Gdy trwały dyskusje o stworzeniu jednej listy opozycji, złożyłem publicznie deklarację, że jak do wyborów parlamentarnych pójdzie jeden blok wszystkich ugrupowań opozycyjnych, pojadę rowerem z pielgrzymką dziękczynną do Częstochowy. Ponieważ opozycja nie idzie jednym blokiem, jest rozproszona na te trzy główne formacje, postanowiłem pojechać z pielgrzymką pokutną do Lichenia (śmiech). A tak poważnie, żeby już nie dołować tej opozycji za brak roztropności, pojechałem w intencji rozważnego wyboru Polaków i odbudowania wspólnoty po 15 października 2023 roku. Przejechałem 222 kilometry – mówi Salonowi 24 Eugeniusz Kłopotek, wieloletni poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego, od 2021 roku wójt gminy Warlubie (kujawsko-pomorskie).
Jak, z punktu widzenia wieloletniego parlamentarzysty, od czterech lat poza Sejmem ocenia Pan trwającą kampanię wyborczą?
Eugeniusz Kłopotek: Przede wszystkim pragnę zaznaczyć, że jestem w Licheniu. Gdy trwały dyskusje o stworzeniu jednej listy opozycji, złożyłem publicznie deklarację, że jak do wyborów parlamentarnych pójdzie jeden blok wszystkich ugrupowań opozycyjnych, pojadę rowerem z pielgrzymką dziękczynną do Częstochowy.
Ponieważ opozycja nie idzie jednym blokiem, jest rozproszona na te trzy główne formacje, postanowiłem pojechać z pielgrzymką pokutną do Lichenia (śmiech). A tak poważnie, żeby już nie dołować opozycji za brak roztropności, pojechałem w intencji rozważnego wyboru Polaków i odbudowania wspólnoty po 15 października 2023 roku. Przejechałem 222 kilometry, właśnie jestem w Licheniu.
Sondaże Trzeciej Drogi, formacji tworzonej przez Polskie Stronnictwo Ludowe oraz Polskę 2050 Szymona Hołowni nie są może najgorsze, gdybyście szli jako partia, to weszlibyście do Sejmu bez problemu. W przypadku koalicji próg wyborczy wynosi jednak aż 8 procent, więc wyniki sondażowe są na granicy. O jaki wynik dla swojej formacji modli się Pan podczas pielgrzymki?
Myślę, że Trzecia Droga zajmie to trzecie miejsce na podium, zaraz za dwoma głównymi siłami, czyli Koalicją Obywatelską i PiS-em. Myślę, że jest duża szansa na utworzenie po wyborach tej trójkowej koalicji, złożonej z KO, Trzeciej Drogi i Lewicy. Natomiast ubolewam nad jednym – przed wyborami liderzy tych ugrupowań nie spisali deklaracji, którą ja nazywam 10 przykazaniami opozycji. Bo obawiam się dwóch rzeczy.
Po pierwsze – moja intencja jest neutralna, ale w podtekście jest obawa przed ewentualną wygraną jakichś skrajności. Druga obawa dotyczy już tego, co stanie się po wyborach: kiedy po zwycięstwie przyjdzie do ustalania wspólnego programu, zaczną się schody. A potem będzie podział tak zwanych stołków i jeszcze większe problemy. Dlatego szkoda, że tego dekalogu opozycji, takich dziesięciu żelaznych punktów, nie udało się spisać. Byłoby łatwiej.
Dotyczy to jednak pewnej abstrakcji, bo na razie to Zjednoczona Prawica prowadzi w sondażach?
Zobaczymy. W tej chwili faktycznie wszystko wskazuje na to, że pierwsze miejsce zajmie Prawo i Sprawiedliwość. Wcale nie jest pewne, czy będzie w stanie utworzyć rząd. Jeśli nie, to czy formacje opozycyjne będą w stanie porozumieć się programowo i kadrowo.
W internecie po stronie antypisowskiej są wezwania do twardych rozliczeń. Będzie polowanie na pisowskie czarownice?
Z tym polowaniem na czarownice to bym się hamował. Mam tu na myśli zapowiedzi, że wszystkich się postawi przed trybunałami itd. Trzeba sprawdzić, co mówią ustawy, ile trzeba mieć większości w Sejmie, żeby kogoś przed takim trybunałem postawić. To się tak szybko nie uda. Myślę tu głównie o odpowiedzialności politycznej. Co innego, jeżeli ktoś rzeczywiście nabroił i grozi mu odpowiedzialność karna. Wtedy musi liczyć się z tym, że być może będzie musiał stanąć przed prokuratorem, a później przed sądem.
