano, wycinam gałęzie, zabezpieczam sobie drewno na zimę.
W lipcu tego roku gościł w programie "Szykowne rozmowy". Chociaż Janusz Rewiński raczej unika mediów, Evie Szykownej i Piotrowi Zwiefce zrobił wyjątek i opowiedział o tym, jakie życie wiedzie. Jak się okazuje, nie utrzymuje nawet kontaktu z synami.
– Nie szukam nowych znajomości, chyba jestem już samotnikiem. Bardzo dobrze się czuję sam. (...) W tym wieku na szczęście nie potrzebuję kontaktu z rodziną. Moi synowie mnie nie widzą miesiącami. Im to nie jest potrzebne i ja im nie jestem potrzebny – zakończył melancholijnie.
Fot. Kadr z filmu "Killer".
Czytaj dalej:
Komentarze
Pokaż komentarze (22)