- Jako minister edukacji byłbym za urynkowieniem szkół. W Konstytucji jest jednak zagwarantowane, że każdy ma bezpłatną edukację i tego nie zamierzam ruszyć. Przy Korwinie, w przeciwieństwie do Mentzena, można było wyrazić sprzeciw. Nie wyobrażam sobie koalicji z PiS-em – powiedział Salonowi 24 poseł Artur Dziambor.
"U Korwina dało się wytrzymać"
Były polityk Konfederacji, lider Partii Wolnościowcy był gościem programu Sławomira Jastrzębowskiego. Powiedział między innymi o powodach swojego odejścia z Konfederacji. - Jak człowiek próbuje zachować intelektualną niezależność, to nie może zachowywać się tak, jak stado każe – powiedział Artur Dziambor. Pytany o to, jaki jest Sławomir Mentzen, stwierdził, że do końca… nie wie.
- Ja miałem kilka razy w życiu przyjemność z nim rozmawiać, więc ciężko mi zrobić "analizę psychologiczną Sławomira Mentzena”. Polityk przyznał, że trochę łatwiej było mu współpracować z Januszem Korwin-Mikkem. - U Korwina dało się przez te lata wytrzymać. Przede wszystkim można było wyrazić sprzeciw. Korwin wytrzymywał, że miał przy sobie ludzi, którzy potrafili powiedzieć "nie, panie prezesie". Ja nie jestem z tych, którzy przyklaskują, staram się pokazywać, co jest dobre, co jest złe – podkreślił.
"Nie wyobrażam sobie koalicji z PiS-em"
Jak powiedział, zaproszenie na listy Trzeciej Drogi było zaskoczeniem, bo jeszcze w piątek rano zbierał podpisy na senatora niezależnego, a w sobotę już był kandydatem z listy Trzeciej Drogi. - Środowisko Polskiego Stronnictwa Ludowego to są naprawdę bardzo ciepli, przyjemni ludzie, z którymi dobrze się współpracuje - mówi. Gość Sławomira Jastrzębowskiego przyznał, że zdecydowanie bliżej mu do PSL niż Polski 2050 Szymona Hołowni. To PSL zaprosił go na listę, a partia Hołowni jako koalicjant się na to zgodziła.
Twierdzi, że nic mu nie wiadomo o tym, by politycy PSL mogli dogadać się z PiS-em. - Mało to sobie wyobrażam. Jakakolwiek współpraca z Prawem i Sprawiedliwością musiałaby oznaczać, że PiS kapituluje i wycofuje się przynajmniej z połowy rzeczy, które zrobiło przez ostatnie lata - ocenił. Polityk zapytany o to, czy gdyby PSL w jakiś sposób dogadało się jednak z PiS-em, poparłby taką koalicję, zdecydowanie zaprzeczył: - Nie wyobrażam sobie współpracy z PiS-em i myślę, że władze PSL-u również nie wyobrażają sobie współpracy z PiS-em.
Zdaniem gościa programu, gdyby liderzy PSL chcieli pójść w kierunku PiS, zrobiliby to znacznie wcześniej. - Poprzednia kadencja była bardzo ryzykowna, większość była na włosku jednego-dwóch głosów, więc gdyby mieli współpracować, to by już współpracowali – zadeklarował. Stwierdził też, że wyobraża sobie współpracę z Tuskiem, ale „również na pewnych warunkach, które wytyczyła sobie Trzecia Droga”.
"Gdybym był ministrem edukacji"
Artur Dziambor został zapytany o to, jakie ministerstwo mógłby objąć. - Nie idźmy tak daleko, ponieważ to dzielenie skóry na niedźwiedziu. To taki grzech, który politycy mogą popełniać. Ja zawsze mówiłem o tym, że mnie interesuje edukacja, dlatego byłem w komisji edukacji - zaznaczył. Jak podkreślił, Ministerstwo Edukacji jest bardzo trudnym ministerstwem, w którym jest ogromny opór wobec wprowadzania zmian. - Ale ja wiem, jakie chciałbym zmiany wprowadzić, więc może się uda – dodał.
- Na pewno chciałbym ją (edukację – red.) uwolnić od tych kajdan, które zostały teraz narzucone. Na pewno chciałbym, żeby alternatywne formy edukacji były bardziej promowane i żeby po prostu dostawały te same równe szanse. Dzisiaj jest to ograniczone – tłumaczył Artur Dziambor. Lider Wolnościowców kandydujący z list Trzeciej Drogi opowiedział się za likwidacją karty nauczyciela. Pytany, czy nauczyciele na niego zagłosują, odpowiedział, że zagłosują ci, którzy uważają, że karta nauczyciela ich ogranicza.
- Dzisiaj nauczyciele zarabiają tak małe pieniądze i będą zarabiali jeszcze mniejsze, ponieważ od 1 stycznia wchodzi najwyższa podwyżka najniższej krajowej w historii i większość nauczycieli wpada w ten pułap. Więc będzie trzeba się gimnastykować, żeby nauczyciele nagle dostali więcej niż najniższa krajowa - mówi Dziambor.
Artur Dziambor jako nauczyciel
Przypominał czasy, kiedy się dostawało dwa przelewy. - Jak kilkanaście lat temu pracowałem na etacie jako nauczyciel, to dostawałem dwa przelewy. Jeden to była najniższa krajowa, która wtedy wynosiła ponad dziewięćset złotych, a drugi przelew to było 16,75 i to się nazywało wyrównanie do najniższej krajowej – mówił Artur Dziambor.
Jak dodał, jako nauczyciel zaliczył wszystkie możliwe szczeble szkolne, z różnymi dziećmi, od najmłodszych uczniów aż po dorosłych na różnych poziomach szkół. - Mam pewien ogląd. Prowadziłem swoją szkołę językową. Zatrudniającą kilku lektorów, mającą iluś tam uczniów. Chciałbym, żeby przede wszystkim szkoła wyglądała inaczej, żeby to nie było tak, że musi być ta konieczna siatka godzin, 45-minutówki, ileś tam przedmiotów do zaliczenia i tak dalej - wyliczał.
Lider Partii Wolnościowcy chciałby też zmienić system na poziomie egzaminacyjnym. - Na pewno nie powinno być tak, że egzamin końcowy to jest egzamin wstępny. Na pewno nie powinno być też tak, że przyjdzie nowy minister, to wywali trochę Jana Pawła II, wrzuci „Ferdydurke”, a potem kolejny minister wyrzuci „Ferdydurke”, a wrzuci Jana Pawła II. To tak nie powinno wyglądać –ocenił.
Za najtrudniejsze zadanie ministra edukacji polityk uznał uwolnienie rynkowe szkół: - Wielkich zmian nie dokonuje się niestety w jeden rok. Zaznaczył, że urynkowienie nie oznacza płatnej edukacji. - To jest akurat zagwarantowane w Konstytucji, że każdy ma bezpłatną edukację i tego nie zamierzam ruszyć – zadeklarował.
(Maks)
(Na zdjęciu: Artur Dziambor był gościem programu Sławomira Jastrzębowskiego, fot. Salon24)
Czytaj też:
Inne tematy w dziale Polityka