Tu znów wracamy do intencji mojej pielgrzymki, czyli odbudowania Wspólnoty. Niestety, czy wygra jedna opcja, czy druga, o przywrócenie tej Wspólnoty będzie bardzo ciężko. Są po prostu wykopane bardzo głębokie rowy. W ich zasypaniu nie pomaga język debaty publicznej. Właściwie nie ma żadnych zahamowań w opluwaniu jeden drugiego. To jest... masakra!
Jest teoria, że opozycja owszem może wygrać z PiS-em. Problemem będzie jednak nie tylko jej rozproszenie, ale też fakt, że nowy rząd będzie mieć przeciwko sobie prezydenta, i media publiczne. Dwa lata będą bardzo ciężkie, bo rząd nie będzie mógł ani rozliczyć poprzedników, ani czegokolwiek zrobić, a do tego będzie pod ciągłym ostrzałem. Może z punktu obecnej opozycji lepiej by było przegrać nieznacznie wybory, poczekać dwa lata i w 2025 roku razem z wyborami prezydenckimi zgarnąć wszystko?
Nigdy bym się nie pisał na taki wariant. Jak się chce być poważnym w polityce, to należy sobie zdawać sprawę, że być może po wyborach trzeba będzie nieźle posprzątać w tym naszym polskim domu. Może być to trudne. Trzeba mieć też jednak odwagę, żeby tę władzę przejmować.
Trzecia Droga, wcześniej Polskie Stronnictwo Ludowe – Koalicja Polska to formacja, która zapowiadała przyciąganie do siebie wyborców umiarkowanie konserwatywnych, którzy albo nie głosowali, albo głosowali na PiS, ale się zawiedli. I faktycznie nie brak ludzi, którym nie podobał się Polski Ład, czy zmiany w sądach. Co powiedziałby Pan takiemu wyborcy, żeby wybrał akurat Trzecią Drogę, a nie na przykład Konfederację?
Gdybyśmy szli pod szyldem Polskiego Stronnictwa Ludowego, to wiedziałbym, co powiedzieć ludziom. Natomiast tutaj mam pewien drobny problem, bo w ramach Trzeciej Drogi jeszcze nie do końca się wszyscy dobrze poznaliśmy. Myślę tutaj o PSL-u i Polsce 2050. Natomiast przesłanie tkwi w naszym haśle, czyli „Dość kłótni, do przodu”. Cały czas od dobrych kilkunastu lat jesteśmy skazani na walkę tych dwóch buldogów, czyli PO i PiS.
Pytanie, co z tego wszystkiego wychodzi, sami widzimy, że nie wychodzi to najlepiej. Dlatego życzę naszej formacji, Trzeciej Drodze, żeby uplasowała się na tym podium, żeby jednak w tym rozdaniu po 15 października wzięła konkretny udział.
Wydaje mi się, że jeżeli nasze kierownictwo, a także kierownictwo Polski 2050 z panem Hołownią, chce pójść środkiem, być właśnie taką centrową, umiarkowanie konserwatywną formacją, to może uda się trochę te szalejące skrzydła, czy to Platformy, czy Lewicy, zostaną trochę przycięte. Wtedy można skutecznie rządzić. Pójście środkiem to dobra strategia, najgorsze, co można zrobić to rzucanie się od ściany do ściany.
Natomiast wracając do wyborów, coraz częściej słyszę i nie wiem, czy nie ma w tym trochę racji, że wyniki wyborów 15 października nie pozwolą na skuteczne utworzenie stabilnego rządu. I na wiosnę czeka nas powtórka, przyspieszone wybory. Bez wątpienia ten wariant też trzeba brać pod uwagę.
Cztery lata temu rezygnacja Eugeniusza Kłopotka z kandydowania do Sejmu była sporym zaskoczeniem. Planuje Pan powrót do ogólnopolskiej polityki?
Nie, nie, ten rozdział życiowy jest zamknięty. Śmieję się, bo mam na ścianie w domowym gabinecie powieszone i oprawione w ramkę wszystkie akty nominacyjne: na posła, na wojewodę, na wójta. Żartuję, że zostało na ścianie jeszcze jedno miejsce. Pytanie, co to będzie.
Natomiast do Sejmu z listy Trzeciej Drogi kandyduje moja małżonka. Uważam, że jeśli kobiety, zdecydują się pójść do tych wyborów, a wszyscy mówią o tym, że te wybory rozstrzygną panie, to wtedy nawet moja małżonka ma szansę. Pytanie, czy to będzie z korzyścią dla mnie, jako męża (śmiech).
Fot. Eugeniusz Kłopotek/Youtube
Rozmawiał Przemysław Harczuk
zdjęcie ilustracyjne. fot. PAP/Maciej Kulczyński
Inne tematy w dziale Polityka